Ciekawostki technologiczne

Nie zgadniecie co ludzie robią w wirtualnych światach oferujących "drugie życie"

Marcin Hołowacz
Nie zgadniecie co ludzie robią w wirtualnych światach oferujących "drugie życie"
Reklama

Pamiętam jak kiedyś nie mogłem uwierzyć w informację o człowieku, który wydał ogromną sumę pieniędzy na coś ze świata gry Entropia Universe i uchodził bardziej za człowieka biznesu, niż za szaleńca.

John NEVERDIE Jacobs

Wyobraźmy sobie, że ktoś wspomina nam o tym, iż dokonał zakupu wirtualnego ubranka dla swojego wirtualnego ludzika w wirtualnym świecie jakieś tam gry… Szaleniec, prawda? No… niekoniecznie, ponieważ to już dość powszechne zjawisko, lecz trzeba przyznać, że niektórzy wciąż mogą postrzegać to jako tracenie „prawdziwych pieniędzy” na nieistotne rzeczy, które tak naprawdę nie istnieją. Ok, to co powiecie na przeznaczenie 100 tys. dolarów na zakup wirtualnej asteroidy orbitującej wokół planety w grze Entropia Universe? W 2005 roku zdecydował się na to John NEVERDIE Jacobs, dzięki czemu stał się szczęśliwym posiadaczem klubu NEVERDIE.

Reklama

Ponad dekadę temu taka informacja mogła szokować, ale dzisiaj chyba już zdążyliśmy przywyknąć do tego typu wydarzeń. Tym bardziej, że w samej grze Entropia Universe miało miejsce znacznie więcej takich transakcji, w dodatku na większe kwoty.

Wirtualne światy i... Second Life

Natknąłem się również na ciekawy artykuł z arstechnica.com pod tytułem „Returning to Second Life”. Przyciągnął mnie, ponieważ o tej grze również sporo się nasłuchałem i byłem ciekaw jak to dzisiaj wygląda. Najciekawsze jest chyba to, że po tylu latach, Second Life podobno wciąż żyje i… przynosi dochody.

Drugie życie to wyjątkowo trafiona nazwa, ponieważ użytkownicy tej produkcji faktycznie mają tam… jakby drugie życie. Kiedyś niezwykle popularna gra, a dziś (dodałbym, że o dziwo) po prostu wciąż istnieje. Co prawda jej 5 minut już przeminęło, ale ludzie wciąż chętnie podejmują się tam różnych aktywności. No właśnie… czytanie o przykładach było dość interesujące.

 

 

Autor artykułu z Ars Technica informuje o tym, że użytkownicy gry starają się o rozmnażanie zwierzątek w taki sposób, który daje szanse na uzyskiwanie najrzadszych odmian. Tłumaczy to użytkownik Second Life, Daemon Blackflag. Wyjaśnia, że po uzyskaniu takiej rzadkiej odmiany wirtualnego zwierzaka, dochodzi do handlu potomstwem, ponieważ inny również chcą mieć możliwość hodowania mało spotykanych odmian…

A teraz najważniejsza część. Podobno najrzadsze z wirtualnych zwierzaków są sprzedawana za tysiące dolarów. Przyznam, że mimo wszystko jestem w szoku.

Reklama

Inna ciekawa anegdotka dotyczy tego, co ludzie robią kiedy połączy się Second Life z YouTube. Na pewno każdy kojarzy filmiki polegające na tym, że ktoś kupił coś nowego i robi tzw. „unboxing”. Szczęśliwy nabywca pokazuje jak po raz pierwszy rozpakowuje daną rzecz i się z nią zapoznaje. Coś niezwykle podobnego jest popularne pośród użytkowników Second Life, którzy coś kupią, a następnie kręcą właśnie taki „unboxing”. Poniżej przykład:

O tym, że w Second Life są usługi projektantów mody czy projektantów domów, chyba nie musze wspominać? Co by nie mówić, ta stara gra wciąż żyje, a ludzie wciąż mają w niej namiastkę drugiego życia, choćby w postaci pracy, na której się zarabia.

Reklama

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama