Microsoft od samego początku traktował swój system mobilny odrobinę po macoszemu, stawiając na konsole Xbox oraz Windows dla komputerów PC. Gdy Symbia...
Windows Phone obrasta w piórka - 2014 ważnym rokiem dla Microsoftu?
Fan mobilnych okienek, technologii internetowych o...
Microsoft od samego początku traktował swój system mobilny odrobinę po macoszemu, stawiając na konsole Xbox oraz Windows dla komputerów PC. Gdy Symbian i Windows Mobile rządziły rynkiem, można było dostrzec światełko w tunelu, oznaczone wersją 6.5, a następnie 6.5.5. Co prawda system ten, promowany z całych sił przez komórkę HTC (Touch HD2) i Toshiby (TG-01) był odpowiedzią na „dużego” Windowsa 7, jednak każdy spodziewał się tego, że dni platformy mobilnej wielkiego brata są policzone.
W czasie panowania Apple oraz stopniowo rosnącego Google, Microsoft miał jedynie szkice i planował wywołać prawdziwą rewolucję, która miała ściąć głowę swojemu twórcy. Niestety okazało się, że twórca ma się dobrze, a producenci oprogramowania na Windows Mobile zostali porzuceni, dostając kwitek – tworzymy nowy system operacyjny, nie będzie wstecznie kompatybilny – zróbcie aplikację na Windows Phone. Po tak brutalnym potraktowaniu klientów, jak i programistów, szybko okazało się, że nowa platforma ma gigantyczne braki w oprogramowaniu, które przez cały okres działalności Windows Phone 7 były łatane. Dopiero ósme wydanie miało wnieść zmiany, które dzisiaj możemy zaobserwować. Aplikacji i gier jest znacznie więcej, popularne tytuły zaczynają witać w naszych Lumiach, Ativach czy pozostałych tworach z systemem koncernu z Redmond, a jeżeli czegoś nam brakuje – znajdujemy, czy to alternatywę, czy informację, że aplikacja niedługo będzie dostępna.
Idealny przykład to Instagram czy Vine
Aplikacje te były marzeniem każdego użytkownika Windows Phone, jednak programiści nawet nie śnili o oficjalnym wsparciu niszowej platformy. Gdy sprawy zaczęły się zmieniać, a Nokia rozpoczęła polowanie na partnerów (z drugiej strony bardzo udane), firmy takie jak Facebook (właściciel Instagrama) czy Twitter (właściciel Vine) zapowiedzieli zmiany i ukłon w stronę nowych klientów.
Co prawda, jedna jaskółka wiosny nie zrobi, jednak według mnie zaraz po iOS, Windows Phone to najbardziej dochodowa platforma zarobkowa dla programistów. Gdy na niszowej platformie zostanie wydana jakaś duża gra – np. zapowiedziane parę dni temu Grand Thef Auto: San Andreas, więcej osób kupi grę z samego braku jakichkolwiek dobrych gier, nie patrząc nawet na markę czy sentyment – będą chcieli spróbować. Plusem zamkniętych platform jest również nagminnie tępione piractwo i ograniczanie możliwości instalowania oraz pozyskiwania nielegalnych kopii aplikacji i gier.
Microsoft powiada: w 2014 roku znikną braki w bazie aplikacji względem Androida i iOS
Plan Ballmera był genialny w swych skutkach – jednak aby to dostrzec, musieliśmy doczekać dnia, gdy Nokia stanie się istotnym graczem na rynku światowym – nie tylko platformowym. Nokia, patrząc na nią z boku, stała się gigantycznym transparentem i firmą, która miała zdominować rynek Windows Phone tylko po to, aby następnie wstąpić do firmy matki (Microsoftu) jak do swojego domu. Jest to prawdopodobnie wytłumaczeniem wielu nieprzyjemności, spowodowanych w stronę Samsunga oraz HTC – w końcu, Nokia może więcej, znacznie więcej!
Interpretując więc kroki giganta, jakim jest Microsoft – firma matka postanowiła wycofać się z tworzenia oprogramowania dla wielu producentów i przejąć swojego najbardziej aktywnego partnera, aby iść śladami Apple.
Czy się uda?
Jestem optymistą oraz posiadaczem Nokii Lumii, którą uwielbiam, jednak patrzę na całą sprawę obiektywnie. Prawda jest taka, że aplikacji na platformie Microsoftu jest coraz więcej, jednak nadal brakuje wielu kluczowych tytułów, takich jak aplikacje Google oraz pomniejsze tytuły niezbędne do życia. Na tę chwilę planuję zmianę komórki na coś nowszego, wybierając między Nokią Lumią 920 a Nexusem 4.
W dzisiejszych czasach wybór następnego smartfona jest rzeczą niebywale ciężką, ponieważ karty sortują się bardzo nieregularnie. Apple wraz ze swoją odświeżoną wersją systemu i dynamicznie aktualizowanymi aplikacjami stoi w tyle z powodu dość niewygodnych wymiarów urządzeń. Nokia jest wielką niewiadomą, która pomimo gigantycznego wsparcia w stronę klientów, nie ma twardo ubitej przyszłości, tak więc zakup każdej przyszłej Nokii może skończyć się tak, jak historia Nokii N9, której chyba nie muszę wam przypominać? Android jest systemem, który dopiero teraz zaczął walczyć o klientów na poważnie, dbając o optymalizację oprogramowania i wywierając coraz to większe parcie na twórców smartfonów, którzy to potrafili wcale nie aktualizować swoich względnie drogich komórek.
Jeżeli następcy Ballmera uda się uzyskać wymieniony wyżej cel, może się nagle okazać, że Windows Phone zaczyna bardzo zagrażać Androidowi oraz pozostałej konkurencji w postaci Blackberry OS, Firefox OS czy Sailfish. W końcu, Windows Phone nie da się zarzucić powolności w działaniu, tragicznego zarządzania baterią (choć mogłoby być lepsze) czy braku komórek z nim na pokładzie.
Jeżeli Windows RT połączy się z Windows Phone 8, może okazać się, że pozornie dwa odmienne systemy mają ze sobą więcej wspólnego jak różnego. Głupią rzeczą jest to, że Ballmer nie wpadł od razu na pomysł stworzenia jednego systemu, jak miejsce ma to w przypadku Androida, iOS, a nawet... nieistniejącego od jakiegoś czasu WebOS od HP.
Tak czy siak, nie warto obwiniać Microsoftu, Google czy jakiejkolwiek innej marki za błędy, które miały miejsce parę lat temu, tak chociaż sądzę, bo nikt nie jest nieomylny. Nie przepadam za Windowsem, jestem od wielu lat użytkownikiem Ubuntu, jednak telefony z Windows Phone mi pasują i chcąc nie chcąc, nie widzę dla nich realnej konkurencji, bo wtedy, gdy potrzeba stabilności i niezawodności, często Android się poddaje, a na produkty Apple mnie nie stać. Czego chcieć więcej? Minimalizm jest piękny, wydajność i optymalizacja na każdym kroku i jedynie zarządzanie wielozadaniowością bym wymienił. Jedno jest pewne – Microsoft i ich platforma jest w pewnym sensie piątym kołem u wozu, który równo podzieliło Apple i Google – stety/niestety, na piąte koło, na razie jest napęd, a cztery pozostałe próbują panicznie pokazać, że nie są wcale bezsilne.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu