Drugi wtorek miesiąca to wcale nie wymiana tajemnic różańcowych, a microsoftowski Patch Tuesday. Tradycja wydawania wtedy poprawek trwa już od lat: gigant łata wtedy kluczowe dla siebie oprogramowanie. Windows 10 i Windows 11 otrzymały wtedy paczki usprawnień i... okazało się, że nie są one w pełni wolne od wad. Drugi wtorek miesiąca to wcale nie wymiana tajemnic różańcowych, a microsoftowski Patch Tuesday. Tradycja wydawania wtedy poprawek trwa już od lat: gigant łata wtedy kluczowe dla siebie oprogramowanie. Windows 10 i Windows 11 otrzymały wtedy paczki usprawnień i... okazało się, że nie są one w pełni wolne od wad.
Poza poprawkami bezpieczeństwa, Microsoft w Windows 11 wprowadził także aktualizację funkcji Moment 2. Niestety okazuje się, że nie obyło się bez pewnych wpadek. Użytkownicy raportują, że niektóre dyski SSD NVMe zostały dotknięte istotnymi spadkami wydajności. Występują także pewne trudności z działaniami Local Security Authority (LSA): uaktualnienie definicji Defendera spowodowało, że wyświetla się fałszywy komunikat o wyłączeniu wyżej wspomnianego LSA. Okazuje się jednak, że w praktyce funkcja ta działa i jest włączona.
Polecamy na Geekweek: Przerwa na reklamę! Na Instagramie będzie ich jeszcze więcej
Ale to nie wszystko: powiązany z powyższym jest błąd, który może nieco wystraszyć użytkowników. System bowiem raportuje, że moduł TPM jest wyłączony i w szczegółach układu bezpieczeństwa, pojawia się monit: "nie ma dostępnego modułu TPM". Warto wspomnieć, że to nie pierwszy raz, gdy kluczowe z punktu widzenia wymagań Windows 11 funkcje, nie działają poprawnie lub wprowadzają użytkowników w błąd. Okazuje się, że już wcześniej - co jakiś czas - użytkownicy skarżyli się na dosyć nieprzewidywalne funkcjonowanie informacji systemowych na temat zabezpieczeń.
Mniej raportowanym błędem są trudności z Windows Security Health Service (SecurityHealthService.exe) - usługą, która jest używana przez aplikację Windows Security. Ta, przy próbie jej użycia "lubi" się po prostu zawiesić. Microsoft wie o tych wszystkich problemach i obiecuje je szybko naprawić w kolejnych paczkach usprawnień, które mają się pojawić już niedługo.
Windows jak wielki plac budowy
Microsoft, odkąd zmienił model dystrybucji Windows: traktując go nie jak typowy produkt, a usługę - wdrożył nowatorski model aktualizacji. Można uznać, że Windows jest jednym, wielkim placem budowy, gdzie nie ma nigdy sytuacji, w której OS jest całkowicie "ukończony". Z uaktualnienia na uaktualnienie, gigant dostarcza do niego kolejne funkcje oraz poprawia te dotychczasowe, które mają za zadanie poprawić to, co było zepsute, polepszyć wydajność oraz dodać nowe możliwości, z których skorzystają użytkownicy.
W Windows 10 i Windows 11, Microsoft wielokrotnie już coś "psuł" i okazywało się czasami nawet, że OS po uaktualnieniu zwyczajnie "nie wstaje". Mnie zdarzyło się to jedynie raz i co ciekawe - ofiarą padł testowany przeze mnie ówcześnie komputer. Na prywatnych maszynach zazwyczaj wszystko było w porządku. Niestety jednak, ze względu na fakt, iż niemożliwe jest pełne przetestowanie wszystkich możliwych konfiguracji sprzętowych, zawsze występuje minimalne ryzyko problemów. Jednak nie jest to wina Microsoftu sensu stricte, a zwyczajnie przypadłość obecnie wykorzystywanego modelu aktualizacji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu