Jedną z najciekawszych nowości, które pojawią się w nadchodzącej aktualizacji Windows 10, będzie na pewno tryb picture-in-picture. Pierwsi testerzy mają już możliwość go sprawdzić.
Windows 10 z picture in picture
Pierwsi uczestnicy programu Windows Insider już mogą testować nowe rozwiązanie. Tryb picture-in-picture zadebiutował w kompilacji 15031, a finalnie ma się pojawić w wiosennej aktualizacji Creators Update. Twórcy nazywają go Compact Overlay. Ma być dostępny dla aplikacji UWP, co pozwoli użytkownikom na równoczesną pracę i np. oglądanie filmów, prowadzenie wideorozmów czy sterowanie odtwarzaczem muzycznym.
Windows 10 nie będzie pierwszym systemem z tego typu funkcją. Jakiś czas temu zadebiutowała ona w Mac OS Sierra.
Android w styczniu
Android Nougat w końcu ma 1 proc. udziałów w całym androidowym segmencie. Google opublikował statystyki na dzień 6 lutego. Wynika z nich, że wersje 7.0 oraz 7.1 systemu stanowią łącznie 1,2 proc. wszystkich urządzeń z Androidem na pokładzie. Widoczny jest też niewielki spadek starszych wersji. Najwięcej stracił KitKat (4.4) - 0,7 p. proc. i obecnie ma 21,9 proc. O 0,3 p. proc. zmalały też udziały Jelly Bean (5.). Niestety najstarszy w zestawieniu Gingerbread (2.3) nawet nie drgnął, a Ice Cream Sandwich (4.0) zmalał o zaledwie 0,1 p. proc.
Lords of the Fallen na Androida i iOS
Jedna z głośniejszych (i bardziej udanych) polskich produkcji trafia na platformy mobilne. Grę możemy kupić za niespełna 50 złotych (na iOS wyjdzie jeszcze taniej bo ok. 43 zł). Warto tutaj od razu podkreślić, że nie jest ona kopią jeden do jednego i dość zauważalnie różni się od oryginału. Tam mogliśmy eksplorować świat i odkrywać kolejne sekrety. Tutaj właściwie jedynie walczymy. Do wyboru mamy trzy postaci - Harkyna, Yetkę i Kaslo. Różnią się one uzbrojeniem oraz umiejętnościami. Gameplay opiera się głównie na atakowaniu i unikaniu ciosów przeciwników, co też stanowi pewne uproszczenie. Czy w takiej formie Lords of the Fallen odniosą sukces? Sam jestem ciekawy.
Wikipedia zbanowała Daily Mail
Najwyraźniej administratorzy Wikipedii też mają dosyć "fake news", bo wprowadzili nowe zasady. Od teraz nie możemy tutaj podawać jako źródła publikacji z brytyjskiego tabloidu Daily Mail. Tego typu gazeta nie jest po prostu dla Wikipedystów na tyle wiarygodnym źródłem, aby używać go w przypisach. W sumie dotąd w internetowej encyklopedii pojawiło się 12 tys. linków, którym wolontariusze edytujący hasła mają się w najbliższym czasie przyjrzeć. Oczywiście nie jest tak, że Daily Mail nie ma w ogóle wstępu na Wikipedię i w wybranych przypadkach, gdy gazeta opracowała temat lepiej niż ktokolwiek innych, będzie mogła być uwzględniona jako źródło. Dyskusja na temat wykluczenia Daily Mail z przypisów toczyła się już od 2015 roku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu