Windows

Koniec z nachalnymi aktualizacjami w Windows 10. Będziecie ucieszeni

Jakub Szczęsny
Koniec z nachalnymi aktualizacjami w Windows 10. Będziecie ucieszeni
Reklama

Windows się zaktualizował. Dla jednych jest to naturalna kolej rzeczy - pojawiło się uaktualnienie, komputer wykonał operację i tyle. Dla niektórych natomiast to istny dramat. Windows 10 natomiast miał brzydki zwyczaj rozpoczynania procesu wtedy, kiedy nam to nie pasowało. Od Creators Update takie sytuacje już się nie wydarzą.

Wyobraźcie sobie tylko. Prowadzicie arcyważną prezentację, podczas której wszystko musi pójść tak, jak trzeba. I do pewnego czasu tak jest. Macie świetne przygotowanie merytoryczne. Plik z prezentacją został wymuskany do granic Waszych możliwości. Publiczność wprost pieje z zachwytu, a szef już odlicza pieniądze z budżetu na podwyżkę. Co się dzieje w chwilę potem? Windows 10 uznaje, że czas się zaktualizować i daje Wam kilkanaście minut na zapisanie wyników Waszej pracy. W niektórych przypadkach to stanowczo za mało.

Reklama

Dlatego Microsoft idzie po rozum do głowy

Microsoft w związku z licznymi skargami użytkowników na specyfikę działania mechanizmu aktualizacji systemu, postanowił wdrożyć zmiany, które będą obowiązywać od Creators Update. Co ciekawe, niektórzy zdecydowali się nawet pozwać firmę (i uwaga, uwaga - wygrać!) za te niedogodności, co raczej pozytywnie wpłynęło na postawę Microsoftu.

W Windows Update możliwe będzie sprawdzenie, czy nasze urządzenie jest aktualne. Dodatkowo, jeżeli pojawi się oczekująca aktualizacja, będziemy mogli wybrać, w jakim czasie powinien się odbyć proces uaktualniania urządzenia. Przy okazji, jeżeli nie interesuje nas wybranie dogodnego terminu, możemy ją odroczyć o trzy dni. I teraz najważniejsza informacja - po trzech dniach będziemy mogli zrobić dokładnie to samo. Zmiana idzie w parze również z jeszcze precyzyjniejszymi ustawieniami tzw. "aktywnych godzin", w trakcie których system na pewno nie zostanie zaktualizowany.

Zmiana ta pozytywnie wpłynie również na możliwe negatywne skutki rozesłania aktualizacji. Dzięki możliwości bezwzględnego odroczenia niektórych uaktualnień, użytkownicy będą w stanie czasowo ominąć konieczność zainstalowania wadliwych paczek poprawek. Wielokrotnie zdarzało się, że niektóre aktualizacje zwyczajnie psuły pewne funkcje systemu Windows, albo - w najgorszym przypadku - unieruchamiały całe maszyny.

Można poczytywać ten krok jako swoiste przyznanie się do błędu przez Microsoft i zapewne tak jest. Natomiast ta zmiana była potrzebna. Również przez wadliwą politykę aktualizacyjną, Windows 10 zebrał sporo cięgów od niezadowolonych użytkowników, którym wraz z nową wersją systemu zabrano możliwość wybrania uaktualnień do zainstalowania. Jak pokazały wpadki Microsoftu z wadliwymi poprawkami, użytkownicy jak najbardziej mieli rację. W pewnym momencie, aktualizacje nie dały się odroczyć, co albo mogło zirytować użytkowników, albo nawet doprowadzić do awarii na ich urządzeniach. Dzięki tej zmianie, Windows 10 będzie jeszcze dojrzalszym systemem. Wprowadzona zmiana jest również świetnym kompromisem między chęcią giganta utrzymania jednolitości wersji na wszystkich maszynach, a wygodą użytkowników.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama