Firmy prześcigają się w składaniu przepięknie brzmiący obietnic. Oczywiste, że każda chce do siebie przyciągnąć jak największą liczbę osób, więc w tym celu sięgają często po naprawdę specyficzne środki. Kto jednak w ostatnim czasie najbardziej mija się z prawdą i zdaje się przeceniać swoje możliwości?
Lekka manipulacja grafikami to nic złego
Na start chciałbym zacząć od Lenovo. Firma, która jest doskonale znana na całym świecie, pochwaliła się jakiś czas temu przygotowywaniem nowego modelu Z5. Nic nadzwyczajnego, prawda? Problem tkwi jednak bezpośrednio w tym, że wiceprezes Lenovo, Chang Cheng, udostępnił na portalu społecznościowym Weibo zdjęcie z nadchodzącym produktem.
To było genialne zagranie. Okazało się, że smartfon może w ogóle nie mieć wcięcia w ekranie, co byłoby sporym krokiem naprzód, a dodatkowo przedstawiciele firmy obiecywali to, że wyświetlacz pokryje 90% przedniej powierzchni. Brzmiało to i wyglądało naprawdę interesująco. Nie bez powodu wokół Lenovo Z5 zrobiło się tyle szumu, ale trwał on tylko do czasu premiery, kiedy poznaliśmy prawdę.
Wtedy też wyszło na jaw, że udostępnione zdjęcie musiało być wcześniej odpowiednio edytowane. Lenovo Z5 finalnie ma to nieszczęsne wcięcie i mimo że nie jest to słaby smartfon, to zdecydowanie nie stanowi tego, na co wszyscy czekali. Każdy liczył, że producent się popisze, a tu nic z tego nie wyszło. Naprawdę nie rozumiem takiej strategii. Stworzyć hype wokół sprzętu to jedno, ale już bardzo szybko go stracić i narazić się na krytykę, to żadna sztuka.
HTC marzy o byciu gigantem
HTC. Kiedyś jeden z bardziej znaczących producentów smartfonów, ciągle tracący pieniądze oraz udziały w rynku. Regularnie co jakiś czas obiecują skupienie się na jednym, aby zwiększyć zyski. Kiedy jednak popatrzymy na ich wyniki finansowe, zauważymy, że coś tu nie gra. W tym roku usłyszeliśmy piękne zapowiedzi o skupieniu się na wirtualnej rzeczywistości oraz optymalizacji działu smartfonowego. To ostatnie słyszymy cały czas i dopiero na 2018 doczekaliśmy się rozsądnego ograniczenia oferty.
O ile ich flagowce przykuwają uwagę, o tyle tańsze telefony to czasami kiepski żart. Miałem (nie)przyjemność używać HTC Desire 12 i tak źle działającego telefonu dawno nie spotkałem. Niby projekt i pomysł dobre, ale już wykonanie woła o pomstę do nieba. Wciąż zastanawiam się, jak takimi modelami firma chce coś ugrać. Wróćmy jednak do planów HTC. Z pieniędzy, jakie zyskali po sprzedaży części działu mobilnego Google, tj. 1,1 miliarda dolarów, zainwestują w rozwój technologii 5G. Tu mówią jeszcze o skupieniu się nad sztuczną inteligencją oraz internetem rzeczy. To wszystko brzmi pięknie, ale przypominają mi się poprzednie wielkie marzenia, z których niewiele wynikło. Teraz będzie inaczej? Wątpię, choć same pomysły zasługują na pochwałę.
Polski, straszniejszy Doom
Kojarzycie Agony? Pomysł na grę zdołał zdobyć serca użytkowników Kickstartera i zainteresować tym tytułem rzeszę graczy spragnionych mrocznego horroru z niezwykłą wizją piekła. Wszystko szło w jak najlepszym kierunku, studia Madmind Studio zapewniało odpowiednie grafiki oraz zapowiedzi, aż nagle ta cała bańka pękła. Nadszedł dzień premiery.
Można oczywiście mówić, że to nie jest słaby tytuł, ale tego się po niej spodziewaliśmy. Zresztą już samo studio wydało stosowne oświadczenie, że pracuje nad nową, nieocenzurowaną wersją gry, Agony Unrated, która ma naprawić wrażenie po pierwowzorze. Na dobrą sprawę zawiodło tu sporo elementów, w kwestii których mieliśmy otrzymać po prostu świetną produkcję. Miałem okazję przez chwilę zagrać w Agony i zdecydowanie nie jest to produkcja warta spędzenia z nią więcej niż kilkudziesięciu minut. Przede wszystkim chodzi tu o rozgrywkę, sterowanie i fabułę. To doskonały przykład na to, że wielkie obietnice bez pokrycia zawsze się mszczą.
W świecie gier to rzeczywiście tak wygląda. Pamiętacie jeszcze No Man’s Sky? W mojej opinii to największy zawód – twórcy obiecywali losowo generowany świat i w praktyce wyszło coś niezłego, ale zdecydowanie poniżej oczekiwań. Często brak wzbudzania potężnego zainteresowania pomógłby takim grom osiągnąć cokolwiek.
Obietnice, a rzeczywistość
Nigdy nie zrozumiem niektórych producentów, którzy na siłę opisują wielkie plany, a potem z nich niewiele realizują. Owszem, wytworzenie bańki to też sukces, pozwalający od razu zarobić, ale na dłuższą metę to na pewno się zemści. Użytkownicy sprzętu czy gracze nie zapominają takich rzeczy. Zresztą gdyby spojrzeć na historię takich sytuacji z perspektywy dłuższego okresu, moglibyśmy "odznaczyć" jeszcze kilku graczy.
Co najbardziej Was zawiodło po premierze?
źródło: Phone Arena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu