Google

W słusznym celu, ale czy we właściwy sposób? - nadgorliwe działania Google

Grzegorz Ułan

Ci z Was, którzy śledzili moje dotychczasowe wpisy...

Reklama

Każdy z nas z pewnością zgodzi się z ograniczaniem dzieciom dostępu do internetu. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że dając dzieciom pełen, niekontrolo...


Każdy z nas z pewnością zgodzi się z ograniczaniem dzieciom dostępu do internetu. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że dając dzieciom pełen, niekontrolowany dostęp do niego, narażamy je na obrazy i treści, które nie tylko będą miały wpływ na prawidłowy rozwój dziecka, ale narażą je na okrucieństwo ze strony nieodpowiedzialnych użytkowników. Internet może też stać się zagrożeniem dla ich życia i zdrowia. To jest jasne i kompletnie nie podlega dyskusji. Chciałbym poddać pod dyskusję z Wami, sposób tej kontroli i ograniczeń

Reklama

Natknąłem się wczoraj na wpis jednego z użytkowników Google Plus. Pokrótce - opisana tam została historia jego córki, której Google usunęło bez żadnego ostrzeżenia konta Gmail i blog na Bloggerze, kasując wszystkie dane jakie gromadziła w korespondencji z dziadkami czy przyjaciółmi. Dodajmy, że samego bloga prowadziła w ramach szkolnego projektu.

Post ten wzbudził rozgorzałą dyskusję w Internecie. W samym incydencie zastanawiające jest przede wszystkim to, jakie treści zawierały konta dziewczynki oraz sposób ich weryfikacji przez Google. Bo czy takim działaniem Google nie "zachęca" po prostu dzieci do wprowadzania nieprawdziwych danych dotyczących ich wieku, tak by takie sytuacje się nie zdarzały? W tym momencie ojciec tej dziewczynki sam jej to doradzi, dziecko wpisz, że masz 13 lat. Uczymy tym samym tych złych nawyków w sieci. Rodzice powinni kontrolować poczynania swoich dzieci ale też i edukować, uczyć odpowiedzialności. To dziecko, jak i jego pokolenie w przyszłości będzie stanowiło o obrazie społeczności internetowej. Wszyscy wiemy, że już teraz nie najlepiej to wygląda.

Jak to wygląda od strony Google? Google uznało, iż do takich działań obliguje COPPA (Children's Online Privacy Protection Act), ustawa z 2000 roku nakazująca udostępnianie, przez witryny o charakterze komercyjnym, informacji jakie dane dzieci poniżej 13 roku życia są gromadzone i w jakim celu. Udostępnianie tych danych musi odbywać się też za zgodą rodziców bądź opiekunów prawnych.


Ustawa weszła w życie w kwietniu 2000 roku, Gmail publicznie dostępny jest od 2007 roku. Skoro konto zostało założone z prawdziwymi danymi, można przypuszczać, iż powyższy komunikat nie pojawiał się jeszcze wtedy, gdy owa dziewczynka czy jej ojciec zakładali tę skrzynkę i bloga. Czyżby Google uznało, iż nie nie jest już w stanie dalej weryfikować jakie i czyje dane gromadzi i postanowiło prewencyjnie zacząć po prostu kasować takie konta założone wcześniej? A na przyszłość zabezpieczyło się uniemożliwieniem w ogóle zakładania takich kont?

Według mnie, bulwersujący jest sposób w jaki to wszystko zostało przeprowadzone. Wystarczyło przecież ostrzec dziewczynkę, poprosić o weryfiikację rodziców czy też można zastosować cały szereg innych działań, które nie tylko umożliwią dzieciom bezpieczne korzystanie z internetu, ale jednocześnie spowodują uznanie w oczach stałych i przyszłych użytowników usług i produktów Google. W tym konkretnym przypadku, nie umożliwiło nawet wcześniejsze pobranie tych danych. Po prostu usunęło konto pocztowe wraz z blogiem.

Nie można najpierw umożliwić aktywne korzystanie ze swojej usługi, a potem czuć się w mocy odbierać możliwość korzystania z nich, niezależnie od pobudek czy powodów dla których to zostało zrobione. Ludzie, którzy korzystają z tych usług pozostawiają tam przecież kawałek siebie, pamiątkę, która staje się ich własnością. Google zapomniało w tym przypadku, iż po tej drugiej stronie siedzi człowiek, uruchomiło swoją machinę by być w porządku z ustawą, która przecież nie zmusza do takich działań. Ale tak było prościej...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama