Golf może się już wam nudzić, ale każda kolejna generacja wzbudza zainteresowanie, co potwierdzają później statystyki sprzedaży. Co ciekawe w Wielkiej Brytanii, sportowe wersje Golfa stanowią nawet 40% sprzedaży. Dlatego nie można zignorować premiery modeli GTI, GTD i GTE, które w pełnej krasie pozują już do zdjęć.
Volkswagen pokazał Golfa GTI, GTD i GTE. Szczególnie ciekawy jest ten ostatni
Volkswagen Golf GTI
Niemiecki koncern nie odkrył jeszcze wszystkich kart i nie podzielił się dokładną specyfikacją, ale wiemy już jak nowe Golfy z rodziny GT będą wyglądać i jakie silniki trafią pod ich maski. Tradycyjny model benzynowy będzie nadal korzystał z dobrze znanego motoru 2.0 TSI, który tym razem zaoferuje 245 KM i 370 Nm momentu obrotowego przenoszonego na przednią oś. W standardzie będzie manualna, sześciobiegowa skrzynia, a opcjonalnie można wybrać siedmiostopniowy automat DSG. Moc nie robi wielkiego wrażenia na tle konkurencji (Focus ST oferuje 280 KM), ale nie to przecież jest najważniejsze, fabrykę zawsze można poprawić ;-).
Z zewnątrz Golf GTI nie jest specjalnie wyzywający, zmiany w stosunku do wersji cywilnej nie są znaczące. Na froncie uwagę zwraca ogromny dolny grill, w który wkomponowano opcjonalne światła przeciwmgłowe ułożone w kształcie flagi z szachownicą. Natomiast nieco wyżej nad reflektorami przebiega na całej długości podświetlany pasek diod LED w biało/czerwonych barwach. W standardzie mamy felgi o średnicy 17 cali, które opcjonalnie można wymienić na 18 lub 19 calowe. Z tyłu natomiast pod znaczkiem VW pojawił się napis GTI (nie ma oznaczenia modelu) oraz dwie chromowane końcówki układu wydechowego. Delikatnie, ze smakiem i bez szaleństw.
Wewnątrz też nie ma żadnej rewolucji, pojawiły się czerwone przeszycia na siedzeniach, znaczek GTI na trójramiennej, spłaszczonej u dołu kierownicy oraz dedykowany układ zegarów, wyświetlanych na standardowym ekranie o przekątnej 10,25 cala. System inforozrywki w standardzie korzysta z ekranu o przekątnej 8,25 cala, ale opcjonalnie można wybrać ekran o przekątnej 10 cali. Automatyczna skrzynia biegów w wersji "shift-by-wire" nie ma tradycyjnego lewarka, tylko niewielki przełącznik trybu pracy.
Tak jak wspominałem, Volkswagen nie podał dokładnych danych dotyczących możliwości tego modelu. Parametry silnika, są jednak identyczne jak w modelu GTI Performance odchodzącej generacji, co powinno dać podobne wyniki (6,2 sekundy do 100 km/h). Prędkość maksymalna będzie ograniczona do 250 km/h, a sam silnik nie korzysta z żadnej formy wspomagania elektrycznego (wcześniej były plotki o możliwej miękkiej hybrydzie). Więcej informacji poznamy zapewne w Genewie.
Volkswagen Golf GTD
Druga wersja to Golf GTD, również kultowy model z silnikiem diesla pod maską. Tutaj też nie ma wielkiego zaskoczenia, kolor czerwony zastąpiono szarym, zmieniono nieco wzór felg i zamiast dwóch końcówek układu wydechowego mamy jedną, ale za to podwójną. Z przodu jest ten sam wzór świateł przeciwmgłowych i podświetlana listwa LED. Pod maską znalazł się natomiast motor 2.0 TDI o mocy 200 KM i dostarczający 400 Nm momentu obrotowego za pośrednictwem siedmiostopniowej przekładni automatycznej DSG.
Poza mocą, nowy silnik ma być też całkiem oszczędny, przewiduje się, że na jednym baku będzie można pokonać blisko 1000 km, co nie jest wielkim zaskoczeniem. Dodatkowo zastosowano tutaj nowy system dozowania mocznika (AdBlue) aby jeszcze bardziej zmniejszyć emisję szkodliwych tlenków azotu oraz CO2. Zmiany w kabinie też są raczej symboliczne, ograniczają się do zmiany czerwonej nitki na szarą i dodania znaczka GTD na kierownicy.
[/cover]
Volkswagen Golf GTE
Na deser został nam Golf GTE, który podobnie jak e-Golf, trzyma się białych barw z niebieskimi elementami. Z przodu trudno dopatrzeć się różnic, te widzimy z tyłu, gdzie skrzętnie ukryto końcówkę układu wydechowego pod zderzakiem. Pozostawiono tylko imitację na zderzaku, co ani nie wygląda dobrze, ani nie spełnia żadnej funkcji. To ma być jednak nie tylko sportowy, ale też ekologiczny model.
Układ napędowy bez zaskoczenia, dobrze znany zestaw z silnikiem 1.4 TSI połączonym z silnikiem elektrycznym i automatyczną skrzynią biegów, który w sumie ma wykrzesać 245 KM, tyle samo co w wersji GTI. Jednak największym problemem poprzedniego Gofla GTE była jego większa masa, która odbijała się na prowadzeniu samochodu i zachowaniu w zakrętach. Ciekawe czy udało się coś w tej materii poprawić, pomimo zamontowania większych akumulatorów o pojemności 13 kWh, które mają pozwolić na przejechanie nawet 60 km w trybie elektrycznym. Mamy też dwie klapki, po stronie pasażera od wlewu paliwa, a po stronie kierowcy, tuż przy słupku A, skrywającą gniazdo ładowania.
W środku bez zaskoczenia, tym razem czerwoną nitkę z GTI, zastąpiono niebieską. Na kierownicy mamy za to znaczek GTE, a podstawowe wyposażenie jest nieco bogatsze, bo np. system inforozrywki ma ekran 10 cali. Niestety nie znamy jeszcze cen, w pierwszej kolejności do sprzedaży trafią modele GTI i GTD, na GTE będziemy musieli prawdopodobnie poczekać nieco dłużej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu