Tablety

VAIO powraca z mocnym akcentem na rynek - oto kolejny konkurent dla Surface'a

Jakub Szczęsny
VAIO powraca z mocnym akcentem na rynek - oto kolejny konkurent dla Surface'a
24

Zniknięcie VAIO z rynku połączone również ze sprzedaniem przez Sony tej dziedziny własnej działalności było pewnym zaskoczeniem dla komentatorów w środowisku nowych technologii. Wszyscy jednak byli zgodni - to Sony mogło wyjść tylko na zdrowie. O ile ceniono te komputery za ciekawy design, niezłą ja...

Zniknięcie VAIO z rynku połączone również ze sprzedaniem przez Sony tej dziedziny własnej działalności było pewnym zaskoczeniem dla komentatorów w środowisku nowych technologii. Wszyscy jednak byli zgodni - to Sony mogło wyjść tylko na zdrowie. O ile ceniono te komputery za ciekawy design, niezłą jakość i raczej dobre podzespoły, to były to jednak komputery często po prostu za drogie. Wieść o tym, że VAIO wróci na rynek raz jeszcze została przez Was całkiem ciepło przyjęta - pisaliśmy o tym tutaj.

Jak Sony VAIO się pozbył

O okolicznościach sprzedania marki napisałem nieco powyżej. Na VAIO znalazł się całkiem ciekawy kupiec z Japonii - firma inwestycyjna JIP. Jako, że Sony notował straty i w marcu (w roku gdy sprzedano VAIO), gdy została sprzedana marka zapisano 110 miliardów jenów pod kreską. (około 1,1 miliarda dolarów).

Markę VAIO wprowadzono przez Sony w roku 1996 - od tego czasu sprzedaż w latach świetności laptopów rosła po to, by systematycznie maleć, gdy Sony nie odnalazło się w nowych realiach rynku. Skupiono się na branży rozrywkowej oraz biznesie mobilnym, w którym Sony i tak nie idzie zbyt dobrze, mimo pewnych doniesień na temat aparatu fotograficznego w Z5, który rzekomo wyprzedza jakością dotychczasowego lidera - Samsunga Galaxy S6.

VAIO zostało sprzedane za około 40 miliardów jenów. Po półtorarocznej absencji marki na rynku elektroniki użytkowej, nowy właściciel mocno wchodzi na rynek amerykański stając się konkurencją między innymi dla Surface'a Pro 3. Umiejscowienie urządzenia na rynku daje jasno do zrozumienia. Sprzęt ma być idealnym narzędziem dla profesjonalistów, między innymi dla rysowników, ludzi zajmujących się edycją wideo. Oczywiście, skoro mówimy o konkurencji dla Surface'a, sprzęt będzie oparty na Windows 10. Już sama budowa urządzenia jasno wskazuje - mamy do czynienia z konwertowalnym, wydajnym urządzeniem korzystającym z idei synergii dwóch urządzeń - tabletu oraz laptopa. Z Canvas spełnia wszystkie te wyznaczniki.

W zestawie z urządzeniem otrzymujemy oczywiście samo urządzenie, podstawkę, rysik oraz klawiaturę. Jednak działanie klawiatury jest nieco inne, niż w przypadku naturalnych konkurentów Z Canvas. Przede wszystkim, nawet po odłączeniu jej od urządzenia jest ona w pełni funkcjonalna. Z urządzeniem łączy się ona bezprzewodowo - pozwala to na takie rozmieszczenie urządzenia oraz klawiatury na biurku, by było to jak najbardziej wygodne. To mi się akurat bardzo podoba. Ważne będzie również to, że urządzenie można ustawić pod względem klawiatury w każdym kącie.

12,3 calowy ekran pokrywa front urządzenia. Jak to w Sony zwykle bywało - ramki są dosyć spore. Jednak sam ekran zasługuje na uwagę - przy takiej przekątnej osiągnięto całkiem sporą rozdzielczość 2560 x 1704 pikseli przy proporcjach 3:2. To zdrowy kompromis między trybem tabletowym i "laptopowym".

Skoro mamy do czynienia jednak ze sprzętem raczej high-endowym, nie mogło zabraknąć naprawdę wydajnych podzespołów. Za wydajność odpowiada tutaj potężny Core i7 Haswell, natomiast pamięć RAM zależy już od preferencji użytkownika - od 8 do 16 GB. Na dane otrzymamy od 256 GB aż do 1 TB przestrzeni masowej. Bardzo ważne jest upakowanie portów w tym urządzeniu - znalazło się miejsce dla dwóch portów USB 3.0, slotu na karty SD oraz wejście HDMI. Ile za to wszystko? Od 2199 dolarów do 3099. Bardzo, bardzo drogo.

Nie wiadomo niestety nic konkretnego na temat dostępności tego sprzętu w Europie, a już szczególnie w Polsce. Uważam jednak, że choćby z powodu zaporowej ceny to urządzenie zwyczajnie nie zostanie wprowadzone na nasz rynek - tutaj mogłoby się zwyczajnie... nie sprzedać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu