Jest to gościnny wpis ekipy wystartowali.pl serwisu recenzującego ciekawe startupy. Tekst ten ukazał się na wystartowali.pl i na Antyweb. Multimedi...
Jest to gościnny wpis ekipy wystartowali.pl serwisu recenzującego ciekawe startupy. Tekst ten ukazał się na wystartowali.pl i na Antyweb.
Multimedia i dzieci – twórcy Boblo mają chęć powtórzyć sukces Photoblog.pl i przekonać, że warto robić oraz publikować zdjęcia swoich pociech. Czy na rodzicach da się zarobić? Zapraszamy do recenzji!
Boblo to miejsce w którym możesz prowadzić pamiętnik swojego dziecka, a wszystko co w nim umieścisz, pozostaje pod Twoją kontrolą – czytamy na stronach projektu.
Boblo tworzy gdyńska spółka Pixnet, odpowiedzialna m.in. za projekt Photoblog.pl, który w 2008 r. nawiązałwspółpracę z Agorą (Agora ma wyłączność na sprzedaż powierzchni reklamowej; z Pixnet współpracuje również przy innych projektach). O Boblo rozmawiamy z Tomaszem Chmielewskim, prezesem spółki Pixnet.
Eksperyment w cieniu starszego brata
Zapytaliśmy o genezę pomysłu na tego typu serwis.
Od 2004 r. prowadzimy Photoblog.pl, z którego korzysta 1,5 mln użytkowników. Razem z tym serwisem dorastała pewna grupa osób, kobiet, które zaczynały prowadzić fotobloga jako nastolatki, a teraz często zostają matkami. To właśnie na tej grupie chcemy w pierwszej kolejności oprzeć popularność Boblo – powiedział pan Tomasz.
Boblo, jak mówią twórcy, ma charakter nieco eksperymentalny. Oparty jest bowiem na silniku Photoblog.pl i jednym z jego celów jest sprawdzenie czy to dobra recepta na stworzenie odnoszącego sukces projektu.
Projekt działa od nieco ponad miesiąca. Po pół roku działalności projektu twórcy chcą mieć ok. 10 tys. użytkowników i milion odsłon. Tomasz Chmielewski jest optymistą, przekonuje, że dotychczasowe zainteresowanie pozwala mu być spokojnym o taki wynik. Dodaje jednak, że ma świadomość nakładu pracy, której wymaga dopracowanie projektu.
Dorastanie na zdjęciach
Jakie możliwości daje Boblo? Po założeniu konta zdecydować powinniśmy zdecydować czy tworzony przez nas pamiętnik będzie publiczny (dostępny dla wszystkich), czy prywatny. Decyzję zmienić można później – w ustawieniach prywatności znajdziemy takie opcje jak możliwość określenia czy pamiętnik widoczny będzie dla wszystkich, tylko dla przyjaciół, czy również dla przyjaciół z Facebooka. Jest również możliwość ustawiania hasła zabezpieczającego dziennik oraz opcje dodatkowe: okresowe przypominanie o zmianie hasła, wyłączenie komentarzy do wpisów oraz wysyłanie powiadomień mailowych.
Panel użytkownika umożliwia dodawanie nowych wpisów. Są to wczytane zdjęcia, które opatrzyć można komentarzem, linkiem, datą. Opublikowane wpisy można w późniejszym czasie edytować. Jak mówi nam pan Tomasz, wkrótce pojawić ma się możliwość publikowania wpisów wideo.
Serwis ma również warstwę społecznościową. Można „zaprzyjaźnić” się z innymi użytkownikami, wysyłać im wiadomości, komentować wpisy. W Boblo jest także forum, choć w chwili pisania tego tekstu nie było tam wielu dyskusji.
Zarobić na rodzicach
Wyróżnikami projektu na tle konkurencji mają być m.in. możliwość tworzenia wykresu rozwoju dziecka, codziennej aktualizacji wagi i wzrostu, przedstawionych na wykresie. Twórcy podkreślają również wygodę korzystania z możliwości wczytywania zdjęć –wgrywać można do 100 fotografii jednocześnie.
Projekt, po przekroczeniu odpowiedniej ilości użytkowników i odsłon, zarabiać ma na działaniach sprzedażowych. W najbliższej przyszłości uruchomiony zostanie wirtualny bazar, na którym sprzedawać będzie można m.in. artykuły dziecięce. Użytkownicy kupić będą mogli także fotoksiążki lub inne gadżety.
Okiem redakcji
Dawid: młodszy brat z ambicjami
„Przeklikanie” serwisu i pierwsze wrażenie: dość tu ubogo. Mogę dodać tylko zdjęcia? A sam tekst? Wideo? Dźwięki? Ale jak przekonują twórcy: to działanie celowe. Tomasz Chmielewski nie ukrywa – założeniem projektu jest minimalizm, osadzenie w przestrzeni, w której sukces odniósł Photoblog.pl i jak najładniejsze opakowanie.
To szczere, ale uczciwe postawienie sprawy. Boblo nie będzie więc wprowadzało miliona kolejnych funkcji starając się konkurować z wieloma serwisami dla rodziców. Pozostanie fotopamiętnikiem z możliwością wgrywania zdjęć (także z Facebooka), edycją ustawień prywatności i społecznością, jeśli takowa powstanie.
Weźmy pomysł wprowadzenia bazaru umożliwiającego sprzedaż lub wymianę akcesoriów. Boblo nie stanie się drugim Allegro, ale twórcy chcą ten pomysł głęboko osadzić w specyfice projektu. Jeśli więc będziemy chcieli kupić wózek to dzięki „tagowaniu” będzie można podejrzeć wszystkie zdjęcia sprzedawcy, na którym pojawia się tenże wózek. Sprytne – wózek także będzie miał swoją „fotohistorię”.
Moje największe wątpliwości budzi jednak kwestia nieco szersza. Co stanie się z moim pamiętnikiem za kilka lat, albo jeśli serwis przestanie działać? Przydałaby się jakaś opcja eksportu danych. Twórcy przyznają, że to ważna kwestia, choć zapewniają, że dane będą bezpieczne jak w Photoblog.pl, w którym opublikowano już ponad 100 mln zdjęć.
Oceny Boblo nie można dokonać bez kontekstu sukcesu Photoblog.pl. Zdaje się, że Pixnet dysponuje know-how i wie, jak zrobić interesujący serwis fotograficzno-społecznościowy. Moim zdaniem Boblo ma duże szanse na sukces. Zresztą przekonajcie sami – twórcy przygotowali wersję demonstracyjną.
Zastanawialiśmy się nad oceną końcową. Ostatecznie dajemy OK z plusem. Wrócimy do Boblo za jakiś czas i jeśli twórcom uda się zrealizować plany: damy Super!.
Sylwester: wszystko pięknie, ale…
Przyznaję już na wstępie: Boblo to projekt, który może się podobać. Jasny cel, grupa docelowa, prosty przekaz – to w sporym stopniu wystarczy do osiągnięcia sukcesu, gdyby nie… konkurencja. Dla przykładu smyki.pl – jeden z bardziej popularnych serwisów tego typu, który obsługuje ponad 20 tys. blogów, a dodatkowo wzbogaca ofertę o porady i tworzy bazę niań. Pozycja smyki.pl na pewno świadczy o tym, że jest rynek, na którym można walczyć – aby jednak odebrać część użytkowników innym serwisom trzeba zaoferować przede wszystkim więcej.
Obsługa Boblo jest banalna – po rejestracji możemy dodać pierwsze zdjęcia. Prostota robi wrażenie; żadnych niepotrzebnych opcji. Zdjęcie i opis.
Doświadczenie autorów pozwala z nadzieją spojrzeć na projekt. Cieszy jasna wizja rozwoju. Gdyby serwis powstał kilka lat temu z pewnością stworzyłbym bloga mojej córeczce. Trzymam kciuki!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu