Skoro usuwamy ładowarki z zestawów z telefonami, nie stoi naprawdę nic na przeszkodzie, by to samo zrobić z laptopami.
Ekologia to dziś jedna z najważnejszych kwestii, jaką branża elektroniki użytkowej musi sobie poradzić. Rosnąca z roku na rok ilość e-odpadków, krótkie życie produktu, planowane postarzanie, brak wsparcia technicznego, utrudnianie możliwości naprawy bądź też takie projektowanie urządzeń by nie dało się ich naprawić - to wszystko są realne kwestie do rozwiązania, o których, jak się wydaje, mało kto w branży (szczególnie smartfonowej) chce rozmawiać. Nie oznacza to, że o ekologii się nie mówi, bo mówi się dużo. Jest jednak różnica pomiędzy prawdziwie ekologicznym posunięciem, a stosowaniem ekologii jako wybiegu do tego, by zarobić na konsumentach jeszcze więcej pieniędzy. Niestety, w mojej ocenie producenci, którzy zdecydowali się usunąć ładowarki z zestawów ze smartfonami (ale oczywiście, tylko z tych najdroższych), czyli Samsung i Nokia, jednocześnie zostawiając je we wszystkich innych pokazują swoją hipokryzję mówiąc o pobudkach ekologicznych. W przypadku Apple i ich praktyk przeciwko naprawianiu swoich urządzeń mówienie o ekologii również możne budzić co najwyżej uśmiech politowania.
Niestety, branża technologiczna ma to do siebie, że jeżeli jakiś trend jest dosyć silny, to bez względu na to, jak bardzo nielogiczne byłyby jego podstawy - większość producentów zazwyczaj za nim podąży, chociażby po to by nie odstawać od reszty. Tak było z brakiem minijacka, tak jest ze stale zmniejszającą się liczbą użytecznych portów w komputerach przenośnych i, moim zdaniem - tak też będzie w przypadku ładowarek do telefonów. Jednak w przypadku takich marek jak Apple, Samsung, LG, Asus czy Xiaomi, smartfony nie są jedynymi elektronicznymi gadżetami, które firmy produkują. Duża część producentów smartfonów ma w swoich firmach dział zajmujący się komputerami przenośnymi.
Pytanie - skoro tak zależy im na ekologii, dlaczego nie usuną ładowarek z zestawów z laptopami?
Jeżeli zobaczymy na zasilacz do laptopa, zauważymy, że jest on dużo większy i cięższy niż ten od telefonu, ma więc potencjał bardziej zaszkodzić planecie. Jeżeli kupujemy laptop, bardzo prawdopodobne, że mamy już w domu "jakiś" zalegający zasilacz do komputera. Co więcej, w sklepach łatwo można kupić uniwersalne zasilacze, więc brak nie powinien być problemem. Co? Czy ja słyszę coś, że każdy producent ma swoje własne gniazdo ładowania? Phi, Apple ma swoje, kompletnie ignorując istnienie USB-C (ale nie w Macbookach i iMacach), trzymając się ciągle Lightning w iPhone'ie i nie przeszkodziło im to jako pierwszym wywalić ładowarki z zestawu. Pomyślcie, ile pieniędzy oszczędziliby producenci na pakowaniu, transporcie i magazynowaniu, gdyby tylko usunęli ładowarki z zestawów z laptopami, a ile zarobiliby, sprzedając je potem oddzielnie, kiedy się okazuje, że jednak są one potrzebne. Co więcej - powiedziałbym, że usunięcie ładowarki od laptopa ma większy sens, ponieważ moc ładowania laptopów w ostatnim czasie nie wzrosła ponad dwudziestokrotnie, co możemy obserwować w przypadku smartfonów.
Idiotyczne? Owszem. Ale w takim świecie żyjemy
Nie trzeba się bardzo wysilać, by zobaczyć, że usuwanie ładowarek z opakowań laptopów nie ma dziś praktycznego sensu. Ale - tak samo jest z ładowarkami do smartfonów. W pierwszej kolejności korzyści z tego czerpie sama firma, a ewentualna ekologia jest tu na 4 czy 5 miejscu. Niestety, jak widać, zamiast prawa do naprawy czy wydłużonego wsparcia nad wypuszczonymi już na rynek urządzeniami otrzymujemy pomysły, które z ekologią mają relatywnie mało wspólnego. Nie zdziwiłbym się więc, jakby w przypadku któregoś kolejnego Macbooka Apple stwierdziło, że będzie on sprzedawany bez ładowarki. W końcu kto chce, może sobie dokupić ładowarkę za 400 zł.
I osobno kabel za 100.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu