Cyfrowy guru Gabe Newell zapowiedział niedawno, że usługa Steam Greenlight chyli się ku końcowi. W jego słowach: nie dlatego, że nie zdała egzaminu, a...
Cyfrowy guru Gabe Newell zapowiedział niedawno, że usługa Steam Greenlight chyli się ku końcowi. W jego słowach: nie dlatego, że nie zdała egzaminu, ale dlatego, że Valve przechodzi obecnie ewolucję. To zbitka komunałów, w której grupka zapaleńców tradycyjnie dopatrzy się pewnie zapowiedzi ‘Half-Life’a 3’ ;) Ale może rzeczywiście powinniśmy spodziewać się innowacji w Steam Community?
Jak miało być
Usługę Steam Greenlight oparto na ideei crowdsourcingu - Valve postanowił oddelegować “cyfrowemu tłumowi” część kompetencji dotychczas przysługujących pracownikom wewnątrz firmy:
W ciągu wielu lat sprzedawania gier na Steam tempo ich wydawania na tej platformie znacznie się zwiększyło. [Dotąd] polegaliśmy na grupie ludzi [w domyśle - pracowników Valve], która podejmowała ciężkie decyzje wybierania gier do wydania na Steam. Choć grupa ta próbowała wybierać gry, które w ich odczuciu społeczność chciałaby ujrzeć najbardziej, wiedzieliśmy, że musi istnieć lepszy sposób.
Steam Greenlight jest systemem, które wykorzystuje pomoc społeczności w wybieraniu nowych gier do wydania na Steam. Deweloperzy zamieszczają informacje, zrzuty ekranu oraz filmy ze swoich [produkcji] i poszukują znacznego wsparcia ze strony społeczności, aby ich dzieła mogły zostać przeznaczone do dystrybucji. Steam Greenlight pomaga także twórcom uzyskiwać opinie od potencjalnych klientów i rozpocząć tworzenie społeczności wokół swoich gier na etapie procesu tworzenia.
Czytaj dalej poniżej
Od sierpnia 2012 roku społeczności rzeczywiście mogą uczestniczyć w specyficznym “konkursie piękności”:
- Deweloperzy (z wiadomych przyczyn raczej niezależni niż mainstreamowi) przedkładają publice do oceny materiały związane ze swoją produkcją. Mogą to być zdjęcia, filmy, opisy, ale i wczesne grywalne konstrukcje oraz wersje beta. Im bogatszy materiał, tym lepiej - i dla społeczności i dla twórców.
- ‘Community’, drogą tzw. crowd votingu, udziela swoich głosów najciekawszym tytułom.
- A te, które zyskały największą przychylność tłumu, zyskują także uwagę samego Valve. Firma indywidualnie negocjuje z twórcami warunki wydania ich dzieła (głównie cenę), a następnie umieszcza w cyfrowej dystrybucji na standardowym Steamie.
Jak jest
Pomysł był i nadal jest równie szlachetny, co postępowy - jak zresztą większość innowacji Valve dedykowanych społecznościom. Innowacje mają jednak to do siebie, że rzadko udaje im się przetrwać fazę wchodzenia na rynek w oryginalnie skonceptualizowanej postaci. Należało się spodziewać rozbieżności między Steam Greenlight realnym a Steam Greenlight idealnym, choć pewnie nie tak znacznych.
Nowy moduł tuż po starcie zalała fala gier-żartów, w tym ‘Minecraft’, czy ‘Half-Life 3’ (przypadek? Nie sądzę…;) ), odciągających uwagę od naprawdę wartościowych projektów. Remedium miało być wprowadzenie jednorazowej opłaty w wysokości 100$ od każdego wchodzące na Steam Greenlight dewelopera (kwoty te trafiają na konto charytatywnej organizacji Child’s Play). Z jednej strony Valve zbudował skuteczny filtr odsączający cwaniaków, z drugiej - przeszkodę dla tych, którym najbardziej chciał pomóc. Krzyk niezadowolonych szybko zmusił do rewizji tego kroku i od tej pory “wejściowe” konieczne jest tylko w przypadku projektów wzbogaconych o materiały testowe - szkice konceptualne trafiają na Steam Greenlight bez żadnych opłat.
Spodziewanym problemem była także kwestia transparentności i obchodzenia systemu. W większości konkursów popularności, wygrywają nie ci, którzy rzeczywiście są najbardziej popularni, ale ci, którzy mają większą siłę przetargową. Stąd nierzadko Steam Greenlight zawodzi w swojej istocie, bo jeśli deweloperzy dysponujący większymi środkami są w stanie i tak zdobyć “nagrodę główną” i wejść na Steam wbrew głosom społeczności, to jaki sens ma w ogóle dawanie “zielonego światła”?
Ale największą barierę na Steam Greenlight i tak stanowi… Valve. Gabe Newell jest tego doskonale świadom i sam przyznał, że to właśnie jego firma stanowi wąskie gardło w całym procesie i powinna zostać na dobre wyjęta z równania. Dodam od siebie: pośrednicy mają w zwyczaju kastrować rynek z prefiksu “wolny”. I rzeczywiście: stosunek projektów zatwierdzanych przez Valve, do projektów, którym społeczność udzieliła “zielonego światła”, jest uderzająco niekorzystny dla... deweloperów. Tak długo jak pośrednik jest hamulcowym, a cyfrowy tłum nie jest konduktorem, idea pozostaje piękna tylko do połowy. I przypuszczam, że Gabe Newell właśnie tutaj chce dokonać największych przekształceń. Chwała mu za to.
Jak będzie
Co daje Steam Greenlight pomniejszony o wszechobecny Valve? Steam Crowdfunding. Jeżeli firma zapewni jedynie infrastrukturę, regulacje i transparentność procesu, to społeczności i deweloperzy zajmą się resztą. Dla własnej korzyści.
Sam Valve także zyska i to bez porównania z chwilą obecną. Większość gier crowdfundowanych na Kickstarterze ląduje przecież na platformie Steam w celu dystrybucji. Albo nawet w sekcji Steam Early Acces (ostatnio choćby ‘Divinity: Original Sin’, czy ‘Wasteland 2’), gdzie fani beta-testują produkcje. Gdyby Valve zbudowało swoją usługę crowdfundingową, wycięłoby pośrednika w postaci Kickstartera lub IndieGoGo, ergo: cały proces tworzenia indie gier, od początku do końca, przebiegałby za pośrednictwem Steama:
- Deweloperzy prezentowaliby społeczności swoje pomysły na projekty.
- Tłum głosowałby na nie swoimi pieniędzmi, przekazując równiecześnie środki na produkcję.
- Deweloperzy stopniowo prezentowaliby postępy nad procesem tworzenia gry, budując silną więź z bazą fanowską.
- Valve włączałby się do procesu dopiero na etapie negocjacji warunków dystrybucji, a gotowy produkt wprowadzał na rynek bez zbędnych opóźnień.
Tym sposobem firma Newella zagwarantowałaby sobie prowizję dotychczas przysługującą potentatom crowdfundingu i zdominowała segment gier w tej branży. A zyski byłyby niebotyczne, bo gry indie stanowią “długi ogon” - na każdą mainstreamową produkcję przypada 5-10 gier niezależnych, mających rzesze może nielicznych, ale prawdziwie oddanych fanów.
Umiera Steam Greenlight. Niech żyje Gabe Newell. I cokolwiek nam nie wymyśli.
Źródła: Wikipedia, Wired, VentureBeat, Geek, Steam Community, VG247.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu