Filmy

Czy warto wybrać się do kina na Ukryte działania, film nominowany do Oscara?

Maciej Sikorski
Czy warto wybrać się do kina na Ukryte działania, film nominowany do Oscara?
5

Dzisiejsza noc będzie pełna emocji dla miłośników srebrnego ekranu: w USA zostaną rozdane Oscary. Najważniejsza, a przynajmniej najbardziej wypromowana, nagroda przemysłu filmowego. Wśród nominacji za najlepszy film znajdziemy Ukryte działania - obraz przedstawiający fascynujący okres amerykańsko-radzieckiego wyścigu kosmicznego. Jest historia, są komputery, statki kosmiczne, NASA i matematyka. Jest też walka o równouprawnienie i to na kilku poziomach. Przepis na sukces?

Ukryte działania kusiły mnie fabułą od dłuższego czasu: cofamy się o kilka dekad i trafiamy w sam środek starcia mocarstw. Zimna wojna z lądu przenosi się do przestrzeni kosmicznej. Obie strony czerpią pełnymi garściami m.in. z osiągnięć nazistowskich Niemiec w zakresie tworzenia rakiet. Przypomnę tylko, że jeden z ojców programu kosmicznego Stanów Zjednoczonych, Wernher von Braun, służył w SS i tworzył broń V-2. Akurat tym wątkiem w filmie się nie zajmowano, o wojnie wspomina tylko bohater filmu wzorowany na prawdziwej postaci - Kazimierza Czarneckiego, Polaka z pochodzenia i inżyniera NASA, który zachęca do edukacji jedną z głównych bohaterek tej opowieści.

Film skupia się z jednej strony na wyścigu kosmicznym, a z drugiej na losie trzech czarnoskórych kobiet: Katherine Johnson, Dorothy Vaughan oraz Mary Jackson. Wszystkie pracują dla NASA. Mamy lata 60. XX wieku, więc można się domyślić, iż ich sytuacja jest trudna. Segregacja rasowa, szykany, w tle pojawiają się nawet prześladowania. Ale bohaterki walczą: o prawo do edukacji, o lepszą płacę i awans, o szacunek. Bo czarnoskóra matematyczka może być geniuszem, który pomoże wysłać człowieka w kosmos. Bo to ona udowodni grupie białych mężczyzn, że ich uprzedzenia są nie tylko amoralne, ale wręcz szkodliwe dla kraju.

Czy ta historia jest dobra? Tak. Wciąga i robi to w sposób podręcznikowy. Widzimy nieszczęścia głównych bohaterów, widzimy USA na kolanach i niechęć jednych Amerykanów do drugich, ale wiadomo przecież, że ten kraj nie przegrywa. Misja Mercury-Atlas 6 zakończy się powodzeniem, biali podadzą rękę czarnym , ci ostatni udowodnią, że są warci szacunku. Ładny film o przełamywaniu stereotypów, o tym jak chora była sytuacja w Ameryce lat minionych (w niektórych częściach kraju pewnie nadal jest). To typowy hollywoodzki obraz o pokonywaniu barier i walce o swoje. Czy godny Oscara? Uważam, że konkurencja bardziej na to zasługuje.

Po takiej opinii można pewnie odnieść wrażenie, że film jest kiepski i szkoda na niego czasu. Nie, tego nie napisałem. Uważam wręcz, że trzeba się na niego wybrać i to z kilku powodów.

Po pierwsze, jest to lekcja historii, zwłaszcza dla osób słabiej zorientowanych. Można się przyjrzeć Ameryce lat 60. wyścigowi kosmicznemu, marzeniu o ujarzmianiu kosmosu.

Po drugie, widzimy rozwój NASA, działalność Agencji w gorącym okresie. Mogłoby się wydawać, że działała ona wzorcowo, ale z obrazu dowiadujemy się, że tak nie było: z pozoru opóźnieni technologicznie Sowieci grali Amerykanom na nosie. A to wywoływało frustracje u całego społeczeństwa.

Po trzecie, widzimy rozwój komputerów i proces wdrażania ich w NASA. Wielkie maszyny IBM, które przewyższa pod względem mocy obliczeniowej dzisiejsza komórka. Podejrzewam, że dla młodszej części społeczeństwa to jakaś prehistoria: komputer zajmujący cały pokój? I pełniący rolę kalkulatora...?

Po czwarte, dostajemy starcie człowieka i maszyny. Nie w sensie dosłownym, ale i tak łatwo je odczytać. Czy komputer jest rozwiązaniem idealnym i ostatecznym? A co, jeśli się pomyli? Czy człowiek może się z nim równać? Pytanie, które musiało zastanawiać pół wieku temu, staje się dzisiaj jeszcze bardziej aktualne.

Po piąte, patrzymy na prawdziwą historię trzech ciekawych kobiet. Trochę podrasowaną, poprzestawianą na potrzeby filmu, ale nadal fascynującą. Przywołane już Amerykanki zapisały się w historii NASA i USA, a żeby to zrobić musiały stawić czoła wyzwaniom, które przerosłyby pewnie większość z nas. Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, w której muszę pić kawę z innego dzbanka, korzystać z innej toalety, niż reszta ludzi, siadać w określonej części autobusu i przepraszać za to, że jestem. Tak, chociażby ze względu na te trzy panie warto wybrać się na Ukryte działania.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

filmNASA