Kosmos

Trump przygląda się NASA. Kosztowny projekt zagrożony

Patryk Łobaza
Trump przygląda się NASA. Kosztowny projekt zagrożony
Reklama

Donald Trump zaraz po objęciu funkcji prezydenta rozpocznie wprowadzanie własnych porządków. Jedną z tego ofiar ma być kosztowny projekt NASA.

Na początku listopada byliśmy świadkami rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Donald Trump uzyskał większą liczbę głosów elektorskich, przez co został wyznaczony na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Do oficjalnego przejęcia przez niego władzy coraz bliżej, więc nic dziwnego, że wybiera osoby na kolejne funkcje oraz planuje wygląd personaliów swojego gabinetu.

Reklama

Można podejrzewać, że w tej kadencji eksploracja kosmosu wróci na pierwszy plan. Bynajmniej nie ze względu na to, że Donald Trump nagle stał się astronomicznym zapaleńcem. Jednym z jego najważniejszych sojuszników jest Elon Musk, miliarder i właściciel takich przedsiębiorstw jak SpaceX, czy Tesla. Musk zaangażowany jest przemysł kosmiczny, więc można podejrzewać, że dla niego ważną kwestią będzie właśnie eksploracja kosmosu. Trzeba wziąć jednak pod uwagę to, że może się to odbywać na nieco innych warunkach niż dotychczas.

Space Launch System pójdzie w odstawkę?

Space Launch System jest dość problematyczną rakietą. NASA planuje użyć jej jako podstawę programu Artemis, lecz koszty eksploatacyjne nie wydają się być tego warte. SLS po raz pierwszy wystartowała w 2022 roku i można powiedzieć, że już w dniu startu była lekko przestarzała. Program SLS od lat boryka się jednak z licznymi problemami, w tym z niekontrolowanym wzrostem kosztów, które obecnie szacowane są na 4,1 miliarda dolarów za jedno wystrzelenie, co znacznie przekracza pierwotne założenia. Szczególnie jest to widoczne, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że SpaceX testuje Starshipa, który docelowo ma zapewnić jeden start za około 10 milionów złotych.

Space Launch System Fot. NASA

Głosy o tym, że projekt SLS może zostać całkowicie porzucony, pojawiają się od końca wyborów. Jednak niedawno Eric Berger, znany dziennikarz specjalizujący się w tematyce kosmicznej, zasugerował, że istnieje 50% szans na wycofanie SLS. Oficjalnych decyzji jeszcze nie podjęto, ale pogłoski o cięciach budżetowych w NASA, które miałyby zmusić agencję do szerszego korzystania z usług prywatnych firm, nabierają tempa.

Teoretycznie Starship mógłby przejąć rolę zarówno transportera na orbitę Księżyca, jak i lądownika. Jednak pojazd wciąż znajduje się w fazie testowej i wymaga przejścia kilku kluczowych etapów przed dopuszczeniem go do misji załogowych. Inna opcja, jaką jest wykorzystanie rakiety Falcon Heavy do wyniesienia kapsuły Orion, wiązałaby się z poważnymi zmianami w konstrukcji rakiety i procedurach startowych, co prawdopodobnie spowodowałoby kolejne opóźnienia.

NASA coraz mniej niezależna

Warto zauważyć, że nie byłby to odosobniony przypadek. NASA z roku na rok staje się coraz bardziej zależna od prywatnych przedsiębiorstw. Rosnące koszty misji, nowe projekty oraz chęć utrzymania dotychczasowych sprawiają, że agencja potrzebuje coraz większych nakładów funduszy, których amerykańskie władze nie chcą przyznać. Prowadzi to do sytuacji, gdy agencja musi zrezygnować z niektórych projektów, co spotyka się z niezadowoleniem środowiska naukowego.

W pewnym momencie zdecydowano, że misja Mars Sample Return jest zbyt kosztowna, a próbki z Marsa nie zostaną wysłane na Ziemię. Jednak finalnie zdecydowano się na oddelegowanie tego projektu prywatnemu przedsiębiorstwu, które ma zadanie stworzyć plany tańszego sprowadzenia próbek z Marsa.

Wyścig kosmiczny XXI wieku

Stawka jest wysoka, więc nie ma tu miejsca na sentymenty. Chiny zobowiązały się do wysłania swoich astronautów na powierzchnię Księżyca do 2030 roku. W odróżnieniu od USA, chińskie prognozy zazwyczaj nie są opóźniane, co czyni ich ambicje realnym zagrożeniem dla amerykańskich aspiracji w kosmosie.

Reklama

Misja Artemis III zaplanowana jest na 2026 rok, lecz napotyka liczne opóźnienia. Rakieta Starship, która ma pełnić funkcję lądownika, musi jeszcze przejść kluczowe testy, takie jak tankowanie w przestrzeni kosmicznej czy bezzałogowe lądowanie na Księżycu. Opóźnienia dotyczą także innych elementów programu, takich jak systemy ochrony termicznej kapsuły Orion, systemy podtrzymywania życia, a także projektowanie nowych skafandrów kosmicznych.

Grafika: NASA

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama