Nauka

NASA do dziś nie rozwiązała tej zagadki. Nie uwierzysz, o co poszło

Jakub Szczęsny
NASA do dziś nie rozwiązała tej zagadki. Nie uwierzysz, o co poszło
Reklama

Czy kosmos musi być tak do bólu... poważny? Pewnie, że nie - tam też toczy się bardzo trywialne, prozaiczne wręcz życie ludzi (tyle że zdecydowanie niezwykłych). I uwierzcie mi, że nawet ci najbardziej niezwykli ludzie mają zupełnie zwykłe potrzeby, co w przypadku pionierskich przedsięwzięć może skutkować nieco zabawnymi problemami. Tak było podczas misji Apollo 10, kiedy astronauci zetknęli się z tajemniczym… unoszącym się ekskrementem. Co dokładnie wydarzyło się na pokładzie statku kosmicznego w 1969 roku?

Apollo 10: Próba generalna przed wielkim skokiem

Apollo 10 to była zasadniczo próba generalna przed legendarnym lądowaniem na Księżycu, które miało miejsce kilka miesięcy później w ramach misji Apollo 11. Astronauci krążyli wokół Srebrnego Globu, testując sprzęt, procedury oraz identyfikowali wyzwania, które czekały ich następców. Jednak nikt nie przewidział, że jednym z nieoczekiwanych "eksperymentów" stanie się rozwiązanie problemu… unoszących się odchodów.

Reklama

Sytuacja miała miejsce szóstego dnia misji, kiedy załoga—dowódca Tom Stafford, pilot modułu dowodzenia John Young i pilot modułu księżycowego Eugene Cernan—rozmawiała o przygotowaniach do powrotu na Ziemię. Nagle rozmowę przerwała obserwacja Stafforda: "Och, kto to zrobił?!". Mimo ogólnego niedowierzania, szybko stało się jasne, że w stanie nieważkości unosi się coś, czego raczej nikt nie chciałby widzieć w takiej sytuacji. "Dajcie mi serwetkę, szybko!" — kontynuował Stafford, wskazując na unoszący się w powietrzu kawałek... kupy.

Dzisiaj wydaje się to śmieszne, jednak w latach 60. i 70. technologia zarządzania odpadami w kosmosie pozostawiała wiele do życzenia. Astronauci korzystali z prostych worków przyczepianych do ciała, co samo w sobie było niezręcznym i mało komfortowym rozwiązaniem. Zdarzało się, że coś... podciekało przez szczelinę między ciałem, a workiem. Unoszące się w stanie nieważkości odchody stały się z miejsca tematem bardzo ożywionej debaty (tak, wiem, jak to brzmi...) Co bardziej komiczne - nikt nie przyznawał się do "autorstwa" w zakresie owego fragmentu kupy. 9 minut później oczom astronautów ukazał się kolejny kawałek.

Moduł księżycowy misji Apollo

Czy zagadka została rozwiązana?

Mimo prób ustalenia winowajcy, do dziś pozostaje tajemnicą fakt, kim był autor "kosmicznej kupy". Być może nigdy się tego nie dowiemy. Może to i lepiej? Jak wspomnieliśmy, sytuacja na pewnym poziomie (zasadniczo niskim, ale nie oszukujmy się wzajemnie, że słuchamy jedynie muzyki klasycznej, chadzamy tylko do oper i teatrów, a jedyną oznaką artystycznej dekadencji jest u nas słuchanie poezji śpiewanej Sanah) była komiczna. Ale z drugiej strony to również poważna lekcja ze strony... kosmosu. Skoro wykładamy się na czymś tak prozaicznym, jak kupa — to co w ogóle robimy poza Ziemią? Dzisiaj radzimy sobie z podobnymi problemami celująco, ale pod koniec lat 60. XX w. nie było to takie jednoznaczne.

Ówczesna, raczkująca technologia kosmiczna nie pomagała w tym, by poradzić sobie z li tylko kupą. Dziś systemy "kosmicznych toalet" są znacznie bardziej zaawansowane — wtedy jednak wszystko opierało się na improwizacji i prostych rozwiązaniach. Codzienne czynności sprowadzane były w kosmosie do zasadniczo operacji niemożliwych.

Sprawdź również: Od programu Apollo, żaden człowiek nie był tak daleko od Ziemi

Współczesne systemy sanitarno-higieniczne używane na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej to szczyt aktualnych osiągnięć inżynierii w tej dziedzinie. Wykorzystywane są sprzęty odpowiedzialne za odsysanie powietrza, separację cieczy i ciał stałych, a nawet systemy recyklingu wody, które eliminują problemy, z którymi borykali się astronauci programu Apollo.

Sprawdź również: Zorganizowali konkurs na nazwę księżycowego łazika. Sprawdź i zagłosuj!

Reklama

Początki lotów w kosmos obfitowały w przeróżne śmieszne sytuacje. Astronautom w trakcie misji Apollo 10 prawdopodobnie niezupełnie było do śmiechu — jakiekolwiek zanieczyszczenia mogły zepsuć bardzo wrażliwą aparaturę pokładową. Na szczęście, wszystko się udało, a my — po latach — dysponujemy już dużo lepszymi metodami radzenia sobie z kupą... i nie tylko z nią.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama