Wczorajsze wydarzenie zorganizowane przez Tag Heuer było wyjątkowe i to pod kilkoma względami. Przedstawiony podczas konferencji produkt jest pierwszy...
Wczorajsze wydarzenie zorganizowane przez Tag Heuer było wyjątkowe i to pod kilkoma względami. Przedstawiony podczas konferencji produkt jest pierwszym tego typu, lecz na pewno nie ostatnim. Można było go nabyć wkrótce po zakończeniu wydarzenia. Na scenie oglądaliśmy przedstawicieli trzech firm biorących udział w projekcie, w tym dwóch CEO. Jeżeli ktoś ma jakiekolwiek obiekcje wobec przyszłości zegarków, to czas zrewidować swoje poglądy.
"To urządzenie, które połączy nas z przyszłością" wielokrotnie powtarzał pełen energii i zaangażowania Jean-Claude Biver - CEO TAG Heuer. Poprowadzone przez niego wydarzenie było dość specyficzne, ale zapadło w pamięć. Na scenie oprócz niego mogliśmy zobaczyć także CEO Intela - Briana Krzanich oraz przedstawiciela firmy Google, lidera inżynierów odpowiedzialnych za rozwój Android Wear - Davida Singleton. Każdy z nich opowiedział o współpracy z pozostałymi członkami projektu i przedstawił swój punkt widzenia na to, jak wyjątkowy produkt udało się przygotować. Padło nawet stwierdzenie, że nowy produkt Tag Heuer to mikrokomputer zamknięty w obudowie zegarka - po wyjęciu układu Intela z jego wnętrza można by z niego korzystać podłączając klawiaturę i monitor. "Jest to możliwe, lecz nie rekomendowane" - z uśmiechem skomentował zaskakującą wypowiedź Bivera Krzanich.
Guy Sémon, General Manager w TAG Heuer, stanął przed trudnym zadaniem. Miał połączyć ponad 150-letnie tradycję i doświadczenie szwajcarskiej firmy z technologią, która dopiero "puka do drzwi" użytkowników. Jego celem było stworzenie zegarka, "połączonego zegarka", który będzie w jak największym stopniu przypominał tradycyjne produkty. Poziom wykonania, wykorzystane materiały i precyzja wykończenia - wszystko to musiało współgrać z układem dostarczonym przez Intela, który znalazł się w środku. Na zewnątrz umieszczono naturalnie ekran dotykowy o rozdzielczości 360 na 360 pikseli, który prezentuje się równie dobrze w trybie ambient, co w trybie aktywnym. Tarcza zegarka o średnicy 46 mm maksymalnie nawiązuje do klasycznego chronografu. Tytan klasy II posłużył do wykonania koperty, dekla i uszu, dzięki czemu zegarek jest lekki (52 g), ale odporny na uszkodzenia mechaniczne. Gumowy pasek dostępny będzie w siedmiu wariantach kolorystycznych, a każdy z nich będzie wyposażony w tytanową sprzączkę.
Zegarek napędza procesor Intel Atom Z34X oraz 1 GB pamięci RAM. Dla użytkownika dostępne będą blisko 4 GB pamięciu wbudowanej, a także wszystkie podstawowe technologie łączności jak Bluetooth i Wi-Fi. Nad całością czuwa oczywiście ciągle rozwijana platforma Android Wear wraz z pakietem wszystkich stworzonych z myślą o niej aplikacji dostarczonych przez Google. Tag Heuer także wziął udział w projektowaniu interfejsu zegarka - firma przygotowała trzy niedostępne nigdzie indziej cyfrowe tarcze, które nawiązują do charakterystycznych dla Tag Heuer mechanicznych cyferblatów. Jest jeszcze coś, czego żaden inny producent nie przygotował dla klientów zainteresowanych smartwatchem. Po ukończeniu okresu gwarancyjnego Tag Heuer bezpłatnie wymieni na życzenie użytkownika jego smartwatcha na klasyczny mechaniczny zegarek Carrera. Podobnie jak inne produkty Tag Heuer, ten również objęty jest dwuletnią gwarancją.
Tag Heuer Connected wyceniono na 1500 dolarów, co daje nam około 6 tysięcy polskich złotych. Jest to najdroższy dotychczas smartwatch z Android Wear. Możliwości techniczne zegarka są porównywalne do tego co oferują nam produkty Motoroli, LG czy Huawei, więc jasne staje się, która z części układanki czyni ten sprzęt odmiennym od pozostałych. Tag Heuer jest drugim, po Fossil, producentem tradycyjnych zegarków, który decyduje się na poszerzenie swojego portfolio o "połączony zegarek". Kto będzie następny?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu