Felietony

To już koniec tanich smartfonów z Chin? Nie, to dopiero początek...

Maciej Sikorski
To już koniec tanich smartfonów z Chin? Nie, to dopiero początek...
Reklama

Przed tygodniem pojawił się u nas tekst, w którym Tomasz prezentował model Meizu MX 4-Core. Chińczycy zamierzają wprowadzić ten sprzęt na rynek global...


Przed tygodniem pojawił się u nas tekst, w którym Tomasz prezentował model Meizu MX 4-Core. Chińczycy zamierzają wprowadzić ten sprzęt na rynek globalny, ale chyba nie przemyśleli do końca swojego planu – wysoka cena gadżetu zabije to urządzenie w dniu rozpoczęcia sprzedaży. Coraz droższe stają się także znane marki ZTE i Huawei. Czy to oznacza, że Chińczycy przestaną robić tanie słuchawki z kosmicznymi parametrami? Nic z tych rzeczy – do gry wkracza firma Xiaomi z modelem MI-2 (tylko mnie kojarzy się to ze śmigłowcem?).

Reklama

Wspomniany we wstępie model Meizu MX 4-Core ma kosztować poza granicami Chin 675 dolarów (wersja 32 GB) lub 775 dolarów (64 GB). W Państwie Środka za ten sam sprzęt zapłacimy poniżej 500 dolarów. Jednocześnie warto pamiętać, iż w tej cenie (mowa o rynku globalnym) można już kupić modele znanych producentów i to z bardzo atrakcyjnymi modułami. Meizu strzela sobie zatem w stopę – być może szybko zmieni decyzję i przeceni dość poważnie swój sprzęt, ale i tak pozostaje pytanie, dlaczego zażyczyli sobie takich sum od zagranicznych klientów. Być może podziałał na nich czar wielkich chińskich producentów?

Mam oczywiście na myśli ZTE i Huawei. Niedawno jeden z Czytelników pisał w komentarzu, do któregoś tekstu, iż są to lokalne firmy, które nie odgrywają większej roli na globalnym rynku mobilnym. Już wtedy było to dość dziwne stwierdzenie, a po publikacji wyników sprzedaży smartfonów i telefonów w II kwartale bieżącego roku (obie firmy znalazły się tuż za podium największych producentów), należy powiedzieć wprost: Chińczycy trzymają się mocno. Ale te wyniki z pewnością ich nie satysfakcjonują – mierzą dużo wyżej, o czym mówi się w branży przynajmniej od czasu MWC 2012. Obie korporacje zapowiedziały na imprezie w Barcelonie, iż zaleją rynek smartfonami w każdym przedziale cenowym i zaproponują sprzęt dużo tańszy, niż gadżety konkurencji. Na argument ceny można oczywiście odpowiedzieć, iż w USA, Europie, Japonii, czy Korei Południowej klienci biorą pod uwagę także jakość, a z tą ZTE i Huawei mają spory problem. Obaj producenci próbują to jednak zmienić.



Huawei Ascend D quad

Od kilku kwartałów przedstawiciele i decydenci obu korporacji powtarzają, iż nie zamierzają rywalizować z Samsungiem, Nokią czy HTC tylko pod względem ceny – klienci mają wybierać chińskie smartfony (na dobrą sprawę możemy tak nazywać chyba wszystkie smartfony ;)) ze względu na ich parametry, możliwości i dobrą jakość. Sztandarowym przykładem takiego urządzenia ma być słuchawka Huawei Ascend D quad. Właściwie to miała być – sprzęt powinien był podbijać rynek już na początku wakacji, ale nagle okazało się, że czterordzeniowy procesor stworzony przez Huawei nie uniknął usterek. Premierę i początek realizacji przełożono więc na bliżej nieokreśloną przyszłość (podobno październik, ale wcale nie musi to być ostateczny termin). Tym samym trochę posypała się strategia Huawei. Firma chciała zakasować wszystkich w dość niemrawym okresie letnim, gdy jej konkurencję stanowił właściwie tylko Samsung oraz HTC (choć w tym drugim przypadku można mówić o niewypale), a tymczasem smartfon będzie musiał walczyć o klientów w bardzo gorącym okresie przedświątecznym. Nie dość, że liczba atrakcyjnych modeli poważnie wzrośnie w tym czasie, to na niekorzyść sprzętu Huawei wpływa fakt, iż przez kilka dobrych miesięcy firma walczyła z usterkami w swoim sztandarowym gadżecie. Klienci mogą zatem chłodno przyjąć sprzęt, co do którego nie ma pewności, że będzie "śmigał jak marzenie".

W tym samym czasie rangę swoich smartfonów próbuje podnieść także ZTE. Ich smartfony mają nie tylko znaleźć się w każdym przedziale cenowym – w założeniu klienci powinni je brać do ręki i stwierdzać, że w zestawieniu cena/jakość jest to sprzęt idealny. W przypadku obu firm na razie niewiele wynika z przyjętych wcześniej założeń. Za efekt tego szumu można jednak uznać niedawną decyzję Meizu, by podbić cenę swojego flagowca. Tak dużo mówiono o chińskich smartofnach dobrej jakości, że firma postanowiła chyba zarobić na tych osiągnięciach…



Xiaomi MI-2

Czy to oznacza, że przestaniemy czytać o "chińskich potworach za śmieszne pieniądze"? Raczej nie. Obecnie segment ten zamierza podbić wspomniana już firma Xiaomi z modelem MI-2. Na razie niewiele wiadomo na temat gadżetu (oprócz tego, że będzie to następca Mi-1), ale podano kilka informacji, które mają robić wrażenie. Po pierwsze, sprzęt otrzyma ekran o rozdzielczości 1280x720 pikseli, po drugie na jego pokładzie znajdzie się czterordzeniowy procesor, a po trzecie za wszystko trzeba będzie zapłacić około 313 dolarów (oczywiście w Chinach). Gadżet ma współpracować z platformą Android oraz interfejsem MIUI i trafi na rynek prawdopodobnie w przyszłym miesiącu. Czy to będzie sukces? W ramach odpowiedzi wspomnę jedynie, iż model Xiaomi Mi-1 w nakładzie 150 tys. sztuk został wyprzedany w 13 minut…

Foto: 1,2

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama