To mnie drażni.

Też jesteś przeciw opłacie reprograficznej ZAiKS-u? Dołącz do akcji "nie płacę za pałace"

Jakub Szczęsny
Też jesteś przeciw opłacie reprograficznej ZAiKS-u? Dołącz do akcji "nie płacę za pałace"

Opłata reprograficzna, inicjatywa ZAiKS-u to jedna z bardziej kontrowersyjnych kwestii dotyczących problemu treści objętych prawami autorskimi. Główny...

Opłata reprograficzna, inicjatywa ZAiKS-u to jedna z bardziej kontrowersyjnych kwestii dotyczących problemu treści objętych prawami autorskimi. Głównym elementem sporu nie jest wcale skala, rozmiar piractwa, ale traktowanie ludzi w sposób, jaki dotąd znałem tylko z mało śmiesznego dowcipu o Cyganie, który jeszcze przed wysłaniem dziecka do sklepu spuścił mu lanie – na wypadek, gdyby zgubiło pieniądze. Z opłatą reprograficzną jest bardzo, bardzo podobnie.

Akcja „Nie płacę za pałace” rozpoczęta przez producentów elektroniki użytkowej, fryzjera – wygranego w sprawie sądowej z ZAiKS oraz Marcina Węgrzynowskiego odwołuje się do działań stowarzyszenia, które ma naprawdę mnóstwo pieniędzy, których według inicjatorów akcji – nie potrafi lub… nie chce rozdysponować we właściwy sposób. Brak transparentności stowarzyszenia w dysponowaniu ogromnymi środkami finansowymi (gromadzonymi od nikogo innego, jak przedsiębiorców opłacających „haracz” za m. in. puszczanie radia w restauracjach, salonach fryzjerskich, itp.).

Celem akcji „Nie płacę za pałace” jest także uświadomienie Polaków o tym, iż ZAiKS już w tym momencie doprowadza do wzrostu cen niektórych urządzeń oraz nośników danych. Twórcy powołują się na TNS Polska, który w swoim badaniu dowodzi, iż 78% naszych rodaków nie zdaje sobie z tego nawet sprawy. Warto zatem ich uświadomić, z jakiego powodu między innymi występuje wzrost cen takich produktów.

Opłata reprograficzna to nic innego, jak „podatek” od ewentualnego dokonania piractwa, który wpływa na konto stowarzyszenia ZAiKS. Objęte są nim urządzenia, które mogą posłużyć do przenoszenia, udostępniania, odtwarzania, powielania treści objętych prawem autorskim.

Sprawa ZAiKS jest tym bardziej „śliska”, iż korzystając z wykazanej przez TNS Polska niewiedzy, stowarzyszenie próbuje w polskim rządzie „przepchnąć” ustawę, która w swojej mocy objęłaby opłatą także urządzenia mobilne – smartfony i tablety. Dla mnie to oczywiście kompletna bzdura z przynajmniej dwóch względów. Po pierwsze – nie można karać człowieka za coś, czego jeszcze nie zrobił (czy kiedykolwiek dostaliście mandat za to, że być może kiedyś przekroczycie prędkość?!), a po drugie – smartfony i tablety służą nam do czegoś zupełnie innego.

Badania przeprowadzone w grudniu poprzedniego roku przez Federację Konsumentów jasno definiują to, jak Polacy korzystają z urządzeń mobilnych. Przede wszystkim, są oni nastawieni na szeroko rozumianą komunikację – ponadto chętnie słuchają muzyki on-line (Spotify, Deezer). Streaming online nie jest piractwem, nie jest kopiowaniem. A ponadto, za te usługi się płaci.

ZAiKS ma dwa zasadnicze problemy – pazerność i niewiedza. Pazerność została z czasów, kiedy metodycznie pakowało się brzuch do pełna i popuszczało pasa. Niewiedza – cóż. Nie trzeba być ekspertem, by uświadomić sobie, jak bzdurne są argumenty ZAiKS. Na to wskazują powyżej przedstawione badania.

O ile może wzrosnąć cena urządzeń mobilnych?

Sto złotych dla jednych będzie znaczyć bardzo dużo, dla innych nie. Ja wychodzę z założenia, że to są pieniądze, a te trzeba szanować. O taką właśnie kwotę może wzrosnąć cena każdego smartfona i tabletu w sklepie – tylko dlatego, że ZAiKS uważa, że człowieka należy ukarać zawczasu.

Tymczasem, z pieniędzy, które dotychczasowo zgromadził ZAiKS opłaca się comiesięczne, bardzo wysokie pensje dla 500 pracowników, którzy za swoją prace otrzymują aż 10 tysięcy złotych. ZAiKS nie stroni także od dóbr naprawdę luksusowych (i tym bardziej zbędnych) – Pałac w Janowicach kosztował bowiem 4,6 mln złotych. Zdarzają się także drogie kolacje z europosłami w Brukseli.

Właśnie z powodu tych znamiennych przypadków marnotrawienia wyciągniętych z gardła przedsiębiorców i konsumentów pieniędzy akcję wraz z ZIPSEE rozpoczął Marcin Węgrzynowski. Jest on znany przede wszystkim jako fryzjer, który wygrał ze stowarzyszeniem w sądzie za nieodprowadzanie składek za radio włączone w jego salonie. Udało mu się udowodnić, że jego klienci wcale nie słuchają podczas wizyty – chcą się jedynie ostrzyc.


Wady opłaty reprograficznej zostały dostrzeżone m. in. przez Finlandię, gdzie na wniosek obywatelski ów podatek zniesiono. W roku poprzednim w Wielkiej Brytanii nie zdecydowano się wnieść owej opłaty, gdyż byłaby ona niesprawiedliwa dla osób, które za treści płacą. Ponadto, biurokratyzm i brak efektywności, który stoi za ową opłatą wskazuje na to, że jest ona złym sposobem na walkę z piractwem, które w dalszym ciągu jednak istnieje.

Polska to piękny, a zarazem bardzo chory kraj. Tutaj potrafią przejść nawet najgłupsze i wydawałoby się – najmniej odpowiednie pomysły, o ile ktoś ma w tym znaczący interes. Patologia, która wytworzyła się w ZAiKS ma swoje konsekwencje w takich właśnie akcjach, gdy na pieniądze uczciwych ludzi czyha organizacja, która po pierwsze – nie widać, by rzeczywiście działała na rzecz artystów, których w zamyśle powinna obejmować ochroną, a po drugie – wydaje pieniądze na absolutnie bezsensowne wydatki.

Jeśli znajdujecie się w podobnej sytuacji lub po prostu popieracie stanowisko organizatorów akcji – wejdźcie na stronę www.nieplacezapalace.pl, gdzie możecie wysłać petycję do polityków w sprawie zweryfikowania zasad funkcjonowania tego stowarzyszenia i wprowadzenia zmian ku poprawie porządku jej systemu działalności.

Grafika: 1

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu