Tesla

Tesla gorętsza niż kiedykolwiek. Nagranie z płonącym Modelem S wygląda przerażająco

Kamil Świtalski
Tesla gorętsza niż kiedykolwiek. Nagranie z płonącym Modelem S wygląda przerażająco
Reklama

Mrożący krew w żyłach materiał i historia jak z sensacyjnego filmu. Samochód Tesla Model S stanął w płomieniach bez żadnego zderzenia, winowajcą był prawdopodobnie akumulator — śledztwo jest w toku.

Tesla Model S to jeden z modeli samochodów, za którym wodzą wzrokiem nawet ci, którzy na co dzień niespecjalnie interesują się motoryzacją. Niestety -- ze względu na cenę, dla wielu wciąż nieosiągalny. I choć model ten od lat cieszy się niesłabnącą popularnością, to egzemplarz Michaela Morrisa może u niektórych ostudzić zapał. To żadna reguła, a wręcz przeciwnie, ale historia z płonącym w korku samochodzie brzmi jak rodem wyjęta z filmu sensacyjnego — a niestety zdarzyła się naprawdę.

Reklama

Wydobywające się płomienie zauważyli przejeżdżający obok Morrisa kierowcy — od razu go o tym poinformowali, a ten zdążył zjechać na pobocze i opuścić samochód. Na szczęście nikomu nic się nie stało — ale mimo wszystko nagranie z incydentu udostępnione przez żonę kierowcy wygląda przerażająco. Po chwili przyjechała straż pożarna, która szybko ugasiła pożar w samochodzie.

Myślę, że nikt nie byłby zdziwiony takim obrotem spraw, gdyby doszło do chociażby małego zderzenia. W tym przypadku jednak nic takiego nie miało miejsca — i jak twierdzi właściciel pojazdu, jego Tesla S nie była w żaden sposób modyfikowana, nie miała też funkcji autopilota — to "normalna Tesla".

Spekuluje się, że odpowiedzialnym za całe to zamieszanie jest wadliwy akumulator. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że ten mógł zostać przebity, a właściciel samochodu nawet nie zdawał sobie z tego sprawy — kilka lat temu producent zaoferował użytkownikom tytanowe / aluminiowe osłonki, które służą jako dodatkowa ochrona dla wbudowanej w Teslę baterii.

Tesla współpracuje z policją badając okoliczności tego pożaru. Chcą jak najszybciej wyjaśnić co było powodem, że samochód po prostu zaczął płonąć.

Tesla ostatnio nie ma łatwo, co rusz to nowe kłopoty

2018 zdecydowanie nie jest najłatwiejszym rokiem dla firmy. Nie dalej niż w marcu doszło do wypadku, w którym ewidentnie zawinił autopilot — firma powiedziała jednak, że wszyscy użytkownicy są informowani o tym, że nie działa on idealnie, o czym zresztą wspominał Jakub:

Warto wiedzieć o tym, iż samochody Tesla po aktywowaniu trybu Autopilota ostrzegają kierowcę o tym, iż nie warto traktować owego trybu w kontekście pełnej autonomii.

Wcześniej zaś było dość głośno o nagłych przyspieszeniach samochodów, które wjechały w dom, czy... po prostu się przewróciły. Regularnie mówi się o tym, że systemy z których obecnie korzysta Tesla to technologia której nie można specjalnie ufać. Nie zmienia to jednak faktu, że PRowcy firmy mają ręce pełne roboty — a jak to zwykle bywa, o wpadkach jest dużo głośniej, niż o tych, kiedy tamtejsze rozwiązania działają na tyle sprawnie, że ratują przed wypadkiem. Jednak płonący na środku jezdni bez żadnej przyczyny samochód to jeden z tych przypadków, które firma będzie musiała zbadać wyjątkowo dokładnie...

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama