Świat

Tesla lobbuje za eliminacją benzyniaków. Chce w ten sposób zdominować rynek

Krzysztof Rojek
Tesla lobbuje za eliminacją benzyniaków. Chce w ten sposób zdominować rynek
Reklama

Tesla chce przykręcić śrubę konkurencji. Obecne normy są trudne do spełnienia, a firma chce je dodatkowo zaostrzyć.

Każdy producent chciałby, żeby to jego produkt był liderem rynku, a najlepiej - żeby na danym rynku mieć monopol. To oczywiście można osiągnąć na wiele sposobów. Można być pierwszym w danej dziedzinie, można zrewolucjonizować branże, albo też - można doprowadzić do sytuacji, w której klienci nie będą mieli innego wyjścia, niż tylko kupić właśnie nasz produkt.

Reklama

Takie zarządzanie rynkiem poprzez zmiany sposobu jego funkcjonowania jest znane od lat i najłatwiej zrobić to poprzez wpłynięcie na regulacje danego rynku. Jeżeli jakaś kategoria produktowa zostanie zakazana, to naturalnie inna na tym zyska i nigdzie nie jest to widoczne tak dobrze jak chociażby na rynku samochodów, gdzie obowiązujące do dziś regulacje z czasów wielkiego kryzysu paliwowego kształtują rynek samochodów (i przyczyniają się do absolutnej dominacji klasy SUV w Stanach).

Dlatego też wielu producentów stara się wymusić zmiany, które będą dla nich korzystne. I Tesla nie jest tu absolutnym wyjątkiem

Jak donosi Techcrunch, firma Elona Muska chce wpłynąć na administrację Bidena, aby ta zaadaptowała bardziej wymagające standardy jeżeli chodzi o zużycie paliwa w silnikach samochodowych. Oczywiście po drugiej stronie barykady są dotychczasowi giganci motoryzacji jak Ford czy General Motors, którym grożą ogromne kary, jeżeli nie dostosują się do nowych regulacji. Oczywiście - droga w kierunku samochodów elektrycznych została już wyznaczona, natomiast pamiętajmy, że gdy Tesla produkuje tylko elektryki, to inne firmy wciąż większość przychodów czerpią z aut z silnikami spalinowymi. Mocniejsze regulacje w połączeniu z faktem, że chociażby pracownicy Tesli nie są zrzeszeni w związkach zawodowych powoduje, że firma Muska miałaby większą przewagę i mogłaby zdobyć jeszcze większą część rynku.

Zmiany proponowane przez Tesle dotyczą minimalnej wydajności silników spalinowych, które administracja chce podnieć o 2 do 4 proc., jednak Tesla proponuje, by podnieść je znacznie więcej - od 6 do 8 proc. w zależności od typu auta. Oczywiście - wydaje się to niewiele, ale dla producentów oznacza to konieczność przeprojektowania wielu elementów by zmieścić się w zaostrzonych normach. Oczywiście argumentem Tesli jest w tym wypadku walka z postępującymi zmianami klimatycznymi przez zmniejszenie emisji szkodliwych gazów.

Oczywiście z drugiej strony mamy producentów klasycznych samochodów, którzy nie zgadzają się z zaostrzonymi regulacjami, a olbrzymie kary nakładane na firmy mają być dowodem na to, że ustalone wymagania nie są po prostu technologicznie wykonalne. Intencje obu stron są więc jasne - przechylić prawo na swoją stronę w taki sposób, by lepiej pasowało danemu modelowi biznesowemu.

Jeżeli Tesli udałoby się wpłynąć na przepisy, potencjał producenta na rynku amerykańskim i w konsekwencji - światowym, znacznie by wzrósł.

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama