Felietony

W 2017 roku zrozumiałem, że na płaskiej Ziemi nie ma sensu się szczepić

Maciej Sikorski
W 2017 roku zrozumiałem, że na płaskiej Ziemi nie ma sensu się szczepić
Reklama

Ziemia jest płaska, szczepienia wywołują autyzm, chorych na raka wyleczy cytryna, bezpłodność usunie nacieranie ciała burakiem, a świat powstał kilka tysięcy lat temu. To tylko część "wiedzy", na jaką możecie trafić w Internecie. Wiedzy, która jeszcze kilka lat temu była wyśmiewana przez większość odbiorców i stanowiła niszę. Dzisiaj nadal okupuje margines, ale wychodzi z cienia i coraz lepiej poczyna sobie w szerokiej dyskusji. Jej fani za sprawą Internetu docierają do coraz szerszego kręgu odbiorców.

Teorie spiskowe nie są owocem rozwoju Sieci - pisano o nich książki i artykuły na długo przed tym, gdy świat usłyszał o cyfrowym świecie. Sam z niektórych poglądów mam ubaw od dobrych kilku lat. W ostatnich kwartałach na twarzy coraz częściej pojawiał się jednak grymas niezrozumienia, bo ta "wiedza tajemna" przez część osób przestaje być odbierana jako głupoty i zaczyna ich do siebie przekonywać.

Reklama


To niestety jedna z obserwacji przypadających na rok 2017, dość smutne podsumowanie ostatnich kwartałów: w Sieci coraz śmielej poczynają sobie zwolennicy alternatywnej rzeczywistości. Wcześniej wiedziałem oczywiście, że oni istnieją, ale nie śledziłem ich debat, nie miałem styczności z "faktami", bo nie zagłębiałem się w to środowisko. Skoro jednak nie chciałem przyjść do nich, oni przyszli do mnie. Coraz częściej trafiam w Internecie na ludzi, którzy "przejrzeli na oczy". W mediach społecznościowych, w komentarzach pod tekstami, na stronach, których tematem przewodnim nie są teorie spiskowe. To po prostu przechodzi do mainstreamu.

A w owym mainstreamie przestaje być tylko żartem, tematem do pośmiania się przy kawie. Najbardziej przeraża to, że ludzie, których kilka lat temu nazwalibyśmy szarlatanami, są np. zapraszani do telewizji czy radia jako eksperci. Osoby z mojego otoczenia zaczynają ulegać tym wpływom, stają się przekaźnikami wiedzy wyssanej z palca. Najciekawsze jest jednak to, że wiek, wykształcenie czy status majątkowy nie mają tu wielkiego znaczenia - czasem największe głupoty powielają użytkownicy Internetu, po których najmniej bym się tego spodziewał. Ba, sami jeszcze kilka lat temu drwili z płaskiej Ziemi czy zabójczych szczepień. Dzisiaj albo nie są już tacy pewni albo mówią wprost, że się mylili...


Najdziwniejsze jest to, że te zmiany zachodzą w świecie, w którym dostęp do wiedzy jest praktycznie nieograniczony. Mogłoby się wydawać, że w chwili, gdy każdy ma w kieszeni potężny komputer z dostępem do encyklopedii, trudno będzie kogoś przekonać, iż Ziemia jest płaska. Przecież można wejść na stronę NASA czy nawet na YouTube i znaleźć tam filmy, z których jednoznacznie wynika, że nasza planeta nie stoi na żółwiach czy wielorybach. Tu jednak pojawia się pewna pułapka. Bo gdy już wejdzie się na YT i odpali pierwszy film utrzymujący, że kula to kłamstwo, za chwilę serwis zaproponuje nam kolejny. A po kilku dniach może wyświetlać tylko takie - w ten sposób człowieka łatwiej będzie utrzymać w serwisie. Niestety, korzyści wynikające z wyświetlania reklam i zdobywania danych okupione są wielką ceną: do głowy kolejnego obywatela wlało się mnóstwo głupot.

Poraża to, jak łatwo w Sieci posłuch zdobywają ludzie, którzy nie są specjalistami w danej dziedzinie. Mogą być celebrytami, ale ich zdanie na temat nowotworów nagle zaczyna się liczyć. Ba, mogą być "zwyczajnym" Kowalskim, Malinowskim czy Sikorskim, bez wykształcenia medycznego, lecz to nie ma znaczenia: ich mądrości są przekazywane coraz dalej, rośnie liczba osób, które wierzą, że wywar z cebuli to dobry lek na każdą chorobę. W tym momencie człowiek przestaje się śmiać, a zaczyna się martwić. Bo ma świadomość, że zaraz ktoś z rodziny lub grona najbliższych znajomych podzieli się tym odkryciem w rozmowie na żywo. I co mu wtedy powiedzieć? "Stary, zwariowałeś"?


Reklama

Tak wyszydzane parę lat temu teorie spiskowe wkraczają do naszego życia już nie tylnymi drzwiami, ale od frontu, bez pardonu kopią w furtkę. Okazuje się, że powinniśmy poświęcać im uwagę i poważnie na ten temat dyskutować. To niestety smutne spostrzeżenia z 2017 roku...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama