Gry

Za mało gry i wzruszeń w tej wzruszającej grze. Tell Me Why – recenzja

Weronika Makuch
Za mało gry i wzruszeń w tej wzruszającej grze. Tell Me Why – recenzja
Reklama

Na nową grę od DONTNOD Entertainment czekałam z niecierpliwością, bo jestem fanką ich produkcji. Nie jestem jednak pewna, czy oczekiwałam właśnie tego.

Zagrałam w większość produkcji od studia DONTNOD Entertainment. Bardzo podobało mi się Life is Strange – polubiłam również Before the Storm od Deck Nine/Idol Minds. Zdaję sobie sprawę ze specyficznej struktury tych gier. Wiem, że to takie interaktywne seriale, które dają wybór będący zazwyczaj tylko iluzją. Poprzednie produkcje DONTNOD Entertainment robiły to jednak bardzo umiejętnie. W Tell Me Why czegoś jednak brakuje. Od razu też zaznaczę, że w recenzji nie pojawią się spojlery – użyję tylko informacji, które pojawiają się w zwiastunie.

Reklama

Tell Me Why – recenzja. Pamięć potrafi płatać nam figle

Głównymi bohaterami Tell Me Why są bliźniaki, które spotykają się po dziesięciu latach rozłąki. Transpłciowy Tyler powraca w rodzinne strony, aby wraz z siostrą, Alyson, uporządkować rodzinne sprawy. Oboje są już dorośli, chcą wreszcie sprzedać dom po zmarłej matce i ruszyć ze swoimi życiami naprzód. Oczywiście nic nie okazuje się takie proste, jak zakładali na początku. Sprzątanie domu przywołuje masę wspomnień – zarówno tych dobrych jak i złych. Wspomnienia stanowią tu klucz do podejmowania decyzji. Jeżeli graliście w inne przygodówki tego studia, na pewno wiecie, że gry wielokrotnie dawały nam możliwości wyboru pomiędzy skrajnymi opcjami popychającymi fabułę do przodu. W Tell Me Why wybieramy głównie wspomnienia, które chcemy zachować w pamięci. Istotne jest też budowanie relacji z innymi bohaterami, bo to właśnie ich skutki widzimy na ekranie podsumowującym każdy rozdział.

Moim największym problemem z Tell Me Why jest to, że w ogóle nie odczułam skutków swoich decyzji. To, jak zachowamy dane wspomnienia, zdaje się mieć wpływ tylko na nasze własne przemyślenia w trakcie podejmowania ostatecznego wyboru. Nie odczułam wielkich zmian, które sama wywołałam prowadzeniem dialogów w dany sposób. Dopiero na ekranie podsumowującym ostatni akt zdałam sobie sprawę, że zepsucie relacji z Tylerem faktycznie mogłoby zmienić sposób prezentacji epilogu. Przed zobaczeniem końcowych napisów miałam jednak wrażenie, że to, jak zachowuje się wobec siebie rodzeństwo, to decyzja narzucona przez twórców. W swojej rozgrywce starałam się naprawić wszystkie relacje, szukać pozytywów. Zakładam, że gdybym przez cały czas tylko się ze wszystkimi kłóciła efekt końcowy wyglądałby inaczej. Podpowiada mi to jednak logika, a nie sama gra. Tell Me Why nie dała mi iluzji wpływu na fabułę.

W trakcie rozgrywki pojawia się również kilka minigier oraz zagadek logicznych. Te drugie są dość proste, ich pojawienie się jest uzasadnione fabularnie – mogę przyznać, że po prostu mi się podobały. Ale minigry? Z każdą kolejną godziną, odczuwając, że strasznie mało mam gry w tej grze, zaczęłam zastanawiać się, czy te krótkie segmenty nie miały być iluzją faktycznej rozgrywki. Rzucanie pluszakami, kontrola oddechu i łowienie ryb były trochę uciążliwe, stworzone dość topornie, przez co zabawa tylko się wydłużała. Dodatkowo – znów – nie wyczułam faktycznego wpływu minigier na fabułę, bohaterów czy jakikolwiek element rozgrywki.

To nie jest też tak, że Tell Me Why ma same wady. Przejście gry zajmuje około 8-10 godzin, w zależności od tego, czy dokładnie chcemy przeszukiwać kolejne pomieszczenia, klikając na każdy przedmiot, czy po prostu lecimy do przodu z fabułą. Na tego typu grę jest to czas idealny. Spodobała mi się również grafika. Widać, że twórcy znacznie rozwinęli się pod tym kątem, że potrafią zrobić o wiele więcej niż w swojej pierwszej grze. Tell Me Why serwuje nam podobny klimat, co wszystkie części Life is Strange. Jeżeli podobała wam się ta melancholijna małomiasteczkowość, na pewno będziecie zadowoleni. Dokładnie to samo mogłabym powiedzieć o muzyce, aczkolwiek żałuję, że w ścieżce dźwiękowej znalazło się tak mało piosenek. Chciałoby się więcej.

Sama historia też nie jest zła. Spodziewałam się czegoś odmiennego, ale nie chcę jej skreślać. Niestety nie jest to najlepsza opowieść, którą studio zaserwowało, a może nawet najgorsza. Jako byt oceniany osobno wypada nieźle, porównując ją jednak do dotychczasowych dokonań DONTNOD Entertainment możecie być zawiedzeni. Trudno było mi się tak naprawdę zżyć z bohaterami. Może to przez to, że sporej części końcowych rozwiązań jesteśmy w stanie domyślić się jeszcze przed skończeniem pierwszego rozdziału? Spodobał mi się sposób, w jaki studio podeszło do przedstawienia przeżyć Tylera. Jego problemy, zagubienie psychiczne oraz strach przed brakiem akceptacji są głównym motorem napędowym zdarzeń, pokazującym, że najwięcej cierpienia doznają i wywołują ci, którym brakuje miłości i poczucia bezpieczeństwa.

Reklama

Po co ja łowię te ryby?

Nie skreślę DONTNOD Entertainment z list moich ulubionych studiów, ale jestem nimi trochę zawiedziona. Może to dlatego, że zbyt wysoko postawiłam im poprzeczkę? Cieszę się, że Tell Me Why powstało i dostarczy graczom z całego świata wielu emocji. Cieszy mnie dobór tematyki, cieszą mnie poruszane w grze problemy, cieszy mnie, że DONTNOD się rozwija. Jeżeli tylko połączą ogrom zdobytego doświadczenia, wciąż będą rozwijać się pod względem technologicznym i następnym razem pozwolą sobie na więcej – na pewno otrzymamy fenomenalną grę. Na razie dostaliśmy produkt, który jest po prostu... okej.

Dziękuję marce Microsoft wraz Xbox za udostępnienie mi tytułu do recenzji.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama