To trochę dziwne pisać o takich rzeczach, jak całkiem niedawno świętowało się wskoczenie "dwójki z przodu". I tym bardziej jestem nie tyle przerażony,...
Technologiczne panta rhei - a co będzie, jak będę już stary?
Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...
To trochę dziwne pisać o takich rzeczach, jak całkiem niedawno świętowało się wskoczenie "dwójki z przodu". I tym bardziej jestem nie tyle przerażony, co zaskoczony, że tak szybko dopadły mnie myśli o tym, jakim "geekiem" będę, gdy tylko ktoś powie mi: "jaki ty jesteś stary". Dzieci już mówią mi dzień dobry, znajomym pacholętom zabraniam mówić do siebie per "wujku", "proszę pana", bo czuję się zwyczajnie staro, kiedy małe istoty, z którymi chętnie bym pograł w piłkę, czy też na konsoli uważają mnie za dużo starszego. Tak istotnie jest, ale niespecjalnie się czuję.
Patrzę na album
Odnosić się będę do swojego taty, który urodził się w połowie lat 60-tych. W nieco innych niż ja realiach - dostępność wszelkich lepszych dóbr była mocno ograniczona. Radio i telewizor były wtedy bardzo popularnymi gadżetami i właściwie nic poza tym. Kiedy koper pod jego nosem zamieniał się w bujne wąsy, co bogatsi pasjonaci zagrywali się w grach. On tyle szczęścia nie miał - nie zajmował się czymkolwiek, co można by było utożsamiać z nowymi wtedy technologiami. I z braku czasu i... pieniędzy.
Stąd też mój tata nie rozumie mojej fascynacji technologiami. O ile przyznaje, że jest to potrzebne i z uwaga słucha tego, jak opowiadam o tym i o tamtym, jednak tego nie potrzebuje. Nie poddał się wkładaniu ludziom do głowy, że większe jest lepsze, że taki aparat robi lepsze zdjęcia, że taki i taki wyświetlacz lepiej pokazuje mu maile w skrzynce. Nie. Dla niego urządzenia ma działać. I musi być Nokią. Z tym będzie problem...
Patrzę dalej
Na samych gałązkach mojego drzewa genealogicznego są malutkie jeszcze dzieciaczki, które wprost urodziły się z przyklejonym do dłoni smartfonem. Dla niech technologie to część życia - o ile na razie jeszcze nie buszują w portalach społecznościowych, są bardzo wiernymi konsumentami treści z "naprawdę" nowych mediów. Jeżeli myślicie, że w kategorii takowych znajdują się blogi takie, jak Antyweb - radzę zweryfikować swoje przemyślenia. Do głosu dochodzi coraz potężniejszy YouTube, któremu odrobinę zeszło z wykreowaniem nowych form uzewnętrzniania się w Sieci. Poraziło mnie, jak jeden z najmłodszych chłopców w mojej rodzinie popisał się lepszą wiedzą o YouTuberach niż ja. Ponadto, lepiej rozumie Minecrafta. Mówi wprost, że woli oglądać film na YouTube, gdyż lepiej zapamiętuje to, co ma mu do przekazania autor, niż gdy czyta cokolwiek na portalach, czy blogach.
Ciekaw jestem, jak bardzo poszerzy się przepaść między dziećmi, a mną tak... za 10-15 lat. Znam i rozumiem potrzebę korzystania z urządzeń mobilnych, technologii VR i AR. Wiem, jak bardzo ważny jest przystępny interfejs użytkownika, ile zależy od jakości ekosystemu mobilnego. Jest jednak między mną, a dziećmi urodzonymi niedawno pewna różnica. Dorastałem na przełomie lat "analogowych" i "cyfrowych". Pierwszy telefon komórkowy miałem w okolicach 10 roku życia, a smartfon troszeczkę później.
Cały czas zastanawiam się, jak technologie mobilne będą wyglądać za rok, dwa. To dla mnie nietrudne - obserwuję obecne trendy i na tej podstawie tworzę własne wnioski. I tak według mnie do głosu dojdą w końcu asystenci głosowi, technologia haptyczna AR i VR. Może się mylę, może mam rację - zobaczymy. Co będzie za lat pięć, dziesięć, za kilka dekad - to dla mnie ogromna tajemnica. A futurystą jestem marnym.
I tak, jak czasem zwykłem mawiać do taty: "sto lat za murzynami jesteś", być może tak kiedyś do mnie powiedzą dzieci. Jak opowiem im o tym, z czego korzystałem pracując na Antywebie, jak wyglądały telefony komórkowe, co potrafiły i jakie były prędkości przesyłania danych, pewnie mnie wyśmieją. Być może nie będą znać joysticka takiego, z którego korzystam ja podczas grania na konsoli, bo będzie on już niepotrzebny. Boję się, strasznie boję się, że nie będę na czasie.
A może nie będzie tak źle? Może efektem tego, że niektórzy świadomie wykluczają się z szybkiego obiegu informacji jest to, że w ciągu ostatnich lat odbyło się coś w rodzaju "rewolucji cyfrowej"? Ta z kolei wymagała nauczenia się zupełnie nowego sposobu konsumowania informacji dzięki najpierw większym, a potem coraz mniejszym urządzeniom zdolnym zmieścić się do naszych kieszeni? Ja z powodzeniem przeszedłem przez tę rewolucję i smartfon, tablet, smartwatch, okulary VR mnie przerażają. Niektórych niestety tak i głównie są to osoby troszeczkę ode mnie starsze.
Jakkolwiek będzie, dumny jestem z tego, w jakich czasach przyszło mi żyć. Dostęp do informacji jeszcze nigdy nie był tak prosty. Mimo, że wielcy technologicznego świata dowodzą, że dzięki komputerom, internetowi wcale nie jesteśmy mądrzejsi (jesteśmy lepiej poinformowani), bardzo chwalę sobie to, że z niemal każdego miejsca na Ziemi mogę sprawdzić maile, pogodę, porozmawiać z rodziną. Nie mogłem urodzić się w lepszym czasie - a może przed nami są jeszcze lepsze?
Grafiki w tekście pochodzą z serwisu pexels.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu