Serwisy VOD miały być ucieczką ku lepszemu światu rozrywki. Tańszemu, wygodniejszemu, bardziej przystępnemu. I faktycznie - tak było. Ale rzeczywistość świata streamingu zaczyna się powoli zmieniać — i myślę, że wielu ten kierunek się nie spodoba...
Tanio i dobrze już było. VOD z reklamami: niepełny katalog i bez niektórych opcji
Serwisy ze streamingiem filmów i seriali zmieniają się na naszych oczach. Tanio już było. I dobrze już było. I wygodnie też już było. Teraz... właściwie trzeba spodziewać się tego, że z każdym kolejnym kwartałem będzie nam, jako użytkownikom, rzucanych coraz więcej kłód pod nogi. Biblioteki będą biedniejsze, ceny będą puchły w oczach, zaś oferta... będzie coraz bardziej pocięta między kolejne serwisy, które stopniowo pojawiają się na rynku. Ale, co również istotne, poszczególne plany będą się od siebie różniły nie tylko ofertą filmowo-serialową, ale także opcjami. Niby nie jest to nic specjalnie nowego (w końcu Netflix od dawna oferował m.in. inne opcje jakościowe w zależności od tego, na który plan zdecydowali się użytkownicy), ale jednak teraz może okazać się dużo bardziej kłopotliwe. A właściciele platform będą zachęcać do płacenia droższych abonamentów ciekawszym katalogiem oraz... opcjami, których nie znajdziemy w biedniejszych planach.
Netflix bez pełnej oferty, Disney+ bez wszystkich opcji
O tym że Netflix z reklamami będzie miał bardziej ubogi katalog treści wiemy nie od dziś. Już w lipcu pisałem:
Podczas wywiadu z okazji finansowych podsumowań drugiego kwartału, przedstawiciele przyznali wprost że decydując się na nadchodzący, najtańszy, plan z reklamami — użytkownicy będą musieli się pogodzić z tym, że ich oferta będzie biedniejsza od tej, która trafia do użytkowników decydujących się płacić za droższe plany premium na platformie. Wszystko to przez zawirowania z licencjami i konieczność wynegocjowania nowych umów z właścicielami praw do poszczególnych produkcji. Jak przyznał CEO Netflixa Ted Sarandos, pracują nad tym, by w przyszłości takich rzeczy nie było (...)
Czy uda się coś z tym tematem zrobić w przyszłości? Cóż, czas pokaże — ale wszystko wskazuje na to, że — przynajmniej na starcie — trzeba będzie liczyć się z tym, że biblioteki treści nie będą takie same. Wiadomo też, że użytkownicy planu z reklamami nie będą mogli pobierać treści do pamięci urzadzenia. Teraz niepokojące wieści napływają także w związku z ofertą Disney+. I choć nie jest to jeszcze nic oficjalnego, bo informacje te pochodzą z przekopywania kodu aplikacji, to wygląda na to, że kiedy platforma giganta mediowego dorobi się planu z reklamami, zabraknie w niej co jednej opcji. Grupowego oglądania.
Prawdopodobnie nie jest to (jeszcze?) najpopularniejszy sposób zdalnego spędzania czasu z przyjaciółmi, ale jeżeli te informacje się potwierdzą — to jednak będzie to wyraźny znak fragmentacji. I odzierania kolejnej usługi w tańszym planie z opcji. I z jednej będzie to po prostu biedniejsza z opcji, z drugiej... właściwie nie ma dobrego rozwiązania, które pozwoliłoby sprawiedliwie oglądać produkcje z przyjaciółmi. A przynajmniej nie wtedy, kiedy jedna ze stron ma plan z reklamami, druga bez. Albo jedna musiałaby być poszkodowana i czekać dłużej przez to, że druga musi obejrzeć blok z reklamami... albo u jednej zostałyby one pominięte. A przecież ma płacić (raptem trzy dolary miesięcznie, ale jednak) mniej za to, by oglądać reklamy. Nie wiadomo jeszcze jak sprawy będą miały się w kwestii pobierania treści, ale tutaj jednak też nie byłbym specjalnym optymistą.
Jestem bardo ciekawy dalszego rozwoju tematu — ale już teraz widać, że rynek zmierza w kierunku, który niekoniecznie przypadnie do gustu przyzwyczajonym do dobrobytu konsumentom. Robi się coraz bardziej kablówkowo — czyli dokładnie ten sam klimat, od którego uciekaliśmy zachłyśnięci serwisami VOD. I historia zatacza krąg.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu