Sprzęt komputerowy dla graczy musi fantastycznie się sprzedawać, skoro nieustannie przybywa firm oraz inicjatyw związanych z tym segmentem rynku. Jedn...
Takiego mariażu chyba nikt się nie spodziewał. Lenovo i Razer będą wspólnie robić sprzęt dla graczy
Sprzęt komputerowy dla graczy musi fantastycznie się sprzedawać, skoro nieustannie przybywa firm oraz inicjatyw związanych z tym segmentem rynku. Jedną z najnowszych (dobrych) wiadomości jest współpraca Lenovo i Razera. W wyniku zawartego porozumienia obie firmy wprowadzą na rynek serie gamingowych komputerów. A to dopiero początek.
Lenovo jest liderem rynku pecetów, ale jeśli chodzi o segment gamingowy, nie ma jakoś szczególnie mocnej marki. Owszem, w ofercie firmy znajdziemy kilka(dziesiąt) modeli laptopów wyposażonych w mocne podzespoły i dedykowaną grafikę. Na tym jednak koniec. Raczej trudno mi uwierzyć, że gracz szukający komputera, patrzy najpierw na ofertę Lenovo.
Razer to natomiast zupełnie inna bajka. Tutaj w ofercie dominuje sprzęt dla graczy. Co prawda od jakiegoś czasu towarzyszą mu inne inicjatywy, jaką są chociażby inteligentne opaski Razer Nabu. Priorytetem jest jednak gaming, a laptopy noszące logo Razera są jednym z najbardziej kompaktowych i najciekawszych sprzętów tego typu.
Nie laptopy jednak tym razem chodzi. Zarówno Razer jak i Lenovo nie miały dotąd do zaoferowania niczego szczególnego graczom desktopowym. Stąd współpraca i zapowiedź niesamowitych desktopów Lenovo Razer Edition. Mają one być połączeniem solidnych podzespołów ze stylistyką, designem oraz autorskimi rozwiązaniami Razera. Tych nie brakuje. Weźmy chociażby system podświetlenia Chroma Lightning, który sprawdza się w innych kategoriach sprzętu. Komputery miałyby zostać oficjalnie pokazane podczas przyszłorocznych targów CES, które odbędą się w styczniu w Las Vegas.
To jednak wyłącznie wierzchołek góry lodowej. Współpraca Lenovo i Razera ma być znacznie głębsza i skutkować wymianą technologii oraz wprowadzeniem na rynek produktów innych kategorii. Kto wie, co z tego wyniknie. Całkiem prawdopodobnym scenariuszem jest to, że Lenovo na pewnym etapie współpracy przejęłoby Razera. Chińczycy mają dość kapitału, aby sobie na to pozwolić. Tutaj jednak już wchodzimy na grunt spekulacji.
Czy to ma sens? Jak najbardziej. Lenovo boryka się ze spadkiem sprzedaży komnputerów. Firma musi szukać nowych pomysłów na generowanie przychodów. Segment sprzętu dla graczy jest tym, gdzie ciągle sporo się dzieje (i jeszcze długo będzie działo, biorąc pod uwagę wysokie ceny oraz rosnącą liczbę graczy). Firma zyskuje zatem solidną markę, która w świecie gamingowym jest dobrze rozpoznawalna.
Co ma z takiej współpracy Razer? Zaplecze technologiczne z kapitałem. Razer jest raczej małą firmą i nie może sobie często pozwolić na realizację projektów z takim rozmachem, jak robi to chociażby Alienware należący do Della. Mając u boku chińskie Lenovo i ich pieniądze, będzie o wiele łatwiej zabłysnąć. A Razer niejednokrotnie udowadniał, że potrafi. Na ostatnich targach IFA testowaliśmy opensource'owe gogle wirtualnej rzeczywistości, w których produkcję się angażuje. Teraz do testów trafiła do mnie druga generacja opaski Razer Nabu. Na nudę na pewno nie powinniśmy narzekać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu