Mam wrażenie, że od mniej więcej dwóch lat tak zwany Czarny Piątek (Black Friday) to jedynie cień niegdysiejszego święta zakupowego. I choć udało mi się upolować jedną rzecz, którą chciałem kupić wcześniej, to najpierw musiałem się przekopać przez tonę ofert, które w ogóle mnie nie interesują.
Powstrzymałem się przed zakupem rzeczy, których nie potrzebuję. Tak teraz wygląda Black Friday
Pamiętam, jak kilka lat temu w Black Friday przygotowywaliśmy dla Was konkretną pigułkę z promocjami w polskich sklepach z elektroniką. I faktycznie - niektóre oferty były świetne, niektóre dobre, a inne tylko "w porządku". Jednak mniej więcej od dwóch lat Black Friday "rozwodnił" się w Polsce tak bardzo, że sam przestałem na niego czekać.
Klimat Czarnego Piątku zepsuły same sklepy, wprowadzając swoje dziwne "czarne tygodnie". Teoretycznie fajnie, bo to wydłużony okres promocji, w praktyce chyba nikomu już nie chce się siedzieć przez kilka dni i śledzić, na jaki produkt akurat pojawiła się zniżka. Usiadłem więc dziś do komputera z nadzieją, że znajdę jakieś fajne promocje na produkty, których zakup odkładałem właśnie do jesieni i poza jednym wyjątkiem (polecana przez znajomych ładowarka Green Cell GC AirJuice 15W w cenie 59,95 zamiast 99,95 zł na stronie światbaterii), nie kupiłem w promocji nic. Co w sumie zabawne, ostatecznie nabyłem jeszcze 4 różne produkty z różnych, niekoniecznie elektronicznych kategorii - ale w normalnych cenach. Bo choć sklepy krzyczały z każdej możliwej strony o Black Friday, to jak na ironię zniżki nie dotyczyły moich zakupów.
Może to moje szczęście - czy raczej jego brak - ale mam wrażenie, że dziś dość ciężko upolować upatrzoną wcześniej elektronikę. A nawet jeśli faktycznie jest coś, na co się czaicie, w dodatku w super cenie - to z kilka minut (lub kilkadziesiąt sekund) boty robią tak dobrą robotę, że po chwili nie ma już towaru na wirtualnych półkach. Oczywiście pojawia się potem w serwisach aukcyjnych w wyższej cenie. Rozumiem oczywiście pomysł na biznes, ale bardzo psuje to przyjemność z zakupów takiemu statystycznemu "Kowalskiemu", który nie ma szans upolować niczego w korzystnej ofercie cenowej.
Nie daj się oszukać, czyli Ceneo na ratunek
Ceneo czy jakakolwiek inna wyszukiwarka ofert to podstawowe narzędzie, którego warto używać zanim wyda się pieniądze niejako w promocji. Po pierwsze - warto porównać oferty, bo może się okazać, że nawet po "niesamowitej promocji, tniemy ceny, łojezu jak tanio" porównywarka i tak podsunie ciekawszą ofertę. To raz - dwa historia cen. Grzesiek pisał niedawno o jakiejś absurdalnej sytuacji gdzie popularny, duży sklep Media Expert żonglował wręcz cenami laptopa Asusa. To nie jest jedyny przykład i w dzisiejszych czasach naprawdę trudno nie dać się na takich praktykach złapać. Niestety wielki napis "promocja" działa na ludzi w internecie tak samo jak w stacjonarnym sklepie i kusi żeby z takiej promocji skorzystać, czasami nawet kiedy nie potrzebujemy jakiegoś produktu. No bo przecież głupio przepłacić. Tylko niestety nie każdy weryfikuje cenę, a często okazuje się, że znaczek "promocja" nie ma przełożenia na rzeczywistość i czasem płacimy tyle samo co normalnie lub nawet więcej. Między innymi dlatego jestem bardzo sceptyczny do wszelkich tego typu ofert, szczególnie w Czarny Piątek czy Dzień Singla na Aliexpress. Choć akurat w przypadku tego drugiego udało mi się kupić sprzęt za połowę kwoty jaką kosztuje w polskich sklepach (w dodatku przyszedł z Polski w 3 dni). Ale też żonglowałem kodami przez chyba 30 minut, bo połowa z nich nie działała.
Była kiedyś taka radiowa reklama którejś z dużych sieci elektromarketów, gdzie żona chwaliła się mężowi jak to zaoszczędziła pieniądze. Chodziło o kupienie sprzętu po niższej cenie i to miała być właśnie ta oszczędność, tylko zdaje się chodziło o urządzenie, którego nie potrzebowała. I nie ukrywam, że kilka ofert mnie dziś kusiło, ale uznałem, że skoro produkty nie znalazły się na liście sprzed kilku miesięcy, to w ogóle ich nie potrzebuję i nie ma znaczenia w jak dobrej ofercie są aktualnie dostępne.
Jestem bardzo ciekawy czy macie tak samo i czy korzystacie jeszcze z ofert na Black Friday. Bo mnie na przykład często śmieszy kiedy w ten jeden "szczególny" dzień niektóre sklepy wychodzą na chwilę ze swojego dziwnego, magicznego świata zawyżonych cen i przez ten krótki czas zmieniają swoją ofertę tak, by przystawała, zrównała się z cenami konkurencji. I liczą na to, że zwiększenie czcionki z przekreśloną bazową kwotą nagoni im klientów, którzy wykupią zalegający na magazynie towar niechętnie kupowany w regularnej (dla tego sklepu) cenie, a jednocześnie generujący koszty przechowywania.
I tak - mam nadzieję, że urzekła Was moja historia :D
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu