Felietony

Tak blisko, a tak daleko. Jeden serial, który przypomniał o nierozwiązanym problemie

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

12

Do premiery tego serialu odliczałem jak nakręcony. Choć "Pan Mercedes" nie jest najlepszą książką Kinga, to należy ona do moich ulubionych tego autora, dlatego byłem niesamowicie ciekaw tego, jak będzie wyglądać jej ekranizacja. Emisja pierwszego odcinka zaplanowana była na 9 sierpnia na kanale Audience Network. Ta jedna premiera przypomniała o wszystkim najgorszym w branży telewizyjno-filmowej.

Zwiastun serialu "Pan Mercedes" rozbudził nadzieje

Choć wiele platform skutecznie burzy mury i zaciera granice w internecie, to wciąż istnieją takie podmioty, które szkodzą sobie same, ale nie mają pretensji do siebie, lecz do wszystkich dookoła. Nie inaczej jest z Audience Network, czyli stacji dostępnej na platformie DIRECTV należącej do At&t. To własnie ona stoi za serialem "Pan Mercedes", o której pisałem nawet na Antyweb jakiś czas temu. Produkcja zapowiadała się znakomicie. Nie tylko ze względu na znaną mi historię z książki, ale poziom realizacji, którego przedsmak dostaliśmy w zwiastunie. Pierwsze opinie, nie tylko recenzentów, były naprawdę dobre, co oczywiście podsyciło moje oczekiwanie jeszcze bardziej.

Od momentu ogłoszenia serialu bardzo liczyłem na to, że którakolwiek z globalnych usług zdecyduje się wynegocjować z DIRECTV odpowiednią umowę. Za jej sprawą "Pan Mercedes" trafiłby do wielu krajów wokół globu, powiedzmy, dzień po amerykańskiej premierze. Za wcześnie? Mógłbym zaczekać kilka dni, nawet tydzień. Takiego komfortu jednak nie zaznaliśmy, ale oczywiście Polska nie jest jedynym pokrzywdzonym krajem. Przeglądając opinie na Twitterze zauważyłem wiadomości z wielu państw, także z Wysp, gdzie mieszkający widzowie żalili się na brak dostępu do serialu.

"Only Available On", czyli pooglądane

W tym wszystkim zastanawiają mnie więc dwie rzeczy. Czy twórcy serialu, którzy realizują go na zlecenie, nie są zainteresowani dotarciem ze swoją produkcją do największej widowni? Czy stacja stojąca za projektem nie chciałaby, by serial obejrzało jak najwięcej osób? Docieranie seriali z USA do Polski z pewnym opóźnieniem jest dla nas chlebem powszednim, ale - uwaga - z obejrzeniem go problemy mają także rezydenci Stanów Zjednoczonych. Jeżeli sądziliście, że wykorzystując VPN-a odwiedzicie oficjalną witrynę serialu i obejrzycie pierwszy odcinek, to jesteście w błędzie. Jest on dostępny jedynie dla klientów DIRECTV.

Takie postępowanie przypomina oczywiście działania platform Netflix czy Amazon Prime Video, z tym że obydwie są już dostępne globalnie i zainteresowani produkcją widzowie mają możliwość wykupić subskrypcję i zobaczyć dany serial czy film. Naturalnie "Pan Mercedes" nie jest jedynym przykładem takie postępowania, w ciągu kilkudziesięciu minut każdy z nas potrafiłby znaleźć kilkanaście, a może i kilkadziesiąt tytułów, których nie jest nam dane obejrzeć w legalny sposób tak szybko, jak byśmy sobie tego życzyli. Ten przypadek był jednak dla mnie najbardziej odczuwalny od bardzo dawna i frustracja z powodu braku istnienia jakichkolwiek rozsądnych rozwiązań jest ogromna.

Czy kiedykolwiek to się zmieni?

Sprawa na rynku muzycznym jest o wiele prostsza, mimo że od pewnego czasu jest niepotrzebnie komplikowana tak zwanym "exclusivami", czyli treściami na wyłączność. Każdy z nas jednak oczekuje, że w dniu premiery albumu znajdzie go w przynajmniej jednej z kilku usług streamingowych. W kwestii filmów i seriali wykonaliśmy kilka kroczków naprzód, ale w tyle wciąż pozostają gigantyczne koncerny, które tkwią w przekonaniu, że sztuczne ograniczenia przyniosą im więcej zysku. Przecież gdybym mógł, to bez wahania stałbym się abonentem DIRECTV wpłacając określoną kwotę na ich konto, tylko po to, by raz na tydzień obejrzeć nowy odcinek "Pana Mercedesa" w odpowiedniej jakości obrazu i dźwięku. Osób mojego pokroju jest całe mnóstwo i wszyscy wiemy jaka istnieje dla takiej sytuacji alternatywa. Podobnie mogą skończyć fani uniwersum Star Wars, produkcji Marvela czy filmów oraz seriali Disneya. Gigant zapowiedział przecież uruchomienie własnej usługi streamingowej, która swoją działalność rozpocznie właśnie w Stanach Zjednoczonych, zanim trafi na pozostałe rynki. To może, choć nie musi, wpłynąć na lokalne umowy Disneya z Netliksem (jak chociażby w naszym regionie). Jednak jak zaznaczono w komunikacie prasowym, celem jest utworzenie platformy dostępnej globalnie, co daje promyk nadziei, że tak faktycznie się stanie.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu