O wejściu przez Amazon na rynek tabletów mówi się od dawna. Ich Kindle jest ogromnym, międzynarodowym hitem, więc pójście krok dalej wydaje się być na...
O wejściu przez Amazon na rynek tabletów mówi się od dawna. Ich Kindle jest ogromnym, międzynarodowym hitem, więc pójście krok dalej wydaje się być naturalną koleją rzeczy. E-commerce'owy gigant oficjalnie jeszcze nowego produktu nie ogłosił, ale jeden z redaktorów TechCruncha miał już okazję dotknąć tabletu prosto od Amazona i podzielił się wrażeniami oraz sugerowaną ceną. Ja jestem zawiedziony, sprawdźcie czy Wy też.
Pierwsza i podstawowa sprawa - ten 7-calowy tablet nie korzysta wcale z technologii e-ink, tylko posiada podświetlany od tyłu, tradycyjny dla tabletów, a nie czytników ekran. Zawarto w nim multitouch, ale przypuszczalnie tylko dla dwóch palców.
A skoro przy technikaliach jesteśmy, to napędza go 1-rdzeniowy procesor i gdzieś może znajdować się slot na karty SD, aczkolwiek póki co nie udało się go zlokalizować. A takie rozszerzenie może być przydatne, jeśli prawdą okaże się informacja o wyłącznie 6GB wbudowanej pamięci. Na początku nie będzie też dostępnej wersji z 3G, wyłącznie WiFi. Design ma przypominać (niestety nie zezwolono na robienie zdjęć) PlayBooka od Blackberry, łącznie z pogumowaną powierzchnią na plecach. Urządzenie poza włącznikiem nie posiada też żadnych przycisków.
System operacyjny to Android, ale odpowiednio zmodyfikowany przez Amazon. Wyglądem ma zupełnie nie przypominać oryginału i nie posiada żadnych standardowych dlatego systemu aplikacji. Brakuje też dostępu do Android Marketu od Google.
Co zatem będzie można robić na tablecie od Amazona? Czytać, oglądać, grać, słuchać - ale wszystko to przy wykorzystaniu usług od producenta. Prace nad urządzeniem i systemem przebiegają podobno zupełnie bez współpracy z Google. Dlatego też do czytania ebooków dostaniemy aplikację Kindle, do muzyki - Cloud Player Amazona, do filmów - Instant Video Player. Napisałem wyżej, że dostępu do Android Marketu nie będzie, ale w zamian nowe programy czy gry zakupimy w Android Appstore należącym do... Amazona. Cały ekosystem zamyka się wewnątrz struktur producenta tabletu. Po co Amazon ma oddawać np. część zysków Google, jak może wszystko zgarniać tylko dla siebie?
Co zaś z wcześniej istniejącym w sferze plotek modelem 10-calowym? Na razie nic. Amazon chce sprawdzić rynek wydając 7-calowe urządzenie na jesieni, a jeśli eksperyment się powiedzie, to większej i szybszej wersji doczekamy się na początku 2012.
Ale najważniejsze - ile przyjdzie za to zapłacić? 250$. Czyli połowa wartości najtańszego, wejściowego modelu iPada 2. Tylko czy na razie zapowiedziane funkcje i możliwości będą tyle warte? Niekoniecznie. Szczególnie dla nas w Polsce. Multimedialne usługi Amazona nie są tutaj dostępne, więc pozostaną ebooki. Do tych zaś w zupełności starcza Kindle. Jedyna więc realnie przewaga tabletu nad czytnikiem dla Polaków jest... możliwość oglądania komiksów? O tym dopiero się przekonamy. Pozostaje czekać na oficjalne informacje od Amazona, może zostaniemy zaskoczeni.
Ale braku hybrydowego ekranu wykorzystującego e-ink i tak im nie wybaczę. To mógłby być ich największy wyróżnik na rynku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu