Wakacje to piękna rzecz, banał ale zawsze prawdziwy. Przez dwa tygodnie pobytu w Turcji dowiedziałem się właśnie, że nie jestem uzależniony od interne...
Wakacje to piękna rzecz, banał ale zawsze prawdziwy. Przez dwa tygodnie pobytu w Turcji dowiedziałem się właśnie, że nie jestem uzależniony od internetu, którego na miejscu dzięki między innymi t-mobile nie miałem. Wakacje to piękna rzecz...
Tak jak zawsze wybierając się za granicę sprawdziłem czy hotel posiada dostęp do internetu oraz dodatkowo nabyłem pakiet danych w roamingu (500MB na dwa tygodnie). Byłem bardzo blisko greckiego wybrzeża więc bez problemu łapałem unijnych operatorów. Nigdy na wakacjach nie przesadzam z internetem ale nauczony doświadczeniem, wolę mieć do niego dostęp niż nagle stawać na głowie i robić fikołki aby na chwilę się połączyć.
Po przyjeździe na miejsce okazało się, że hotel oczywiście ma internet ale permanentnie jest z nim problem (jak zwykle). No ale miałem mój t-mobajlowy roaming więc byłem spokojny, od czasu do czasu pocztę mogłem sprawdzić. W międzyczasie przełączałem się pomiędzy tureckimi i greckimi operatorami no i okazało się, że przekroczyłem limit ustalony na roaming (ustawiłem 50 PLN).
Limit to bardzo dobra rzecz bo broni nas przed szokującymi rachunkami, jednak działa on jakby niezależnie od pakietu danych za które zapłaciłem a których nie wykorzystałem. Okazało się (tak przypuszczam), że otwarcie przeglądarki i sprawdzenie maila w tureckiej sieci szybko dobiło do 50 PLN (a pakiet danych był tylko na unijnych czyli greckich operatorów).
Dostałem więc SMS z informacją o przekroczeniu limitu na roaming ale też jednocześnie z informacją, że korzystanie z transmisji danych w roamingu zostało przerwane! Trochę to dziwne bo przecież miałem praktycznie 90% pakietu roamingowego nie wykorzystanego. Zwiększyłem więc limit na roaming aby móc korzystać z pakietu danych. No i od tego się zaczęło. Limit wprawdzie został zwiększony ale coś w t-mobile poszło nie tak i przy każdej próbie połączenia z internetem (a zasięg miałem b. dobry) dostawałem komunikat o nie możliwości aktywacji sieci komórkowej i błędzie uwierzytelniania PDP. Nie mając sieci nie mogłem sprawdzić o co chodzi więc wykosztowałem się na telefon do BOA, tam próbowali mi pomóc, technicy kazali restartować telefon, ustawienia, przełączać się między sieciami. Nic to nie dało - stwierdzili więc, że mogą zgłosić problem technicznych ale na rozwiązanie jest 60h.
Tak więc się poddałem, skutecznie zniechęcili mnie do korzystanie nawet w dość ograniczonym stopniu z internetu na wakacjach (łącznie z kupowaniem kart SIM i innymi pomysłami). No ale po co mi ten cały internet...
W sumie pewnie jestem im wdzięczny bo okazało się, że jest dużo przyjemniej kiedy nie wie się o bardzo pilnych mailach jakie czekają na odpowiedź (choć i tak na wakacjach nigdy nie przesadzam), Natomiast reklamację tak czy inaczej złoże ponieważ nie tylko nie otrzymałem usługi za którą płaciłem ale też zapłaciłem sporo za nieafektywne rozmowy z wsparciem technicznych.
I teraz krótka refleksja. Mamy XXI wiek, Google za chwile na rynek wprowadzi swoje cudowne okulary, samochody zaczynają już same jeździć ale internet poza granicami kraju w którym mieszkamy nadal będzie kosztownym wyzwaniem technologicznym.
Ps. Serdecznie dziękuję agencji PR-owej która wiedząc, że jestem na wakacjach mimo to dzwoniła z pytaniem czy ich informacja prasowa dotarła i będzie z niej pożytek "dzień dobry panie grzegorzu, wiem że jest pan na wakacjach ale mam krótkie pytanie odnośnie naszej informacji prasowej…" w tym momencie się rozłączyłem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu