Gotowi na ósmą odsłonę Szybkich i Wściekłych? Film wchodzi do polskich kin już w ten piątek, 21 kwietnia, a pokazy przedpremierowe organizowane są już od kilku dni. W box office nie mają sobie równych - pobity został także rekord Gwiezdnych Wojen. W weekend otwarcia film Szybcy i Wściekli 8 zarobił wokół globu 532,5 miliona dolarów.
Złożyło się na to ponad 100 milionów zarobku w Stanach Zjednoczonych oraz 432,3 miliona w pozostałych krajach świata. Największy wkład w to mieli widzowie z Chin, gdzie film zarobił 190 milionów w 3 dni ustanawiając rekord wszechczasów. Drugi na tej liście Meksyk, który dorzucił... 17,8 miliona dolarów. Warto przypomnieć, że poprzedni globalny rekord należał do VII epizodu sagi Gwiezdnych Wojen - Przebudzenia Mocy - który zarobił 529 milionów dolarów. Jeśli chodzi o najlepsze otwarcie na świecie, to ponad 316 milionów dolarów Jurassic World wypada dość blado przy ponad 432 milionach najnowszej odsłony Szybkich i Wściekłych.
Czy Szybcy i Wściekli 8 to aż tak dobry film?
Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie mogę udzielić. Rzeczywiście, ósmą część ogląda się całkiem nieźle. To lekki, widowiskowy film w gwiazdorskiej obsadzie. Jeśli chodzi o czystą rozrywkę, to na tym polu Szybcy i Wściekli 8 dostarczają wszystkiego, co jest potrzebne, by się w kinie nie nudzić. Malkonentów nie zabraknie, ale zapełnione sale kinowie na przedpremierowych pokazach w ten weekend tłumaczą wszystko. To po prostu film dla (prawie) każdego i choć brakuje tego, czym zachwyciły trzy pierwsze odsłony, to marka i rozmach zapewniają mu gigantyczną widownię.
Szybcy i Wściekli 8 skupiają się na postaci Dominica Torreto, który jest zmuszony do zdradzenia swojej ekipy, określanej mianem rodziny. Powód zdrady nie jest trudny do odgadnienia, podobnie jak rozwój wypadków, które śledzimy na ekranie. Przewidzenie zakończenia nie wymaga znajomości poprzednich filmów, ani głębszego zastanowienia. Czy to cokolwiek psuje? Nie ma mowy. Oglądając film mamy się świetnie bawić, zaśmiać od czasu do czasu i takie cele są osiągnięte. Po raz kolejny.
Niezaprzeczalnym plusem produkcji jest brak stagnacji - akcja nie zatrzymuje się niemal w ogóle. I choć niedociągnięcia - czy to fabularne czy produkcyjne - są łatwo widoczne, to nie ma to większego wpływu na odbiór filmu. Szybcy i Wściekli już dawno przestali kojarzyć się z relatywnie bliskimi rzeczywistości nielegalnymi wyścigami i tuningowanymi furami. Nasi bohaterowie stają się teraz... prawdziwymi bohaterami szalejącymi po drogach (i nie tylko) całego świata. Kierunek serii nie wszystkim się podoba, ale jak przyznają sami twórcy, najważniejszym pytaniem, jakie zadają sobie przy każdej kolejne części, jest to, w jaki sposób można przebić poprzednią odsłonę. W żartach wspomina się już o podróży na Księżyc i wyścigach po powierzchni Srebrnego Globu. Jeśli nie w dziewiątce, to w dziesiątce na pewno tego doczekamy...
Po części pogodziłem z tym, co reprezentuje dziś seria Fast and Furious, ale wciąż bardzo, bardzo liczę na powrót do korzeni.
Na koniec dodam jedynie, że brakuje mi też gry słownej w polskich tytułach filmów, która pojawiła się w oryginałach przy części piątej (Fast Five), siódmej (Furious 7) i właśnie ósmej (Fate of the Furious). A szczególnie ósmej, gdyż pierwsze słowo z tytułu nie zostało użyte przypadkowo, jednocześnie nawiązując do numeracji filmów, tak jak w przypadku pozostałych wspomnianych tytułów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu