Technologie

Szumu wokół LG G Flex ciąg dalszy. Czy ten smartfon może stać się hitem?

Maciej Sikorski
Szumu wokół LG G Flex ciąg dalszy. Czy ten smartfon może stać się hitem?
Reklama

Jakiś czas temu LG zaprezentowało swój wygięty smartfon G Flex. Było o nim głośno już przed premierą, spodziewałem się, że media będą mu poświęcać cza...

Jakiś czas temu LG zaprezentowało swój wygięty smartfon G Flex. Było o nim głośno już przed premierą, spodziewałem się, że media będą mu poświęcać czas także po tym wydarzeniu. Nie przypuszczałem jednak, iż model ten doczeka się aż takiej uwagi – praktycznie każdego dnia widzę nagłówki związane z tym smartfonem. Zastanawiam się teraz, czy ten sprzęt może jeszcze zrobić niespodziankę (nam i chyba samemu LG) i sprzedać się w niezłym nakładzie...?

Reklama

Czemu poświęcone są przywołane we wstępie doniesienia? Niedawno pojawił się np. film, na którym widać, jak prostuje się ten sprzęt. Ma on dowodzić, iż faktycznie mamy do czynienia z giętkim produktem, który różni się od innych słuchawek dostępnych na rynku i stanowi zapowiedź "nowego". Dowiedzieliśmy się także, że smartfon trafi do sprzedaży już w przyszłym tygodniu: od 12 listopada będzie można go kupić w Korei Południowej. Przyznam, iż spodziewałem się, że model będzie dostępny wyłącznie na tamtejszym rynku i to w ograniczonej liczbie sztuk. Nadal odbieram go bowiem w kategoriach eksperymentu i chęci zrobienia szumu medialnego. Okazuje się jednak, że LG chce też sprzedawać smartfon w innych krajach.


LG G Flex trafi do Europy (póki co potwierdzona jest Francja) i to w ścisłym sezonie przedświątecznym – mniej więcej na początku grudnia. Model prawdopodobnie będzie też dostępny w Chinach oraz w USA. Brakuje danych dotyczących jego ceny na Starym Kontynencie, ale warto wspomnieć, że w Korei za przyjemność (dyskusyjną) posiadania wygiętego smartfonu trzeba zapłacić około 940 dolarów. Dla porównania, model Galaxy Round (wygięty telefon Samsunga) kosztuje ponad 1000 dolarów. LG proponuje zatem tańszy sprzęt, ale różnica jest niewielka – zwłaszcza, że mówimy o całkiem sporym wydatku.

Wiele osób zapewne czyta o tym modelu po raz pierwszy i zastanawia się, co znajduje się na pokładzie smartfonu za kilka tysięcy złotych. Producent zdecydował się przede wszystkim na czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 800 o taktowaniu 2,26 GHz, 6-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280x720 pikseli, a także 2 GB pamięci operacyjnej i 32 GB pamięci wbudowanej (plus czytnik kart pamięci microSD). Obraz dopełniają m.in. aparat 13 Mpix, akumulator 3500 mAh oraz moduł LTE. Bez wątpienia są to podzespoły właściwe dla topowych smartfonów, a zainteresowanie potencjalnych klientów może wzbudzać nie tylko wygięta obudowa, ale też nowe rozwiązanie dotyczące powierzchni urządzenia. Ponoć jest ona w stanie niwelować powstałe rysy i tym samym staje się odporna na mniej widoczne uszkodzenia (zniszczeń wywołanych po uderzeniu młotkiem albo kontakcie z betonem raczej nie będzie w stanie usunąć).


Biorąc pod uwagę wszystkie wspomniane czynniki (dobre podzespoły, nowe rozwiązania, szum medialny), a także fakt, że LG zamierza ten sprzęt w miarę szybko wprowadzić na globalny rynek (często mieli z tym poważny problem i sporo tracili na opóźnieniach), zaczynam się zastanawiać, czy model, który uważam za przerost formy nad treścią i po prostu dziwny pomysł, nie zrobi mi psikusa. Rozumiem przez to sprzedaż w naprawdę satysfakcjonującym nakładzie. Gdy na rynek trafiał pierwszy Galaxy Note też pojawiały się głosy, że to nie ma prawa się przyjąć, a dzisiaj linia ta stanowi jeden z atutów Samsunga. Czy podobnie może być z wygiętymi smartfonami? Jeśli tak, to po raz kolejny przyjdzie mi stwierdzić, iż ten biznes ciągle potrafi zaskakiwać…

Źródło grafik o raz informacji: LG

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama