Niedawno opisałem na łamach AntyWeb Bitlock, zapięcie rowerowe, które zamiast klucza wykorzystuje smartfona. Pomysł bardzo mi się spodobał, bo projekt...
LOCK8 - jeszcze bardziej zaawansowane i naszpikowane elektroniką zabezpieczenie rowerowe
Niedawno opisałem na łamach AntyWeb Bitlock, zapięcie rowerowe, które zamiast klucza wykorzystuje smartfona. Pomysł bardzo mi się spodobał, bo projekt stawiał na maksymalną prostotę. Zupełnie inną drogę obrał LOCK8, który jest naszpikowany elektroniką i czujnikami lepiej niż smartfon który nosimy w kieszeni. Ma to zapewnić większe bezpieczeństwo i jeszcze większe możliwości społecznościowe.
Podobnie jak Bitlock LOCK8 korzysta z Bluetooth 4.0 Low Energy zamiast klucza. Cała reszt jest jednak diametralnie różna. Zamiast formy tradycyjnego U-locka LOCK8, a przynajmniej jego główną część, mocujemy na stałe do ramy roweru, a dokładniej jej tylnego trójkąta. Tam mieści się zamek i cała elektronika. Drugim elementem jest linka, którą wpinamy z dwóch stron stron głównego modułu. Rodzaje linek i ich długość będzie można dowolnie dobrać, co pozwoli przypiąć rower do grubego drzewa czy zabezpieczyć również przednie koło.
Główna różnica tkwi jednak w elektronice. Zacznijmy od tego, że LOCK8, podobnie jak Kindle Keyboard 3G ma na stałe wbudowaną kartę SIM, która zapewnia ciągłą komunikację między rowerem a telefonem użytkownika. Zapięcie posiada również GPS, co pozwala zarówno zlokalizować uciekającego na nim złodzieja, znaleźć zostawiony rower, czy udostępnić klucz do roweru znajomym, razem z jego aktualną lokalizacją.
Wiele osób słusznie zauważy, że żadna linka nie jest nawet w połowie tak bezpieczna jak U-lock zwany inaczej szeklą. Znacznie łatwiej ją przeciąć. Z tego powodu LOCK8 posiada szereg czujników. Linka zamyka obwód, a więc jej przecięcie skutkuje włączeniem alarmu o głośności 120 decybeli i wysłaniem powiadomienia na telefon właściciela. Są także czujniki temperatury, tak więc próba zamrożenia czy przepalenia linki bądź urządzenia również wywoła alarm i wysłanie powiadomienia. Jest nawet żyroskop z akcelerometrem, jak w telefonie, który zareaguje, gdy rower zostanie poruszony lub pojawią się wibracje w skutek piłowania czy wiercenia. Czułość tych czujników można ustawić w aplikacji na telefonie. Teoretycznie więc siła zabezpieczenia tkwi nie tyle w opieraniu się przed złodziejem, co w reakcji na jego wszelkie poczynania. Można również zabezpieczyć rower alarmem bez przypinania go do czegokolwiek i polegać w razie czego na powiadomieniach i szybkich nogach.
Jeśli obawiacie się, że taka ilość elektroniki musi wymagać dużo energii elektrycznej i bateria nie starczy na długo, LOCK8 ma rozwiązanie. Ładuje się podczas jazdy na rowerze za pomocą zjawiska indukcji. Na szprychach mocujemy odblaski z wbudowanymi magnesami. Gdy koło się kręci, magnesy przesuwają się wzdłuż głównego modułu LOCK8 ładując go. Zaleta tego rozwiązania polega na braku oporów podczas jazdy w przeciwieństwie do tradycyjnego dynama. Do roweru miejskiego mam lampki, które działają na tej samej zasadzie i świetnie się sprawdzają - bez tarcia, hałasu, bez baterii a świecą. O baterię w telefonie nie musimy się martwić, bo wraz z urządzeniem dostaniemy token, który otworzy zapięcie, gdy telefon się rozładuje.
Dodatkowo mamy cały szereg funkcji społecznościowych. Możemy udostępniać swój rower znajomym, również za pomocą Facebooka. Istnieje również system pozwalający odpłatnie wypożyczać rower, co w tym wypadku ma większy sens, rower zawsze można namierzyć za pomocą GPS. W przypadku hoteli i innych miejsc, w których turyści mogą wypożyczyć rower, może to być faktycznie bardzo dobre rozwiązanie. Wystarczy, że mają smartfona. Wreszcie powiadomienia o próbie kradzieży roweru mogą docierać do szerszego grona osób, zwiększając szansę, że ktoś jest w pobliżu.
Wątpliwości
Nie ukrywam, że prostsze rozwiązanie Bitlock podobało mi się bardziej mimo, że było mniej smart. Niestety producent nie podaje ile wytrzymuje bateria, gdy nie jeździmy rowerem przez jakiś czas, tego się obawiam najbardziej. Jest tylko informacja, że oprócz jazdy można urządzenie doładować przez gniazdo micro USB. W Bitlock bateria ma działać przez minimum 5 lat. W tym wypadku są to najwyżej tygodnie, jeśli nie dni. Naprawdę nie chcę pamiętać o tym, że muszę naładować zapięcie rowerowe przed wyjściem, bo nie jeździłem przez jakiś czas. Jakaś informacja na ten temat pomogłaby rozwiać wątpliwości.
Nie jestem również pewien czy elektroniki nie da się unieszkodliwić zanim włączy alarm i wyśle powiadomienie. Znajduje się ona w pojemniku z tworzywa. Być może jeden dobrze wymierzony cios końcem rury załatwi sprawę. A jak nie rura, to może gwałtowny skok napięcia z przerobionego paralizatora. W każdym razie konstrukcja budzi mniejsze zaufanie, niż w przypadku Bitlock.
Wreszcie nie podoba mi się, że LOCK8 jest przymocowywany na stałe do roweru. Po pierwsze korzystam z kilku rowerów z jednym zapięciem naprzemiennie. Po drugie, takie zapięcie powiększa wagę roweru o prawie pół kilograma. W rowerze miejskim nie robi to wielkiej różnicy, ale w bardziej sportowym to naprawdę sporo i nie da się tego ciężaru łatwo zostawić w domu. Stąd zastosowanie LOCK8 widzę rzeczywiście bardziej w czymś na kształt Veturilo, niż w prywatnych rowerach.
Tak czy inaczej widać, że w temacie technologii i rowerów sporo się ostatnio dzieje i coraz więcej inteligentnych gadżetów będzie trafiać do naszych jednośladów. Jak choćby intuicyjna nawigacja Hammerhead opisana przez Tomasza Krela. Elektroniczne przerzutki są na rynku już do dłuższego czasu i sprawdzają się u zawodowców. Najwyraźniej zapięcia również czeka ewolucja.
Cena urządzenia to około 450 złotych w wersji podstawowej, nie licząc wysyłki. Dodatkowo aby skorzystać w funkcji społecznościowych czyli wypożyczania znajomym, czy obcym z zyskiem, trzeba będzie wprowadzać miesięczną opłatę rzędu 2$, w celu pokrycia kosztów transmisji danych.
Więcej o projekcie na stronie Kickstarter.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu