Organizatorzy Humble Bundle przeszli tym razem samych siebie, bo trudno opisać najnowszą edycję akcji inaczej. Za bezcen możemy bowiem otrzymać paczkę...
Szalony Humble Bundle z paczką hitów od EA oraz kodami Steam i Origin za bezcen
Organizatorzy Humble Bundle przeszli tym razem samych siebie, bo trudno opisać najnowszą edycję akcji inaczej. Za bezcen możemy bowiem otrzymać paczkę hitów ze stajni Electronic Arts. Co by nie mówić o samym producencie, gry z jego logo to często wysokobudżetowe perełki, więc grzechem by było odmówić sobie tej przyjemności.
Humble Origin Bundle to paczka prawdziwych hitów, które każdy szanujący się gracz zna. Są to bowiem typowe produkcje AAA, w których produkcję oraz promocję wpompowano niemałe sumy. Cóż... długi weekend mamy z głowy.
Znajdziemy tutaj dwie części survival horroru Dead Space, z czego ostatnia zadebiutowała... w lutym tego roku! Może gra nie zrobiła takiej furory jak jedynka i zarzucono jej zbyt zręcznościowy charakter oraz utratę klimatu, ale nie da się ukryć, że EA zainwestowało w nią duże pieniądze. Tymczasem my możemy mieć ją za... dolara.
A to dopiero początek, bo tuż obok czekają na nas wyścigi Burnout Paradise, które są jedną z lepszych sandboksowych produkcji tego typu. Dość powiedzieć, że odpowiadający za nie Criterion wprowadził wiele zastosowanych tutaj pomysłów do najnowszej odsłony Need for Speed Most Wanted. Gra ma specyficzny klimat, zaawansowany model zniszczeń pojazdów oraz baaardzo rozległy teren do eksploracji z masą atrakcji. Obok wydanego w tym roku GRID-a 2 są to jedyne wyścigi, które dały mi tyle satysfakcji.
Kiedy znudzi się nam jeżdżenie po mieście, możemy przenieść się do przyszłości i spróbować swoich sił w parkourze. Mirror's Edge jest produkcją bardzo ciepło wspominaną przez wielu graczy, a jej druga część zbliża się do nas wielkimi krokami. Gra oferuje netuzinkowe połączenie widoku FPP z obfitą ilością elementów akrobacji (fani Le parkour mnie zabiją za to uproszczenie...). Wszystko to okraszono ciekawą fabułą oraz wciągającym jak diabli klimatycznym światem.
Crysisa 2 nikomu pewnie przedstawiać nie trzeba. Trylogia o nanokombinezonach to jedna z tych serii, które chętniej by się oglądało, aniżeli w nie grało. Niemniej jako FPS jest to produkcja bardzo przyzwoita i bogata w kilka nietuzinkowych elementów. Sam nigdy fanem nie byłem, używając gry głównie do benchmarków. Warto jednak znać ten tytuł oraz idące za nim możliwości fenomenalnego silnika graficznego Cry Engine.
Na deser otrzymaliśmy tytuł, który poległ w starciu z Call of Duty - niedoceniany restart serii Medal of Honor. Klimatycznie produkcja mocno trąci Black Ops i niestety nie oferuje wiele ponad to, co widzieliśmy w FPS-ie opracowywanym przez studio Treyarch. Ponownie wcielamy się w elitarnych antyterrorystów i ratujemy świat strzelając na lewo i prawo po oskryptowanych do granic możliwości mapach. Jest to rozrywka lekka, przyjemna oraz trochę nawet odmóżdżająca. Na uwagę zasługuje tryb wieloosobowy, ale kto wie, kiedy EA wyłączy serwery, co ma w zwyczaju robić...
Płacąc ok 5 dolarów otrzymamy jeszcze więcej i tutaj duże zaskoczenie, bo jednym z bonusów jest... Battlefield 3. Serwery gry ciągle jeszcze tętnią życiem, co zapewne jest zasługą masy dodatków DLC, które wydano po premierze. Zanim na rynku zadebiutuje czwórka, będziemy mogli zasmakować bardzo dobrego multiplayera i kinowej (również przesiąkniętej skryptami ale i bardzo efektownej) kampanii. Chyba nie muszę dodawać, że znów będziemy walczyć z terrorystami, prawda?
Drugi bonus to The Sims 3 ze starter packiem. Serii tej przedstawiać nikomu nie trzeba. Do gry zawsze powstaje od groma dodatków, więc zapewne jednym z motywów EA było to by napędzić ich sprzedaż. Wierzę jednak, że najnowsze Simsy nawet bez tego będą przyjemnym antydepresantem - również dla graczy nie sięgających po pad od święta.
Wszystkie z gier możemy dodać do naszego konta Origin, ale tylko cztery z nich posiadają dodatkowo też kody Steam. Są to: Dead Space (1), Burnout, Crysis 2, Mirror's Edge i Medal of Honor. Tradycyjnie otrzymujemy też zestaw soundtracków (niestety tylko z gier bonusowych), które w przypadku wysokobudżetowych produkcji często są wyborną gratką dla uszu.
Jestem przekonany, że nie muszę nikogo namawiać do zakupów, choć zapewne wielu graczy część z tych tytułów ma już za sobą. Wszyscy pozostali przygotujcie się na zawalone terminy, opuszczone spotkania i zarwane noce...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu