Felietony

System viaTOLL wykorzystują do inwigilacji. Ale czy jest się czego bać?

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

26

System viaTOLL kojarzy pewnie spora część z Was - to elektroniczne myto działające w Polsce od kilku lat. Korzystają z niego duże pojazdy, mogą z niego korzystać mniejsze samochody czy motocykle. Kontrowersji wokół tego projektu nie brakuje, ale wypada przyznać, że rozwiązanie ma sens, może usprawni...

System viaTOLL kojarzy pewnie spora część z Was - to elektroniczne myto działające w Polsce od kilku lat. Korzystają z niego duże pojazdy, mogą z niego korzystać mniejsze samochody czy motocykle. Kontrowersji wokół tego projektu nie brakuje, ale wypada przyznać, że rozwiązanie ma sens, może usprawniać ruch i proces ściągania opłat za użytkowanie dróg. Okazuje się, iż ma też inne zastosowanie - stanowi źródło informacji dla służb. I nie chodzi jedynie o policję - te dane interesują np. skarbówkę.

Nie będę wnikał w to, czy viaTOLL spełnia swoje zadanie, czy można jego zadanie realizować w inny sposób, czy była to słuszna inwestycja. Temat ciekawy, ale nie to mnie obecnie interesuje. Uwagę przyciągają informacje, które pojawiły się w Dzienniku Gazecie Prawnej. Wynika z nich, że wspomniany system stał się narzędziem inwigilacyjnym. Tak przynajmniej sprawę interpretują niektóre media. Nim zabrałem się za lekturę, stwierdziłem, że robi się naprawdę nieciekawie - kilka dni temu pisałem o tzw. ustawie inwigilacyjnej, teraz pojawia się to. Jednocześnie zadawałem sobie pytanie o to, kto i jak może te dane wykorzystywać? Do głowy szybko przyszła policja i kilka rozwiazań. Na tym koniec?

Otóż nie, na tym nie koniec - policja o palmę pierwszeństwa pod względem liczby zapytań o dane z bramownic walczy ze skarbówką:

Jak wynika z danych, które zebrał DGP, od 2011 r. do operatora systemu wpłynęło już łącznie 5116 zapytań. Z tego 1752 w samym 2015 r. Te informacje potwierdziła w rozmowie z nami rzeczniczka viaTOLL Dorota Prochowicz.
W 2014 r. służby i instytucje pytały o dane kierowców 1322 razy. Wówczas najczęściej pytali policjanci (39 proc.), a skarbówka była nieco mniej aktywna (34 proc.). Inspektorzy transportu drogowego kierowali 7 proc. zapytań, a CBŚ – 5 proc. [źródło]

Zapytania ze strony policji dziwić nie powinny - chodzi m.in. o skradzione samochody, o pojazdy, które mogły brać udział w wypadkach. Straż graniczna może z kolei przy użyciu tych danych walczyć z przemytem. Istotna sprawa, szczególnie teraz, gdy rośnie problem szmuglowania ludzi. A gdzie w tym wszystkim skarbówka?

Skarbówka ustala, czy np. auta służbowe nie są wykorzystywane do celów prywatnych. Na bazie informacji z kamer można też ustalić informacje o nieodnotowanych wcześniej transakcjach handlowych dokonywanych przez firmy (jednym z dowodów może być przewóz towaru ciężarówką zarejestrowaną na kontrolowaną firmę).[źródło]

Przyszłoby Wam to do głowy? Ja przyznaję bez bicia, że nie wpadłbym na taki pomysł. Chyba kiepsko odnalazłbym się w roli urzędnika skarbówki. Zacząłem się przy tym zastanawiać, czy działania służb są w tym przypadku niewłaściwe. Czy rzeczywiście można mówić o inwigilacji i ograniczaniu swobód obywatelskich? Pisząc krótko: czy można te działania krytykować z tych samych powodów, z których mówimy "nie" zmianom przepychanym obecnie w ustawie o policji? Z jednej strony zgodzę się z tym, że to kolejne dane dostarczane służbom, że godzą w naszą prywatność, że obywatele niekomicznie chcą się dzielić informacjami dotyczącymi tego gdzie, kiedy i np. z kim jechali.

Z drugiej strony warto mieć na uwadze, że rozmiary tej inwigilacji nie są porażające. Ktoś stwierdzi "na razie", ale tego nie jesteśmy pewni. Może to narzędzie jest mało istotne i takim pozostanie, bo znajdą się lepsze? I tu kolejna uwaga: przecież zmierzamy w kierunku inteligentnych samochodów. Z danych zebranych przez taki pojazd będzie można odczytać znacznie (!) więcej. Zbieranie danych z viaTOLL będzie przy tym niewinną igraszką. A idąc krok dalej, można stwierdzić, że każdy lub prawie każdy z nas nosi w kieszeni smartfon, który potencjalnie jest bardziej niebezpieczny niż wspomniany system.

Czy ja bronię działania służb? Nie. Ale też nie chciałbym, byśmy popadali w paranoję i doszukiwali się we wszystkim Wielkiego Brata. Samo wykorzystywanie systemu było dla mnie zaskoczeniem, lecz skala zjawiska już nie poraża. Najwidoczniej nie jest to aż tak przydatne, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

inwigilacja