Telewizja

To bardzo smutna informacja: Studio Yayo zniknie z ramówki TVP

Maciej Sikorski
To bardzo smutna informacja: Studio Yayo zniknie z ramówki TVP
Reklama

Nie napiszę, że to czarny czwartek dla polskiej sceny rozrywkowej, ale cios jest wielki: Studio Yayo zniknie z anteny TVP3 Warszawa. Program uznawany już przez wielu za kultowy (a przecież emitowano go zaledwie pół roku) wypada z ramówki z powodów... finansowych. Ciężko to zrozumieć: miałem nadzieję, że telewizja narodowa będzie realizować misję bez oglądania się na koszty. A cóż lepiej obrazowało poziom realizacji owej misji, jeśli nie yaycujący duet starszych panów...

Studio Yayo przebojem wdarło się do naszej świadomości. Panowie Ryszard Makowski i Paweł Dłużewski zostali już zapomniani przez świat i nagle ktoś ich wyciągnął z głębokiej pieczary. Z pożytkiem dla mas - nie przypominam sobie, by wcześniej tyle osób podsyłało mi ten sam link z dopiskiem w stylu "to dzieje się naprawdę". Był temat do rozmów, żartów, ale i zagadka: czy telewizja publiczna/narodowa szykuje tu jakąś grubszą akcję? Może to eksperyment społeczny, program jest mistyfikacją, która pokaże, jacy są widzowie. Ale nie, o eksperymencie nadal nikt nie wspomniał, a program ma zniknąć z ramówki.

Reklama

Poinformował o tym na Twitterze Ryszard Makowski, temat podchwyciły wirtualnemedia, które postanowiły sprawdzić, czy satyryk żartuje yaycuje. Niestety, nie yaycuje.

Zakończenie realizacji „Studio YaYo” potwierdziliśmy w redakcji TVP3 Warszawa. - Powodem są finanse - powiedział Wirtualnemedia.pl Marek Kuliński, sekretarz programowy stacji.[źródło]

Szkoda. Naprawdę szkoda. Mało który program robił na mnie takie wrażenie w ostatnich latach. Nawet po kilku miesiącach człowiek mógł sobie zadawać pytanie "jawa czy sen?". Wielu mówiło "przestarzały format, nieśmieszne, żenujące, a nawet podłe, bo wymierzone w jedną stronę politycznego sporu". Ale ja napiszę, że to na swój sposób fascynujące. Telewizja europejska była w stanie zrealizować taki program w XXI wieku. W czasie, gdy jesteśmy przytłoczeni cyfrową rozrywką, gdy o widza trzeba naprawdę walczyć, TVP poszła pod prąd. Tak bardzo, że do dzisiaj można przecierać oczy ze zdumienia.

I w takich chwilach żałuję, że nie udało się przepchnąć opłaty adiowizualnej czy zwiększyć ściągalności abonamentu. Gdyby do TVP popłynęły te miliony czy nawet miliardy złotych, to nikt nie patrzyłby na koszty i Studio Yayo nadal by się ukazywało. A wraz z nim może i kilka innych, równie udanych programów satyrycznych. Bo kto bogatemu zabroni? Przy zapewnionym finansowaniu TVP nie musiałaby się oglądać na wpływy z reklam i mogłaby urządzać maratony yaycowania w najlepszym czasie antenowym w Jedynce czy Dwójce. Niestety, podły lud nie płaci i perełki znikają z anteny.

Wierzę jednak, że prowadzący nie zaginą, podejrzewam, że znajdzie się dla nich jeszcze miejsce w mediach albo wokół nich (może w Radzie Mediów Narodowych?). Prześledziłem wpisy na Twitterze Ryszarda Makowskiego i widać, że z obecną ekipą rządzącą bardzo mu po drodze - nie wyszło ze studio Yayo, może uda się z innym programem. Wystartować można już za kilka miesięcy, a jeśli i tym razem nie wyjdzie, nie ma sensu się zrażać. W końcu uda się ściągnąć z Polaków abonament i na pieniądze nikt nie będzie patrzył. Wszyscy wtedy będziemy yaycować.

Reklama

Reklama

Panom Makowskiemu i Dłużewskiemu na razie dziękuję: za niejednokrotne wbicie w fotel i okazję do odświeżania starych znajomości przy okazji komentowania ich wyczynów. Coś czuję, że szybko zobaczymy ich znowu. Kto wie, może dostaną program publicystyczny w Jedynce?

Grafika tytułowa: youtube.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama