Czy Google+ to drugi Facebook i czy może zagrozić serwisowi Marka Zuckerberga? Na to pytanie można usłyszeć wiele różnych odpowiedzi, jednak bez wątpi...
Gdy Google otworzyło swój serwis dla firmowych stron ruszyła prawdziwa lawina dodawania. Jej rezultatem jest to, że obecnie niemal 77 ze 100 topowych i najbardziej wartościowych marek ma swoją stronę w Google+. Problem tkwi w tym, że owym stronom udało się do tej pory zgromadzić zaledwie 222 tysiące obserwujących je użytkowników, w tym ponad 100 tysięcy ma samo Google. Liczba ta wprawdzie podskoczyła w stosunku do poprzedniego miesiąca o 75 tysięcy, co wcale nie jest mało, ale boomem tego nazwać raczej nie można.
Spójrzmy zresztą na nasze rodzime strony na Google+. Dla przykładu Allegro, które obecnie na Facebooku ma ponad 610 tysięcy fanów, na G+ odnotowało ich zaledwie 100 (słownie: sto). Fanpage „Serce i Rozum” ma w tym momencie 608 tysięcy „lajków”, na Google+ nawet ich nie ma. Na razie serwis firmy z Mouintain View nie cieszy się szczególną popularnością.
Tak, nie możemy zapomnieć, że nie minęły jeszcze nawet dwa miesiące od włączenia tej usługi, a sam serwis otwarty jest krócej niż pół roku. To prawda. Jednak patrząc na de facto dość skromny przyrost użytkowników obserwujących strony firmowe trudno nie odnieść wrażenia, że na razie jest kiepsko. Trochę na samo życzenie Google, które uruchomiło tę funkcję w bardziej, niż podstawowym kształcie. Dopiero teraz doczekaliśmy się możliwości dodawania więcej, niż jednego administratora do strony, a o funkcjach, jakie firmom oferuje Facebook można na razie pomarzyć.
Można rzec, że brak odpowiednich funkcji dla stron firmowych jest błogosławieństwem dla użytkowników, gdyż stream jest o wiele bardziej przejrzysty i wiele osób właśnie w tym upatruje szansę na popularność G+. Ale nie ma co się oszukiwać, Google chce mieć firmy na swoim serwisie, tylko na razie jeszcze do końca nie wie, w jakiej formie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu