Prasówka z kilkunastu dni nie przyniosła żadnej petardy - to był prawdziwy sezon ogórkowy. Ale pojawiło się kilka ciekawostek, a jedną z nich jest wizja stworzenia przez Rosję floty sterowców. Gigantyczne jednostki, które zaczynają wracać do łask w projektach niektórych firm czy urzędników miałyby pomóc postawić na nogi kraj nękany ostrym kryzysem. To część wielkiego przedsięwzięcia o nazwie Zjednoczona Eurazja. Na papierze może i wygląda to fascynująco, lecz w rzeczywistosci wydaje się mało realne i prawdopodobnie nigdy nie dojdzie do skutku.
Rosja może się doczekać floty sterowców. Sensowne rozwiązanie dla gospodarki i społeczeństwa czy bajka dla mediów?
Sterowce przyciągają coraz większą uwagę przedsiębiorców, państw i mediów - zaledwie kilka miesięcy temu pisałem o projekcie Airlander, który nie istnieje już wyłącznie na papierze, nabrał bardzo realnych kształtów (te ostatnie stały się nawet obiektem drwin):
Sterowiec Airlander 10 liczy ponad 90 metrów długości, wznosi się na wysokość ponad 6 tysięcy metrów. Może unieść do 10 ton ładunku, ale już wspomina się o „większym bracie”, hybrydzie Airlander 50 zdolnej do niesienia 50 ton ładunku. To brzmi już naprawdę ciekawie. Mniejszą wersję ma wypełniać 38 tysięcy metrów sześciennych helu, poszycie ponoć odznacza się dużą szczelnością, więc straty gazu są niewielkie. Prędkość? do 150 km/h. Machinę napędzają cztery silniki diesla. Zastanawiam się, czy można je w przyszłości zastąpić silnikami elektrycznymi, które czerpałyby energię z poszycia pokrytego perowskitami rozwijanymi przez firmę Olgi Malinkiewicz?[źródło]
Projekt ciekawy, ale dość skromny, gdy porówna się go z wizją skrywającą się za nazwą "Zjednoczona Eurazja". Z mediów, polskich, ale i zagranicznych, dowiedziałem się, że chodzi o stworzenie floty sterowców za ponad 200 mld dolarów. Z pomocą tych maszyn Rosja mogłaby ułatwić komunikację w wielkim kraju, zwłaszcza w jego trudno dostępnych regionach i poczynić oszczędności. Brzmi intrygująco, ale... to nie do końca prawda.
Sterowce to tylko część dłuższej bajki
Sporym nadużyciem jest stwierdzenie, że Rosja zamierza stworzyć flotę sterowców za blisko ćwierć biliona dolarów. Tyle mają wynieść koszty realizacji całego projektu Zjednoczona Eurazja, a on przewiduje rozwój różnych środków transportu: lądowego, morskiego i powietrznego. Rosja staje się w nim strefą tranzytową między Chinami, USA i Europą. Pojawiają się miliony miejsc pracy, do kasy państwa zaczynają spływać miliardy dolarów, Stany Zjednoczone i kraje Wspólnoty znów będą traktować Rosję po przyjacielsku. Tyle teoria. Rozpatruje ją nawet Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, ale to nie oznacza, że z planu coś wyjdzie. Nawet jeśli przyjmiemy, że projekt miałby być rozłożony na kilka dekad, to państwo nie ma obecnie pieniędzy na jego realizację. Za dziesięć lat pewnie też nie będzie miało. A Chińczycy i Amerykanie poradzą sobie w inny sposób, nie muszą liczyć na łączenie Kolei Transsyberyjskiej, północnych szlaków morskich i floty opartej o sterowce.
Cały ten projekt to mrzonka przypominająca trochę milion pojazdów elektrycznych na polskich drogach w roku 2025. Karmi się nią społeczeństwo rosyjskie, rodzime i zagraniczne media. Tymczasem nie istnieją nawet sterowce, które w całej tej układance stanowią tak istotną rolę - dopiero powstają:
Rosyjska firma RosAerSystems poinformowała, że rosyjska armia może otrzymać pierwszy transportowy sterowiec Atlant 30 już w 2018 r. -jeżeli zostanie zamówiony.[źródło]
Zastanawia przy tym, czy sterowce rzeczywiście byłyby dobrym rozwiązaniem w przypadku transportu przez terytorium Rosji, zwłaszcza jej syberyjskiej czy arktycznej części? Na niewielką skalę ma to pewnie sens, lecz czy może rywalizować z nowoczesną koleją oraz kontenerowcami? Kwestia równie kontrowersyjna, co budowa kanału w Nikaragui, który miałby się stać konkurencją dla przesmyku w Panamie. Oczekiwania i zapowiedzi w obu przypadkach są duże, lecz ostatecznie może się skończyć na blamażu, utopionych pieniądzach i pytaniach o to, kto naprawdę zarobił na tych przedsięwzięciach.
Tylko na pokaz?
Czekam na realizację projektu, choćby małego, w którym sterowce powrócą w wielkim stylu. Bo chociaż mówi się o tym od pewnego czasu, to ciągle nie jest jasne, czy mamy do czynienia z sensownym rozwiązaniem czy też zwyczajną ułudą, która traci rację bytu np. ze względu na niskie ceny paliwa, a przez to niższe od zakładanych spadki kosztów. Możliwe, że najciekawszym, najbardziej sensownym ekonomicznie będzie wykorzystanie sterowców w turystyce, bo w innych segmentach gospodarki, głównie w transporcie towarów, sprawdzą się gorzej. W pesymistycznym scenariuszu maszyny te pozostaną ciekawostką podobną do Solar Impulse 2 - robi wrażenie, ale na tym temat się kończy.
PS Mamy srebro i brąz w kajakach ;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu