Felietony

Startup Week 2011, czyli jak to się robi w Austrii. Wygrał mySugr.com

Grzegorz Marczak
Startup Week 2011, czyli jak to się robi w Austrii. Wygrał mySugr.com
Reklama

Autorem poniższej relacji jest Kamil Bargiel (ShareLook, SentiOne) Właśnie zakończyła się pierwsza edycja europejskiego festiwalu startupów - Start...

Autorem poniższej relacji jest Kamil Bargiel (ShareLook, SentiOne)
Reklama

Właśnie zakończyła się pierwsza edycja europejskiego festiwalu startupów - Startup Week 2011. Impreza odbywała się w Wiedniu w dniach 3-7 października i miała ciekawą, niespotykaną dotychczas w imprezach tego typu, formę festiwalu. Podczas 5 dni konferencji, w której wzięło udział ponad 2000 gości, 50 startupów, 70 światowej klasy spikerów, oprócz głównego wydarzenia, miały miejsce różne warsztaty związane z technologią i przedsiębiorczością w kilku lokalizacjach w Wiedniu.

Zanim przejdę do konkretów, chciałbym pogratulować organizatorom imprezy - ich poziom profesjonalizm powalał na kolana. Wszystkie wykłady odbywały sie z iście niemiecką dokładnością, co wcale nie jest takie oczywiste podczas dużych imprez. Organizatorzy zadbali także o to, żeby nie zabrakło miejsca i czasu na najważniejsza cześć każdej imprezy, czyli networking, zapewniając komfortowe pomieszczenia w zabytkowym budynku w samym centrum Wiednia. O takich drobiazgach jak pyszny catering i napoje nie będę nawet wspominał, bo to juz standard. Jedyne na co można ponarzekać to na wszechobecnych palaczy, którzy nie mieli wydzielonych stref, tylko palili dosłownie wszędzie.


Wsród ciekawych zaproszonych gości znaleźli się miedzy innymi: Mike Butcher (redaktor naczelny TechCrunch Europe), Morten Lund (seryjny inwestor: zainwestował miedzy innymi w Skype), Adam Somlai-Fischer (twórcaPrezi), Stefan Glänzer (Inwestor roku 2010 wg TechCrunch). Mike Butcher poprowadził imprezę w zwariowanym stylu, dając na koniec swój sławny wykład o tym, jak dostać sie z publikacja na TechCruncha (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi).

Startup Week podzielony był na 2 części: cześć tylko dla startupów, ktore weszły do finału (poniedziałek i wtorek) oraz cześć konferencyjną (środa, czwartek, piątek), ktora była otwarta dla wszystkich. Ponieważ uczestniczyłem tylko w tej drugiej części skupię się własnie na niej.


Środa uplynęła pod znakiem networkingu. Dzień rozpoczął porywający wykład prawdziwego gwiazdora wsród inwestorów - Martena Lunda. Główne tematy tego dnia dotyczyły procesu zakładania startupu oraz fazy Seed. Można się było m.in. dowiedzieć jakie błędy są najczęściej popełniane przez startupy, jak stworzyć dobry model biznesowy, jakie czynniki wpływają na to, że jeden projekt odnosi sukces, a inny nie, ale także tego, jak przygotować sie do wyjścia z inwestycji. Na koniec dnia ogłoszono listę finalistów konkursu na najlepszy startup. Do konkursu zakwalifikowały się aż 4 projekty z Polski: SaveUpBooklikesZubibu i PrivacyProtector. Do finałowej dziesiątki dostał się SaveUp (pełną listę finalistów mozna zobaczyć tutaj).

Czwartek był dniem pod patronatem TechCrunch Europe. Dzień zaczął się minutą ciszy ku pamięci Steve'a Jobsa. Następnie wszyscy w skupieniu wysłuchali sławnego wykładu Steve'a ze Stanfordu (link). Atmosfera powagi i silnych emocji udzieliła sie na resztę dnia, co było widać szczególnie podczas panelu dyskusyjnego na temat kolejnego "The Next Big Thing" poprowadzonego przez Mike'a Butchera z TechCrunch Europe. Niektórzy (szczególnie te osoby, ktore uczestniczyły w imprezie od poniedziałku) okazywali już pierwsze oznaki zmęczenia konferencją. Na szczęście, na koniec dnia, podczas ogłoszenia zwycięzcy imprezy, atmosfera sie poprawiła. Tytuł najlepszego europejskiego startupu przypadł MySugr - projektowi, który za misję przyjął sobie pomoc pacjentom z cukrzycą i opracował innowacyjną metodę walki z tą chorobą. Zwycieztwo MySugr to potwierdzenie trendu, ze aktualnie w modzie są projekty, ktore oprócz rozwiązywania konkretnego problemu, realizują rownież misje społeczną.

Piątek, czyli ostatni dzień imprezy to czas na podsumowanie konferencji. Wsród jej uczestników widać było już zmęczenie tematem, a rozmowy przy stolikach przestały sie wyraźnie kleić :) Wsród tematów dnia ostatniego dominowały tematy związane z przyszłoscią branży startupowej. Paneliści zastanawiali się, ktora cześć świata będzie następną Doliną Krzemową, oraz ktore europejskie miasta mają potencjał na stanie się międzynarodowym hubem dla startupów, chcących startować w świat.

Reklama

W tym miejscu docieramy do mojego najważniejszego spostrzeżenia z całej imprezy. Austria jest krajem, w którym żyje niecałe 8,5 miliona osób, a Wiedeń jest miastem o porównywalnym znaczeniu w Europie co Warszawa. Jednak to własnie austryjacy organizując wydarzenie takie jak Startup Week 2011 sprytnie pozycjonują sie jako centralne miejsce dla startupów z całej Europy Środkowej i Wschodniej. Widać to było na każdym kroku. Jestem przekonany, ze Warszawa ma szansę powalczyć o to miano Wiedniem, ba! jestem przekonany ze mamy szanse wygrać tą walkę. Musimy nie bać się organizować wydarzeń na międzynarodową skalę, ktore przyciągną do Polski największe autorytety ze świata startupów. Mamy wszystko co jest do tego potrzebne: świetnych ludzi, działających w branży startupowej, mamy pieniądze, mamy kontakty. A dotychczas nie koalicji żadnego wydarzenia na tą skalę (myślę, ze organizacja takiego to świetny pomysł na startup).

Na koniec, chcialem zacytowac Mike'a Butchera, który podczas jednego z paneli świetnie zauważył, że taka wewnatrzeuropejska konkurencja jest nam bardzo potrzebna i tylko w ten sposób możemy jeszcze bardziej pobudzić innowację i dogodnić wreszcie Stany Zjednoczone. Bo jak od dawna wiadomo nic tak nie stymuluje gospodarki jak zdrowa konkurencja.

Reklama

Zdjęcia pochodzą z Facebooka z profilu imprezy

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama