Felietony

Stacjonarne sklepy są coraz mniej opłacalne nawet w przypadku marek premium

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Podobno kupujemy elektronikę przede wszystkim w internecie. Sporo w tym prawdy, jednak nie sądzę żeby stacjonarne sklepy producentów całkowicie zniknęły. Ale po informacji o tym, że Bose zamyka swoje fizyczne placówki zaczynam patrzeć na to w trochę inny sposób.

Bose likwiduje swoje sklepy stacjonarne

Całkiem niedawno, do tego dość niespodziewanie, zniknął z warszawskiej Galerii Mokotów firmowy sklep Bose. Podobno pojawiła się wtedy bardzo korzystna promocja na konkretne modele świetnych słuchawek z ANC - nie została niestety nagłośniona, więc po prostu któregoś dnia zauważyłem, że “był sklep, a teraz go nie ma”. No cóż, często odwiedzam ten przybytek nieskrępowanego wydawania pieniędzy, więc jestem przyzwyczajony do tego, że niektóre sklepy albo w ogóle znikają, albo zmieniają swoje miejsce. Nie pamiętam by Bose odwiedzały go tłumy, więc w sumie logicznym było przenieść salon w inne miejsce. Okazuje się jednak, że sprawa jest poważniejsza i media właśnie obiegła informacja, że Bose likwiduje swoje sklepy stacjonarne w Europie, USA, Japonii i Australii.

Reklama

Firma jako powód swojej decyzji wskazała, że ich słuchawki, głośniki i inne związane z dźwiękiem produkty "coraz lepiej sprzedają się w internecie" . Myślę, że setki pracowników, którzy stracą pracą własnie to chcieli usłyszeć.

Bose swój pierwszy sklep stacjonarny otworzyło w 1993 roku i pojawiło się od tego czasu w wielu centrach handlowych na różnych kontynentach. Strefy demo są też obecne na przykład w sieciach Best Buy, choć nie mają rozmachu stacjonarnych placówek firmy. Tych ma podobno zniknąć 119. Na razie likwidacja ominie około 130 sklepów w Chinach, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Azji Południowo-Wschodniej i Korei Południowej.

W swoim oświadczeniu firma podniosła, że zwolnionym pracownikom zaoferuje pomoc i odprawę. Nie zdradzi jednak ile osób straciło pracę w wyniku likwidacji sklepów.

Przeczytaj też: Bose Noise Cancelling Headphones 700 są zachwycające, a ich redukcja hałasu kapitalna

Likwidacja sklepu stacjonarnego - dobra czy zła decyzja?

Nie jestem jednak przekonany czy "sklep stacjonarny" to odpowiednie określenie. Byłem kilka razy w różnych tego typu sklepach kilku firm i nazwałbym je raczej showroomami. To miejsce, w którym producent wystawia swoje sprzęty i daje możliwość ich przetestowania. W sumie zasada działania jest podobno do tego co oferują elektromarkety, jednak zarówno zaangażowanie sprzedawców, jak i dostępność konkretnych modeli jest nieporównywalnie większa niż w sieciówce. Poza tym trzeba sobie powiedzieć szczerze - Bose nie jest producentem, który świeci swoim logo w Media Marktach czy innych RTV Euro AGD, choć ich sprzęty bywają tam dostępne, a i czasem spotykałem pojedyncze ekspozycje z konkretnym modelem. Dlaczego? Bo tłumy nie kupuję ich urządzeń, co też oczywiście widać na ulicach - moim zdaniem w tej chwili w Polsce dominuje Sony, słuchawki Bose najczęściej widziałem w samolotach, choć ostatnio częściej rzucają mi się w oczy Soniacze z ANC.

Po co więc jest taki showroom? Raczej nie widziałem ludzi przy kasach, więc nie po to żeby sprzedawać sprzęt. Kiedy jednak właścicielem takiego miejsca jest producent, daje przyszłym klientom możliwość przetestowania urządzeń i nawet jeśli ktoś kupi je później w sieci, to jednak właśnie ze względu na to, że testy były udane. Likwidując sklep Bose zabiera więc możliwość samodzielnego sprawdzenia urządzeń i nie zdziwię się jeśli odbije się to w jakiś sposób na sieciowej sprzedaży. Ich produkty nie są tanie, a im coś droższe, tym większe opory z kupowaniem w ciemno. A jednak słuchawki czy głośniki to na tyle specyficzna grupa urządzeń, że tekstowa czy filmowa recenzja nie jest w stanie oddać dwóch najważniejszych rzeczy - brzmienia, a w przypadku słuchawek komfortu użytkowania.

Reklama

Tyle tylko, że likwidacja sieciowych sklepów w Europie, USA, Japonii i Australii to dla firmy duże oszczędności. Znikną opłaty za najem, pensje dla pracowników i wszelkie inne opłaty związane z utrzymaniem tych placówek. Myślę, że jakaś tęga głowa policzyła sobie wszystko w Excelu i ostatecznie na bazie tych spekulacji oraz kalkulacji przyklepano ostatecznie likwidację sklepów. Ja akurat trochę żałuję, bo choć z uwagi na pracę w Antyweb mam okazję przetestować większość urządzeń i gadżetów w domowym zaciszu, to jednak raz na jakiś czas chętnie odwiedzam takie sklepy.

Reklama

Przeczytaj też: Kapitalna redukcja dźwięków otoczenia, tym razem bezprzewodowo. Test Bose QuietComfort 35

Status marki premium w niczym tu nie pomógł

Niedawno stałem się niechcący stroną w dyskusji na temat tego, czy Bose jest marką premium. Z jednej strony jest, z drugiej nie jest. Trudno powiedzieć, by amerykańskie przedsiębiorstwo mogło konkurować renomą z najbardziej prestiżowymi markami, wyróżnia się jednak na tle wielu innych firm. W Polsce, jak to w Polsce - przede wszystkim ceną. Kwoty jakie trzeba zapłacić za produkty Bose nie są może zaporowe, ale jednak przy wyborze choćby głośników bezprzewodowych widać różnicę w cenach produktów. Mówię oczywiście o takich sprzętach z rynku tech, a nie audiofilskich konstrukcjach, o których zwykły szary użytkownik nawet nie wie. W mojej opinii taki stacjonarny salon pomaga w utrzymaniu tego statusu - idzie sobie ktoś po tej Galerii Mokotów, widzi duże świecące logo, ładnie zaprojektowany sklep, dobrze wyeksponowane produkty. Bazarowe głośniczki z diodami LED raczej się takich stoisk nie doczekają, więc w głowie buduje się obraz porządnej firmy, którą stać na firmowy salon.

Co zabawne, w tym samym ciągu sklepów znajduje się owiany złą sławą Mi Store, gdzie na promocji Xiaomi ludzie bili się z ochroną. Tu dla odmiany zawsze ktoś jest i albo widzę ludzi oglądających produkty, albo stojących przy kasie.  Niezły kontrast, biorąc pod uwagę nawet samo miejsce - które odwiedzają przede wszystkim pracownicy okolicznego Mordoru. A korposzczury, jak to korposzczury (bez obrazy oczywiście), nie przychodzą tam raczej w rozciągniętym dresie, w klapkach i z foliową siatką. Galeria Mokotów nie jest oczywiście galerią premium, ale jednak różni się też od podmiejskich centrów handlowych.

Jestem bardzo ciekawy czy inne firmy podchodzą do tego w podobny sposób, a może odwrotnie - są zadowolone z wyników sprzedaży w swoich stacjonarnych sklepach? A nawet jeśli nie, to pewnie najwięksi zostawią takie placówki tam gdzie są, ze względu na sprawy wizerunkowe.

grafika

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama