Mobile

Sprzedałem 7 calowy tablet, a od 10 calowego wymagam więcej

Jan Rybczyński

Z wykształcenia psycholog zajmujący się ludzką str...

Reklama

Od ponad dwóch miesięcy korzystam z 5 calowego telefonu, który zmienił moje potrzeby w stosunku do urządzeń mobilnych. Wcześniej korzystałem z trzech ...

Od ponad dwóch miesięcy korzystam z 5 calowego telefonu, który zmienił moje potrzeby w stosunku do urządzeń mobilnych. Wcześniej korzystałem z trzech rodzajów urządzeń mobilnych: telefonu, który miałem zawsze przy sobie, tabletu 7 calowego, który dawał większe możliwości, ale łatwiej go było nosić ze sobą niż tablet 10 calowy, który z kolei sprawdzał się najlepiej w domu i na dłuższych wyjazdach. Od kiedy mam większy telefon, po tablet sięgam znacznie rzadziej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Reklama

Jest to w sumie dość zaskakujący dla mnie obrót sprawy, którego nie planowałem w trakcie zmiany telefonu. Nie czułem, żeby w moim wysłużonym Samsungu Galaxy S2 czegoś brakowało. Po prostu z czasem zaczął sprawiać mi coraz więcej kłopotów, ale wcześniej dzielnie mi służył i byłem z niego bardzo zadowolony. Wydawało mi się, że przesiadka z 4,3 cali na 5 nie będzie miała większego znaczenia, w każdym razie nie czułem, że potrzebuję większego ekranu, chociaż przeszło pięciokrotnie większa rozdzielczość (1080 x 1920 zamiast 480 x 800) wydawała się kusząca. Tak czy inaczej S2 robiłem zdjęcia, korzystałem z nawigacji, odbierałem maile czy korzystałem z komunikatora, ale gdy chciałem przeglądać sieć czy oglądać YouTube zawsze wolałem sięgnąć po tablet. W efekcie z przeglądarki na telefonie korzystałem tylko poza domem, a z YouTube w ogóle.


Po pierwszym miesiącu z Xperia Z1 okazało się, że robię na telefonie znacznie więcej, niż zwykle. Zdarzało się, że oglądałem nawet dłuższe materiały na YouTube z telefonu w łóżku czy na kanapie. Zacząłem korzystać z Flipboard na telefonie i częściej sięgałem po feedly. Częściej również zaglądałem na różne strony, mając w drugim pokoju komputer czy większy tablet, jednak nie czułem już potrzeby aby po nie sięgać, zwłaszcza gdy nie planowałem pisać dłuższych wiadomości. Przy okazji telefon działał szybciej niż mój tablet, co zapewne też dołożyło swoje do zmiany przyzwyczajeń.

Sprzedałem Nexusa 7 i chyba nie kupię nowego

Gdy zdecydowałem się na sprzedaż Nexusa 7, zrobiłem to, bo myślałem o kupieniu jego nowszej wersji. Tablet sprzedałem (swoją drogą chyba udało mi się uszczęśliwić osobę, która go kupiła), ale... nie ciągnie mnie do zakupu nowego Nexusa, mimo jego rewelacyjnego ekranu. Po raz pierwszy jego zastosowanie wydaje mi się zbyt niszowe. Oczywiście z przyjemnością obejrzałbym pewnie na nim kilka filmów i czasem przeglądał sieć, ale starszy Nexus, zanim go sprzedałem, zdążył się kilkakrotnie rozładować do zera przez samo leżenie na półce, za sprawą telefonu, który przejął jego funkcje.


Niczego nie wykluczam, ale wygląda na to, że różnica 0,7 cali - między starszym a nowym telefonem była dla mnie subiektywnie większa niż obecnie wynosi różnica 2 cali między telefonem a tabletem. Głównie dlatego, że telefon mam zawsze przy sobie, nie muszę pamiętać, aby go zabrać ze sobą, ma lepszy aparat i wciąż szybszy procesor. Nie mam też problemu z baterią i dotrzymaniem do wieczora bez ładowania, gdy oglądam YouTube czy czytam co zapisałem w Pocket. Słowem, 7 calowy tablet stał się zbytkiem. Fajnie byłoby go mieć, ale pewnie sięgałbym po niego rzadziej niż raz w tygodniu.

Większy tablet wciąż potrzebny, ale czy z systemem mobilnym?

Przeszło rok temu popełniłem artykuł o tytule "Przestałem oczekiwać od tabletu, żeby spełniał rolę urządzenia, którym nie jest". Tak było wówczas, od tabletu oczekiwałem dokładnie tego, co od telefonu, tylko na większym ekranie. Doceniłem wygodę jaką dają urządzenia mobilne. Prostotę i ergonomię aplikacji mobilnych, brak konieczności ręcznego aktualizowania, niekłopotliwe aktualizacje systemu. Potrzebowałem tego na większym urządzeniu, bo telefon powodował wówczas jeszcze niedosyt. Pewnie do pewnego stopnia nadal tak uważam, ale mam jeszcze starszej generacji duży tablet i sięgam po niego rzadko.

Reklama


Zauważyłem, że na ekranie większym niż telefoniczny dużą różnicę robi dla mnie czy przeglądarka jest desktopowa czy mobilna. Chodzi zarówno o takie drobiazgi jak domyślne wyświetlanie wersji mobilnej stron WWW, jak i brak obsługi Flash, który wciąż mi się przydaje. Dlatego między innymi podoba mi się Chromebook - w kategoriach tworzenia i pracy, nie rozrywki, w samej przeglądarce dekstopowej mogę zrobić więcej, niż na całym ekosystemie mobilnych aplikacji. Może to być specyfika moich potrzeb, ale kryje się za tym kilka konkretnych argumentów. Przede wszystkim wiele aplikacji można zastąpić webaplikacjami czy rozszerzeniami do przeglądarki, takimi jak czytanie Pocket offline w Chrome czy edycja grafiki za pomocą Pixlr. Za to desktopową przeglądarkę jest zastąpić o wiele trudniej. Wymusza to chociażby korzystanie z wielu aplikacji do obsługi niektórych platform blogowych, zamiast przez standardowe WWW.

Reklama

Z tego względu po raz pierwszy zacząłem się poważniej przyglądać tabletom z Windows 8.1. W dalszym ciągu uważam, że Windows nie jest w stanie zastąpić w najmniejszym stopniu żadnej dobrze rozwiniętej platformy mobilnej, czyli ani iOS ani Androida. Nie ma ekosystemu aplikacji dedykowanych ekranom dotykowym, czyli dla trybu Modern. Biorąc pod uwagę ile czasu minęło od premiery Windows 8, to nawet dziwne, że wciąż tak wielu istotnych rzeczy brakuje. Jednak po raz pierwszy zdecydowaną większość moich potrzeb mobilnych zaspokaja sam telefon. Dlatego jestem bardziej przychylnie nastawiony do tabletów z Oknami na pokładzie, nawet biorąc pod uwagę wszelkie wady, takie jak kilka godzin ściągania uaktualnień.


Tutaj sama zmiana telefonu nie wystarczyła, chociaż była jednym z elementów koniecznych. Potrzebna była także ewolucja procesów mobilnych i spadek cen tabletów z Windows. Starszych modeli z systemem Microsoftu i procesorem Intel Atom Z2760 nie chciałem używać w ogóle. Na polu zoptymalizowanych aplikacji mobilnych Windows dramatycznie niedomagał, za to procesor był za słaby, aby poważnie potraktować tryb desktop. Wszystko wskazuje na to, że przeszło dwukrotnie szybszy Atom Z3740, a także jego jeszcze szybsza wersja Z3770 to zmieniły. Dlatego po raz pierwszy z niecierpliwością wyglądam testów tabletu z najnowszym Windows i nowym Atomem na pokładzie. Wciąż nie wykluczam, że system Microsoftu mnie do siebie zniechęci, ale po raz pierwszy widzę zastosowanie dla hybrydy w swoim zestawie narzędzi elektronicznych.

Najchętniej zakupiłbym tablet o rozmiarach 11,6 cala z dołączaną klawiaturą, ale 10 calowy Asus T100 (kosztujący tle co Nexus 4G), z pełnym Office na pokładzie również zapowiada się bardzo interesująco. Podczas jego testów zapewne rozstrzygnie się czy jestem już gotów porzucić systemy mobilne na większych od telefonu urządzeniach, czy jeszcze nie. Intuicyjnie czuję, że jest na to duża szansa, ale wszystko może się jeszcze zdarzyć.


Reklama

Zalety większych telefonów przewyższają wady

Podsumowując wszystkie wnioski wyciągnięte wyżej, dziwie się dużym sprzeciwom wobec większych telefonów. Oczywiście, są cięższe i trochę mniej poręczne do obsługi jedną dłonią, co producenci mogą w znaczny sposób zniwelować odpowiednim designem. Jednak ich zalety dalece przewyższają wady jakie wynikają ze zwiększonego rozmiaru. Dopiero 5 calowy ekran o wysokiej rozdzielczości dał mi komfort korzystania z tego rodzaju aplikacji, z których korzystałem dotąd tylko na tablecie, jednocześnie telefon mam zawsze przy sobie. Oczywiście granica zwiększania rozmiaru gdzieś istnieje, dla każdego pewnie gdzie indziej, ze względu na preferencje i wielkość dłoni. Ja jestem w stanie, bez nadmiernej gimnastyki, jedną ręką odblokować telefon i napisać SMS czy wiadomość na Facebooku i to mi wystarcza jeżeli chodzi o kwestie ergonomii i rozmiaru. Nie wykluczam, że z Note 3 z jeszcze większym ekranem byłbym jeszcze bardziej zadowolony. Wolę taki układ niż telefon osobno i 7 calowy tablet osobno. Co do jednego jestem pewien, dziś biorąc S2 do ręki wydaje mi się on malutki i wiem, że do mniejszego telefonu niż 5 cali już nigdy dobrowolnie nie wrócę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama