AppFigures jak co roku przygotowało raport na temat dwóch największych sklepów z aplikacjami dla smartfonów. Mowa oczywiście o Apple AppStore oraz Google Play. Z przygotowanego zestawienia można wyciągnąć kilka bardzo ciekawych informacji, między innymi okazuje się, że po raz pierwszy w historii liczba aplikacji w sklepie Apple spadła.
Liczba aplikacji w AppStore spadła pierwszy raz w historii i to dobra wiadomość
W 2016 roku w AppStore można było wybierać spośród około 2,2 miliona aplikacji, w 2017 liczba ta spadła do 2,1 miliona, czyli o około 5%. W tym samym czasie liczba aplikacji w Google Play wzrosła o ponad 30%, z około 2,8 miliona do ponad 3,6 miliona. Różnice są spore, tym bardziej, że jeszcze w 2015 roku sklep obecny na smartfonach z Androidem miał tylko o około 200 000 aplikacji więcej, teraz różnica wynosi... 1,5 miliona.
Mniejsza liczba aplikacji to dobra wiadomość
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że mniejsza liczba aplikacji w AppStore to tak naprawdę dobra wiadomość. Apple zapowiadało już w 2016 roku, że zrobi porządki w swoim sklepie. Wygląda na to, że te wreszcie miały miejsce. Ze sklepu zniknęły w 2017 roku między innymi wszystkie aplikacje, które nie otrzymały aktualizacji do wersji 64-bitowej, co skutecznie wyeliminowało wiele przestarzałych programów, które nie są już rozwijane. Ponadto Apple obiecało pozbyć się ze sklepu aplikacji spamowych czy podszywających się pod inne programy, a to w efekcie zaowocowało pierwszym w historii spadkiem.
Gigant z Cupertino nie ma się jednak czym martwić, bo jak pokazuje raport firmy SensorTower, przychody wygenerowane przez posiadaczy smartfonów iPhone i tabletów iPad są i tak blisko dwukrotnie większe niż te notowane przez Google Play. Posiadacze smartfonów z Androidem, pomimo, że jest ich zwyczajnie więcej, są mniej skłonni do płacenia za aplikacje, niż posiadacze sprzętu Apple. To jednak nie jest żadna nowość, bo dysproporcja ta utrzymuje się niemal od samego początku i Google za bardzo nie ma pomysłu jak dogonić Apple.
Więcej aplikacji powstaje na Androida
Warto jeszcze zwrócić uwagę na kolejny wykres z raportu AppFigures, pokazuje on jak rosła liczba nowych aplikacji pojawiających się w obu sklepach. Tutaj AppStore również zaliczyło pierwszy spadek w historii, i to całkiem znaczny bo aż o 29%. W 2016 roku na produkty Apple powstało ponad milion nowych aplikacji, podczas gdy w 2017 roku liczba ta zmalała do nieco ponad 750 000. Wygląda na to, że pracownicy Apple bardziej przykładają się do kontroli aplikacji trafiających na tą platformę i odrzucają wiele programów, które nie spełniają jakościowych wymogów.
W Google Play dla porównania zadebiutowało ponad 1,5 miliona nowych aplikacji, czyli dwukrotnie więcej niż w AppStore i 17% więcej niż w roku 2016. Niestety jako posiadacz smartfona z Androidem jestem zmuszony stwierdzić, że prawdopodobnie większość z tych aplikacji nie jest nawet funta kłaków warta. Google jest bardziej przyjazne dla deweloperów, znacznie szybciej zatwierdza aplikacje i ich nowe wersje, ale niestety nie za bardzo przywiązuje uwagę do ich jakości. Pomimo okazyjnego czyszczenia swoich zasobów przez Google i tak dużo łatwiej jest się tutaj złapać na instalacji złośliwego oprogramowania.
Wspólne aplikacje to zaledwie 8,5%
Warto odnotować jeszcze jedną statystykę. Okazuje się bowiem, że spośród wszystkich aplikacji dostępnych w AppStore i Google Play, zaledwie 450 000 ma swoje wersje na obydwie platformy. Z jednej strony to sporo, ale patrząc przez perspektywę wszystkich dostępnych aplikacji na obu platformach (5,3 miliona) to okazuje się, że to zaledwie 8,5%. Zaskakująco mało.
A wy jak oceniacie aplikacje dostępne na obie platformy? Na co dzień korzystam z iOS w tablecie i Androida w smartfonie i mam wrażenie, że jednak aplikacje na platformie Apple są lepiej dopracowane i zwyczajnie lepiej wyglądają. Te najpopularniejsze, jak Facebook, Google Maps czy popularne gry nie różnią się wyraźnie pomiędzy platformami, ale to wcale nie jest regułą.
PS. Niestety statystyk sklepu Windows Phone nie podano.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu