W piątek późnym popołudniem szefowa SpaceX - Gwynne Shotwell, w lakonicznym komunikacie ogłosiła, że firma zamierza przeprowadzić reorganizację swoich struktur. Z doniesień różnych mediów wynika, że pracę może stracić nawet 10% załogi liczącej przynajmniej 6000 osób. Firma szuka oszczędności, aby móc sfinansować swoje wielkie plany, ale powstaje pytanie, czy sobie z tym poradzi.
SpaceX musi się odchudzić
Jak wynika z oświadczenia opublikowanego w prasie, którego tłumaczenie znajdziecie poniżej, SpaceX szuka oszczędności. Firma chce zmniejszyć zatrudnienie aby obniżyć koszty, które i tak są bardzo wysokie przy realizacji tak ambitnych planów. Mogłoby się wydawać, że tak wiele projektów prowadzonych w jednym czasie będzie wymagało powiększania załogi. Wygląda jednak na to, że w ostatnich latach SpaceX mogło urosnąć zbyt szybko w stosunku do potrzeb.
Aby kontynuować pracę dla naszych klientów i odnieść sukces w tworzeniu międzyplanetarnych statków kosmicznych i globalnej, kosmicznej sieci internetowej, SpaceX musi stać się szczuplejszą firmą. Każde z tych wyzwań, nawet realizowane samodzielnie, mogłoby doprowadzić do bankructwa całej organizacji. Oznacza to, że musimy rozstać się z utalentowanymi i ciężko pracującymi członkami naszego zespołu. Jesteśmy wdzięczni za wszystko, co osiągnęli i dotychczasowe zaangażowanie w misję SpaceX. Działanie to podejmowane jest wyłącznie ze względu na niezwykle trudne wyzwania i nie byłoby konieczne w innym przypadku.
Kontrastuje to nieco z wcześniejszymi doniesieniami, jakoby praca w firmie Elona Muska była bardzo wymagająca, nie tylko jeśli chodzi o wiedzę i umiejętności, ale również czas jaki trzeba na nią poświęcić. Nie da się zaprzeczyć faktom, że SpaceX zmienia świat, ale wizja jego twórcy i założyciela, jest nadzwyczaj ambitna. Część komentatorów zwraca uwagę na fakt, że firma jest w trakcie poszukiwania kolejnych inwestorów. Trwa właśnie duża runda finansowania, która ma przynieść 500 mln USD przy wycenie całej spółki na pułapie 30 mld USD.
Zwolnienie części załogi może pozwolić na dosyć szybkie poprawienie wskaźników finansowych, czyli liczb na które zwracają uwagę inwestorzy finansowi. Termin ogłoszenia też nie jest przypadkowy, w piątek kalifornijska spółka wysłała ostatni ładunek 10 satelitów dla firmy Iridium, która tym samym zakończyła budowanie konstelacji 75 satelitów komunikacyjnych. Projekt wyceniany na 3 miliardy USD, zapewniał SpaceX regularne przychody. Jednak rywalizacja na rynku lotów na niską orbitę okołoziemską trwa w najlepsze i nie jest wykluczone, że w przyszłości tych lotów może być mniej.
Ambitne plany SpaceX nadal pozostają aktualne
Mimo wszystko ambitne cele jakie ma Elon Musk nadal pozostają aktualne. Jak wszystko dobrze pójdzie zgodnie z planem to już w lutym odbędzie się pierwszy lot załogowego statku kosmicznego Crew Dragon. W tym samym czasie trwają intensywne prace nad Starhopperem, który również na przełomie lutego i marca powinien wznieść się w powietrze. Poniżej znajdziecie zdjęcie obiektu, który ma za kilka tygodni latać nawet na wysokość 5 km. W tej chwili trwają końcowe prace nad poprawkami dla silników Raptor, które w liczbie trzech trafią do tej konstrukcji. Nie wygląda to może tak pięknie jak na renderach, ale to tylko pojazd do testów lotów suborbitalnych. Starship będzie znacznie wyższy i obudowany grubszą warstwą stali nierdzewnej, która powinna zagwarantować gładkie wykończenie, jak to z renderów.
Starship test flight rocket just finished assembly at the @SpaceX Texas launch site. This is an actual picture, not a rendering. pic.twitter.com/k1HkueoXaz
— Elon Musk (@elonmusk) January 11, 2019
Reklama
Nie można też oczywiście zapominać, że w tym samym czasie trwają prace nad budową kosmicznej sieci Starlink, która już za 5 lat ma liczyć 6000 satelitów. Jeśli to nie jest definicja ambitnych planów, to ja już nie wiem co nimi jest...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu