Nauka

Starshipy od SpaceX będzie można "dotankować". Na niskiej orbicie Ziemi

Jakub Szczęsny
Starshipy od SpaceX będzie można "dotankować". Na niskiej orbicie Ziemi
Reklama

NASA i SpaceX przygotowują się do historycznej demonstracji tankowania dwóch statków kosmicznych na orbicie. Owa misja jest częścią programu Artemis, która ma jeden cel: powrót człowieka na Księżyc oraz uprawomocnienie na nim naszej trwałej obecności po ponad pięćdziesięciu latach od ostatniego lądowania. Jednak, aby tak się stało — wszystko musi odpowiednio "zagrać". Włącznie z dotankowywaniem Starhipa na niskiej orbicie.

Starship — zaprojektowany przez SpaceX oraz lądownik Blue Moon od Blue Origin to kluczowe elementy planów NASA. Obie konstrukcje zostały zoptymalizowane pod kątem możliwości wielokrotnego wykorzystania oraz tankowania w przestrzeni kosmicznej, co ma znacząco zwiększyć elastyczność i efektywność przyszłych misji kosmicznych. Z pewnością będą one także i dużo tańsze niż nasze wcześniejsze próby podboju kosmosu. Ze wszystkich sprzętów, jakie wysyłaliśmy kosmos, głównie wahadłowce nadawały się do wielokrotnego użytku, ale... nie były i tak specjalnie ekonomiczne, bo i tak potrzebowały rakiet, by polecieć w kosmos. Samodzielnie nie były w stanie tego zrobić.

Reklama

Próba tankowania dwóch Starshipów na niskiej orbicie ma odbyć się w przyszłym roku. Operacja wymaga przeprowadzenia kilku kolejnych lotów testowych, podczas których inżynierowie będą monitorować zachowanie się materiałów pędnych w warunkach mikrograwitacji oraz testować różne metody transferu paliwa między statkami. Jednym z większych wyzwań będzie kontrola odparowywania kriogenicznych materiałów pędnych oraz zapewnienie bezpiecznego i skutecznego transferu paliwa. Inżynierowie SpaceX i NASA wspólnie pracują nad rozwiązaniem tych problemów, aby zapewnić sukces zasadniczo trudnej operacji. Potrafimy dotankowywać samoloty w ziemskiej atmosferze, ale... w kosmosie wszystko dzieje się, wygląda i zachowuje nieco inaczej.

Sukces misji może otworzyć nowe możliwości dla przyszłych misji kosmicznych, w tym księżycowych i tych dalszych, na Marsa. Wykorzystanie zasobów dostępnych w przestrzeni kosmicznej (czyli dotankowanie po opuszczeniu ziemskiej atmosfery, co jest "energetycznie kosztowne") może przyczynić się do naszych większych możliwości eksploracji kosmosu.

Sukces SpaceX w realizacji misji może stanowić krok naprzód w kierunku częstszych i bardziej skomplikowanych "wypadów" w kosmos. To także szansa dla całego przemysłu kosmicznego — z technologii i rozwiązań SpaceX (za "drobną" opłatą) mogą korzystać również inni chętni do podboju kosmosu. I Muskowi właśnie o to chodzi, ten człowiek — mimo mojej "średniej sympatii dla niego, która istotna nie jest — doskonale wie, co robi i ma naprawdę nieźle poukładane plany rozwoju swojego projektu.

SpaceX zdaje się uważać, że jest w stanie bez problemu sprostać temu zadaniu. Ten optymizm inżynierowie korporacji oraz sam Musk będą mogli udowodnić wkrótce na niskiej orbicie Ziemi. Jeżeli się uda — świetnie, jesteśmy o krok bliżej od częstszych lotów w kosmos i bardzo ekscytującej przyszłości dla tego sektora. Jeżeli nie — Musk najpewniej nie odpuści i będzie dążył do tego, żeby się udało za wszelką cenę. Jeżeli chcemy, żeby ludzie polecieli raz jeszcze na Księżyc, odświeżyli tam swoją obecność i w dodatku utrwalili ją — lepiej trzymajmy kciuki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama