SpaceX testuje coraz bardziej zaawansowane modele Starshipa, obecnie przygotowywany do kolejnego skoku jest model SN6 (ciągle wyposażony w pojedynczego Raptora). Nie można jednak zapominać, że Starship to tylko jeden z dwu elementów całego rakiety, mającej dowieźć nas na Marsa. Pierwszy, znacznie większy, człon rakiety o nazwie Super Heavy właśnie przechodzi do fazy prototypowania. Jak ogłosił Elon Musk, już w tym tygodniu powinna rozpocząć się budowa wersji SN1. Właściciel SpaceX ujawnił też jakie zmiany zaszły w tym projekcie w ostatnim czasie.
Super Heavy w liczbach
Pierwszy człon Starshipa będzie imponującą rakietą. Według aktualnych planów będzie miał 70 m wysokości, czyli więcej niż kompletny zestaw startowy Falcon Heavy. Po wypełnieniu paliwem zbiorników jego waga osiągnie niebagatelne 3500 ton. Ciąg jaki osiągnie, powinien przekroczyć 7500 ton, czyli dwukrotnie więcej niż Saturn V i trzy razy więcej niż Falcon Heavy.
Jak ujawniło SpaceX, zmieniły się niektóre z założeń konstrukcyjnych boostera, w związku z czym zmniejszono przewidywaną ilość silników Raptor, które będą ją napędzać. Zamiast 31 szt. jak we wstępnych projektach, będzie ich 28. Podano, że zewnętrzny krąg 20 Raptorów będzie złożony z silników o ciągu 250 ton. Zmiany wynikają z uproszczeń projektowych, które dokonano na podstawie danych zebranych w czasie testów prototypów właściwego Starshipa.
Technika i koszty
Według twórców dzięki prostocie projektu budowa rakiety ma być sporo tańsza od dotychczas największego produktu SpaceX, czyli Falcona Heavy, na którego dolną część składają się aż trzy człony Falcon 9, w tym środkowy mocno zmodyfikowany. Nie trzeba chyba dodawać, że Super Heavy podobnie jak pozostałe rakiety ma być urządzeniem wielokrotnego użytku. Ze względu na to że rakieta jest ogromna, doświadczenia zdobyte przy Falconie 9 odpowiadają tylko na część problemów projektowych. Nawet optymistyczny najczęściej Musk studzi emocje, informując, że początkowo może być sporo problemów, ponieważ „wypływają na nieznane wody”.
Pierwsze testy Super Heavy są przewidziane na październik. Jeśli to się potwierdzi, SpaceX nie dość, że udowodni po raz kolejny, że jej metody dynamicznego rozwoju prototypów są najlepsze w branży, to spowoduje kolejny ból głowy u, kompletnie nienadążającej za tempem Muska, konkurencji. Musk ocenił też, że pierwsze lotu (w odróżnieniu od obecnych skoków) Starshipa powinny odbyć się na początku następnego roku.
Firma Muska kończy też dopracowywać Raptora, dysponując obecnie 40 prototypami. I to właśnie stworzenie systemu umożliwiającego szybkie tempo budowy kolejnych silników prawdopodobnie jest najważniejszym wyzwaniem dla SpaceX na najbliższe miesiące. Ze względu na wielkość Super Heavy i możliwe straty w czasie testów, może być potrzeba budowy całkiem niemałej ich ilości. W budowie jest także stanowisko startowe w Texasie, z którego mają wyruszać w przestrzeń kosmiczną nowe rakiety.
Korespondencyjny pojedynek
Na dniach mają rozpocząć się także pierwsze testy rakiety SLS i będzie to niezwykle ciekawy korespondencyjny pojedynek. Ciekawy tym bardziej że na projekt SLS poszły już teraz kolosalne pieniądze, już teraz około 20 miliardów dolarów oraz mnóstwo czasu, a SpaceX może ich błyskawicznie wyprzedzić.
Żeby było zabawniej, nawet jeśli projekt SLS nie będzie się już opóźniał, w co nie wierzę, to i tak szacuje się, że koszt startu tej rakiety będzie wielokrotnie droższy startu całego Starshipa. Jeszcze bardziej szokująco wygląda to, gdy weźmiemy całkowite koszty obu programów, niektórzy specjaliści szacują nawet, że za taki skumulowany koszt jednej rakiety SLS można by wystrzelić... kilkaset Starshipów.
Patrząc na to wszystko, trzeba powiedzieć że SpaceX w równym stopniu imponuje technologią i koncepcjami, co samą organizacją firmy i umiejętnością trzymania kosztów na bardzo niskim, jak na tę branżę, poziomie. Gdybym miał postawić jakieś pieniądze, które rakiety będą gotowe na 2022 r., postawiłbym wszystko na Starshipa, a ani grosza na SLS czy Vulcana.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu