Świat

Elon Musk prezentuje właśnie, jak zabierze nas na Marsa!

Maciej Sikorski
Elon Musk prezentuje właśnie, jak zabierze nas na Marsa!
62

Mamy dzisiaj dwa ciekawe wydarzenia: kolejkę Ligi Mistrzów i kolejny mecz Legii, który prawdopodobnie zakończy się srogim laniem oraz konferencję SpaceX. Na tej drugiej poznamy plany dotyczące kolonizacji Marsa. Niby doniosłe wydarzenie, ale wielu powie, że pewniejsze wydaje się zwycięstwo legionistów...

W Sieci pojawiły się już pierwsze informacje na temat Międzyplanetarnego Systemu Transportu, który od kilku kwartałów zapowiadał Elon Musk. Wiele osób czekało na tę konferencję, bo to ona ma wykazać, czy plany amerykańskiej firmy są realne. A jeśli tak, to kiedy należy się spodziewać ich realizacji.

W Sieci pojawiły się już pierwsze informacje na temat Międzyplanetarnego Systemu Transportu, który od kilku kwartałów zapowiadał Elon Musk. Wiele osób czekało na tę konferencję, bo to ona ma wykazać, czy plany amerykańskiej firmy są realne. A jeśli tak, to kiedy należy się spodziewać ich realizacji.

Zapraszamy do śledzenia transmisji!

Musk zaczął od wyjaśnienia dlaczego akurat Mars. W wielkim skrócie: jest blisko, a inne planety położone blisko nie nadają się na wycieczkę, a tym bardziej na kolonizację. Mars jest pod wieloma względami podobny do Ziemi i jeśli uda się go ogrzać, powstaną atmosfera i oceany. Musk nie mówi już tylko o wyprawie, ale o uprawie roślin i budowaniu miast na Marsie.

Firma nie zamierza korzystać z obecnych systemów i rozwiązań przy realizacji wyprawy - są zbyt drogie i nieefektywne. Koszt dostarczenia jednego człowieka na Marsa przy wykorzystaniu tych metod wynosi miliardy dolarów. Trzeba go obniżyć do poziomu ceny przeciętnego domu w USA. Pojawiła się suma poniżej 200 tysięcy dolarów za bilet. Naprawdę odważne założenie.

Kluczowe elementy, które mają sprawić, że wyprawa stanie się tańsza, to rakiety i statki wielokrotnego użytku, możliwość tankowania na orbicie Ziemi, możliwość tworzenia paliwa na Marsie. Właściwego paliwa... Ma nim być metan. Oczywiście odpowiednio przygotowany.

Lądowisko SpaceX, z którego startować będą ekspedycje na Marsa powstaje właśnie na Przylądku Canaveral. Rakieta wyniesie z niego właściwy statek, dostarczy na orbitę, a w kolejnym kursie (szybo do niego dojdzie) dostarczy paliwo na daleką podróż. Na Marsie ma wylądwoać cały statek. Powtórzę: cały statek!

Wielkość statku robi wrażenie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że ma on zabrać na pokład ponad 100 osób, wyposażenie, zapasy na podróż i sprzęt potrzebny na Marsie. To naprawdę duża ilość ładunku. Aby stworzyć na Marsie samowystarczalną bazę, trzeba będzie latać przez kilkadziesiąt, może nawet sto lat. Sam statek ma mieć blisko 50 metrów wysokości oraz 17 metrów średnicy. Wystarczająco dużo, by stworzyć tam przestrzeń dla wspomnianej grupy osób? Musk przekonuje, że na pokąłdzie będzie naprawdę fajnie...

Jeśli chodzi o finansowanie, to... Musk jest zgrywusem. Na liście wymienił Kickstartera. Oczywiście większość kasy ma płynąć z działalności SpaceX: odpalania satelitów, obsługi ISS, a w przyszłości także z wysyłania ludzi na Marsa. To ma być wielkie przedsięwzięcie finansowane ze środków prywatnych i publicznych. Przyznam, że ten fragment nie wygląda zbyt przekonująco...

Z jednej strony wypada napisać, że plany SpaceX są kosmiczne, dosłownie i w przenośni, że to po prostu nie może się udać. Ale z drugiej strony szef firmy pokazał zdjęcie z 2002 roku, na którym widać ekipę, która budowała biznes. Jest niewielka, posiada jedynie dywan, przygrywa jej orkiestra Mariachi. Skoro od tego czasu doszli do punktu, w którym nauczyli się tworzyć rakiety wielokrotnego użytku, to czemu nie wierzyć, że uda się dolecieć na Marsa?

Testy rakiety mają się odbyć jeszcze w tej dekadzie, a lot na Marsa przewidziano na rok 2023. Przyznam, że patrzę na ten plan i kręcę głową z niedowierzaniem - przecież to mniej niż za dziesięć lat. Wiele osób nie wierzy w to, że do tego czasu uda się nam stworzyć autonomiczne samochody, a Elon Musk chce się wyprawić na inną planetę. W ramach ostudzenia emocji napiszę, że ta firma jeszcze nie wyniosła człowieka w przestrzeń kosmiczną. Tymczasem Musk mówi już o lądowaniu na Europie i Enceladusie, o statkach przy Saturnie. On chyba oglądał ostatnio reklamy Allegro z Twardowskym w roli głównej ;)

Warto wspomnieć, że Musk niewiele uwagi poświęcił kwestiom bezpieczeństwa, zagrożeniem, na które zwracają uwagę naukowcy i krytycy. Czy taka podróż jest bezpieczna dla ludzi? Czy na Marsie rzeczywiście uda im się przeżyć, że o budowie cywilizacji nie wspomnę... Jasne, ryzyko jest duże i załoga będzie sobie z tego zdawać sprawę, podejmie wyzwanie, bo może przejść do historii. Jednak, czy to wszystko trzyma się kupy na starcie?

Dodam, że Elon sam wybiera się w podróż i zapewnił, że jeśli coś pójdzie nie tak, to firma powinna nadal działać, sukcesja jest zapewniona. Przynajmniej nie owijał w bawełnę i stwierdził, że ryzyko śmierci podczas takiej wyprawy jest naprawdę duże. Potrafi przy tym motywować:

It would be an incredible adventure. I think it would be the most inspiring thing that I can possibly imagine. Life needs to be more than just solving problems every day. You need to wake up and be excited about the future, and be inspired, and want to live.[źródło]

Pierwszy statek może nosić nazwę Heart of Gold

Biorę pod uwagę, że Musk może upaść z wielkim hukiem, że SpaceX nie tylko nie zabierze człowieka na Marsa, ale padnie pod naporem inwestycji i niemożności zrealizowania tych planów. Jasne, jest taka opcja, wydaje się nawet realna. Ale dobrze, że jest ktoś, kto przynajmniej podejmuje ryzyko, chce się za to zabierać. Skoro wyścig kosmiczny porzuciły państwa, niech realizują go miliarderzy z Muskiem na czele.

Nie brakuje głosów, że dzisiejsza konferencja Muska była przepełniona frazesami, sloganami i marketingiem, że z naukowego punktu widzenia zbyt wiele się nie dowiedzieliśmy. Ale chyba właśnie o to chodziło - Musk musi przekonać świat, decydentów państw, miliarderów i przeciętnego Kowalskeigo, że jest w stanie zabrać nas na inną planetę. Dopiero wtedy może do niego popłynąć strumień pieniędzy, których tak bardzo potrzebuje.

Fascynujące jest także to, że oglądamy konferencję, na której ktoś prezentuje nie telefon, tablet czy nową aplikację, lecz... podróż na Marsa. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę - to nie Tim Cook, który w wielkich słowach opowiada o nowych śrubkach w smartfonie i wspaniałym kolorze czarnym. Musk mówi o kolonizacji innej planety. I można mu nie wierzyć. Ale należy się szacunek za pobudzanie nasze wyobraźni.

Skoro już o wyobraźni mowa - ciekawe, co zrobiłby Musk, gdyby miał do dyspozycji miliardy dolarów zgromadzone przez Apple?

Na koniec hasło przewodnie dzisiejszej konferencji: Making Humans a multiplanetary species - brzmi naprawdę dobrze...;)

Zapraszamy do śledzenia transmisji!

Musk zaczął od wyjaśnienia dlaczego akurat Mars. W wielkim skrócie: jest blisko, a inne planety położone blisko nie nadają się na wycieczkę, a tym bardziej na kolonizację. Mars jest pod wieloma względami podobny do Ziemi i jeśli uda się go ogrzać, powstaną atmosfera i oceany. Musk nie mówi już tylko o wyprawie, ale o uprawie roślin i budowaniu miast na Marsie.

Firma nie zamierza korzystać z obecnych systemów i rozwiązań przy realizacji wyprawy - są zbyt drogie i nieefektywne. Koszt dostarczenia jednego człowieka na Marsa przy wykorzystaniu tych metod wynosi miliardy dolarów. Trzeba go obniżyć do poziomu ceny przeciętnego domu w USA. Pojawiła się suma poniżej 200 tysięcy dolarów za bilet. Naprawdę odważne założenie.

Kluczowe elementy, które mają sprawić, że wyprawa stanie się tańsza, to rakiety i statki wielokrotnego użytku, możliwość tankowania na orbicie Ziemi, możliwość tworzenia paliwa na Marsie. Właściwego paliwa... Ma nim być metan. Oczywiście odpowiednio przygotowany.

Lądowisko SpaceX, z którego startować będą ekspedycje na Marsa powstaje właśnie na Przylądku Canaveral. Rakieta wyniesie z niego właściwy statek, dostarczy na orbitę, a w kolejnym kursie (szybo do niego dojdzie) dostarczy paliwo na daleką podróż. Na Marsie ma wylądwoać cały statek. Powtórzę: cały statek!

Wielkość statku robi wrażenie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że ma on zabrać na pokład ponad 100 osób, wyposażenie, zapasy na podróż i sprzęt potrzebny na Marsie. To naprawdę duża ilość ładunku. Aby stworzyć na Marsie samowystarczalną bazę, trzeba będzie latać przez kilkadziesiąt, może nawet sto lat. Sam statek ma mieć blisko 50 metrów wysokości oraz 17 metrów średnicy. Wystarczająco dużo, by stworzyć tam przestrzeń dla wspomnianej grupy osób? Musk przekonuje, że na pokąłdzie będzie naprawdę fajnie...

Jeśli chodzi o finansowanie, to... Musk jest zgrywusem. Na liście wymienił Kickstartera. Oczywiście większość kasy ma płynąć z działalności SpaceX: odpalania satelitów, obsługi ISS, a w przyszłości także z wysyłania ludzi na Marsa. To ma być wielkie przedsięwzięcie finansowane ze środków prywatnych i publicznych. Przyznam, że ten fragment nie wygląda zbyt przekonująco...

Z jednej strony wypada napisać, że plany SpaceX są kosmiczne, dosłownie i w przenośni, że to po prostu nie może się udać. Ale z drugiej strony szef firmy pokazał zdjęcie z 2002 roku, na którym widać ekipę, która budowała biznes. Jest niewielka, posiada jedynie dywan, przygrywa jej orkiestra Mariachi. Skoro od tego czasu doszli do punktu, w którym nauczyli się tworzyć rakiety wielokrotnego użytku, to czemu nie wierzyć, że uda się dolecieć na Marsa?

Testy rakiety mają się odbyć jeszcze w tej dekadzie, a lot na Marsa przewidziano na rok 2023. Przyznam, że patrzę na ten plan i kręcę głową z niedowierzaniem - przecież to mniej niż za dziesięć lat. Wiele osób nie wierzy w to, że do tego czasu uda się nam stworzyć autonomiczne samochody, a Elon Musk chce się wyprawić na inną planetę. W ramach ostudzenia emocji napiszę, że ta firma jeszcze nie wyniosła człowieka w przestrzeń kosmiczną. Tymczasem Musk mówi już o lądowaniu na Europie i Enceladusie, o statkach przy Saturnie. On chyba oglądał ostatnio reklamy Allegro z Twardowskym w roli głównej ;)

Warto wspomnieć, że Musk niewiele uwagi poświęcił kwestiom bezpieczeństwa, zagrożeniem, na które zwracają uwagę naukowcy i krytycy. Czy taka podróż jest bezpieczna dla ludzi? Czy na Marsie rzeczywiście uda im się przeżyć, że o budowie cywilizacji nie wspomnę... Jasne, ryzyko jest duże i załoga będzie sobie z tego zdawać sprawę, podejmie wyzwanie, bo może przejść do historii. Jednak, czy to wszystko trzyma się kupy na starcie?

Dodam, że Elon sam wybiera się w podróż i zapewnił, że jeśli coś pójdzie nie tak, to firma powinna nadal działać, sukcesja jest zapewniona. Przynajmniej nie owijał w bawełnę i stwierdził, że ryzyko śmierci podczas takiej wyprawy jest naprawdę duże. Potrafi przy tym motywować:

It would be an incredible adventure. I think it would be the most inspiring thing that I can possibly imagine. Life needs to be more than just solving problems every day. You need to wake up and be excited about the future, and be inspired, and want to live.[źródło]

Pierwszy statek może nosić nazwę Heart of Gold

Biorę pod uwagę, że Musk może upaść z wielkim hukiem, że SpaceX nie tylko nie zabierze człowieka na Marsa, ale padnie pod naporem inwestycji i niemożności zrealizowania tych planów. Jasne, jest taka opcja, wydaje się nawet realna. Ale dobrze, że jest ktoś, kto przynajmniej podejmuje ryzyko, chce się za to zabierać. Skoro wyścig kosmiczny porzuciły państwa, niech realizują go miliarderzy z Muskiem na czele.

Nie brakuje głosów, że dzisiejsza konferencja Muska była przepełniona frazesami, sloganami i marketingiem, że z naukowego punktu widzenia zbyt wiele się nie dowiedzieliśmy. Ale chyba właśnie o to chodziło - Musk musi przekonać świat, decydentów państw, miliarderów i przeciętnego Kowalskeigo, że jest w stanie zabrać nas na inną planetę. Dopiero wtedy może do niego popłynąć strumień pieniędzy, których tak bardzo potrzebuje.

Fascynujące jest także to, że oglądamy konferencję, na której ktoś prezentuje nie telefon, tablet czy nową aplikację, lecz... podróż na Marsa. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę - to nie Tim Cook, który w wielkich słowach opowiada o nowych śrubkach w smartfonie i wspaniałym kolorze czarnym. Musk mówi o kolonizacji innej planety. I można mu nie wierzyć. Ale należy się szacunek za pobudzanie nasze wyobraźni.

Skoro już o wyobraźni mowa - ciekawe, co zrobiłby Musk, gdyby miał do dyspozycji miliardy dolarów zgromadzone przez Apple?

Na koniec hasło przewodnie dzisiejszej konferencji: Making Humans a multiplanetary species - brzmi naprawdę dobrze...;)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu