Felietony

Zajrzałem Japończykom do smartfonów. To zupełnie inny świat

Kamil Świtalski
Zajrzałem Japończykom do smartfonów. To zupełnie inny świat
28

Te same modele telefonów, te same możliwości — a jednak w japońskich pociągach nie jest trudno zaobserwować, że ich użytkownicy konsumują na nich zupełnie inne treści niż lokalnie, w Londynie czy Stanach Zjednoczonych.

O podglądactwie w metrze pisał już na AntyWeb Grzegorz, między innymi w kontekście tego, że przestaliśmy dbać o naszą prywatność. I nie będę ukrywał, że sam również chętnie zaglądam ludziom w smartfony — ale nie dlatego, że interesują mnie ich prywatne rozmowy czy wrażliwe dane. Robię to tylko dlatego, że każdorazowo jestem ciekawy z jakich aplikacji korzystają, po jakie gry mobilne sięgają i właściwie co tam robią. Większość ekranów mnie nie zaskakuje. Ot, grają w to, co jest popularne, sprawdzają serwisy społecznościowe, odtwarzają muzykę, czytają informacje ze świata i prowadzą rozmowy na Messengerze. Co jakiś czas zdarza się ktoś, kto sięga po film, serial, ebooka, a nawet zrobi zakupy. Jednak to społecznościówki są tutaj na pierwszym miejscu, coś, co w Japonii wydaje się być zepchnięte na dalszy plan.

Ekrany japońskich smartfonów

Wszędobylskie iPhone'y przestały mnie dziwić już przy okazji mojej pierwszej podróży do Kraju Kwitnącej Wiśni. Jasne, nie oznacza to, że innych urządzeń tam nie uświadczymy — jednak to właśnie smartfony Apple widać niemalże na każdym kroku. Nie znam japońskiego, jednak patrząc na główne ekrany ich urządzeń — często w docku widziałem ikonkę niezwykle popularnego tam komunikatora LINE. I kiedy ktoś prowadził rozmowę na czacie, to najczęściej był właśnie LINE albo... iMessage. Facebook nie jest tam tak popularny jak u nas, ale mimo kilkunastu dni podróży japońskimi pociągami — nie widziałem nikogo, kto korzystałby z Messengera. I to było dla mnie naprawdę duże zaskoczenie.

A co poza komunikatorami? Serwisy newsowe i aukcyjne — z powtarzającym się regularnie Yahoo, które ma tam niezwykle silną pozycję. Co więcej? Gry, dużo gier. Grają tam mali i duzi, kobiety i mężczyźni. Od RPG, przez karty, strategie, wszelkiej maści łamigłówki, na rytmicznych kończąc. Zresztą nie powinno to raczej nikogo dziwić już po tym, kiedy spora część miasta obklejona jest ogromnymi reklamami mobilnych gier. Takich, które (przynajmniej na ten moment) nie są dostępne poza granicami Japonii. To ogromna część rynku, bo najwyraźniej Azja zakochała się w produkcjach na smartfony, z których lwia część oparta jest na modelu free-to-play. A co poza grami?

Właściwie za każdym razem gdy wsiadałem do komunikacji, widziałem kogoś wpatrzonego w ekran smartfona i czytającego na nim komiks albo oglądającego film / serial. O ile druga z opcji jakoś specjalnie mnie nie dziwi (mimo że jest dużo bardziej popularna niż u nas), o tyle komiksy na niespełna pięciocalowych ekranach nie wydają się być specjalnie wygodne do pochłaniania. Tym bardziej, że wielu czytelników przybliżało sobie strony, bo czcionki okazywały się jednak zbyt małe.

Lubię zderzać się z inną rzeczywistością, gdzie nawet rzeczy tak prozaiczne jak korzystanie ze smartfona są... zupełnie inne. Od razu też dodam, że jestem ogromnym fanem tamtejszego regulaminu, proszącego pasażerów o nieprowadzenie rozmów telefonicznych oraz przełączenie urządzeń w tryb cichy. A także nieco zdziwiony modą na pierścienie, które nie tylko mają szansę pomóc nam uchronić smartfon przed wysunięciem się z rąk, ale też idealnie sprawdzają się jako podstawka. I ludzie naprawdę chętnie z nich korzystają.

Źródło grafiki

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu