Telefon za 50 dolarów, czyli jakieś 150-160 złotych. Możliwe? Jasne – na rynku nie brakuje takich urządzeń. Nowy sprzęt można kupić już za połowę tej ...
Telefon za 50 dolarów, czyli jakieś 150-160 złotych. Możliwe? Jasne – na rynku nie brakuje takich urządzeń. Nowy sprzęt można kupić już za połowę tej sumy. Dotyczy to jednak modeli określanych mianem "feature phone", czyli nieskomplikowanych komórek. Chęć posiadania smartfonu wiąże się z koniecznością wyłożenia większej sumy. Niedługo może się to zmienić. Czas na smartfony za kilkadziesiąt dolarów.
Firmy Xiaomi chyba nie trzeba nikomu przedstawiać – chiński producent przebojem wdziera się na rynek smartfonów i chociaż nie jest jeszcze kojarzony w skali globalnej, to powinno się to zmienić w ciągu kilku najbliższych lat. Producent zamierza w tym roku sprzedać 40 mln smartfonów, co można już uznać za niezły wynik, dający podstawy do szukania sobie miejsca w gronie mocnych graczy z tej branży. Uwagę mediów, ekspertów i klientów mogą jednak przykuć nie tylko dobrymi wynikami sprzedaży, zatrudnieniem top menedżera Google czy porównaniami do Apple – magnesem powinna się okazać realizacja pogłosek o smartfonie za 50 dolarów.
Wspomniany sprzęt miałby trafić w pierwszej kolejności na rynek japoński, ale zapewne stosunkowo szybko pojawiłby się też w innych krajach – zwłaszcza tych "chłonnych", wśród których największą rolę może odegrać Państwo Środka z niezwykle dużą liczbą potencjalnych klientów. Czy taki sprzęt cieszyłby się popularnością? Z jednej strony, nie jest tajemnica, iż rozmawiamy o produktach ze słabymi podzespołami, zapewne pozostawiającymi wiele do życzenia w kwestii wykonania, wydajności oraz możliwości. Jednak z drugiej strony, firmy nie bez powodu dążą do wprowadzenia na rynek smartfonu w bardzo (!) przystępnej cenie – czekają na niego setki milionów kupców i nie ulega wątpliwości, że będzie ich przybywać.
Eric Schmidt mówił swego czasu o smartfonie z Androidem za mniej niż sto dolarów, a krokiem na drodze do tego celu jest np. tani smartfon Moto G. Konkurujący z gigantem z Redmond duet Microsoft-Nokia zaczął powiększać swoje rynkowe udziały przede wszystkim dzięki taniej Lumii 520. Przez dłuższy czas w branży nakręcano temat budżetowego iPhone’a, który miałby się stać nowym "silnikiem" Apple. Te fakty, w połączeniu z całą masą innych (bardzo ważne jest np. obniżanie cen komponentów przy jednoczesnej poprawie ich możliwości), pokazują, że w sektorze zaczyna się rozkręcać wojna cenowa. Wyścig na liczbę rdzeni w procesorze oraz wielkość wyświetlacza będzie trwał nadal, ale na pierwszy plan wysuwa się starcie w kwestii ceny i wiele wskazuje na to, iż producenci mogą tu bardzo ostro zagrywać.
Jeżeli plotki zostaną potwierdzone (a w końcu do tego dojdzie – jeśli smartfonów za kilkadziesiąt dolarów nie dostarczy Xiaomi, to zrobi to inna firma), to zdecydowanie skorzystają na tym klienci i to nie tylko ci zainteresowani najtańszym sprzętem. Od kilku lat wyraźnie widać obniżanie się średniej ceny smartfonu, jest pewne, że proces będzie postępował. Powinna przy tym wzrastać jakość oraz wydajność sprzętu, więc tańszy smartfon nie będzie zawsze synonimem kiepskiego produktu. Zaczyna się nowy rozdział w historii rynku mobilnego i szykuje się bardzo ciekawa rozgrywka.
Źródło grafiki: miui.ch
Źródło informacji: news.cnet.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu