Felietony

Sklepik Pottermore już działa, Polacy nareszcie mogą kupować e-bookowego Harrego Pottera

Wojciech Usarzewicz
Sklepik Pottermore już działa, Polacy nareszcie mogą kupować e-bookowego Harrego Pottera
Reklama

Wielkim fanem Harrego Pottera nie jestem - ale e-booki uwielbiam. Tym bardziej cieszy mnie, że J.K.Rowling w końcu udostępniła swoją kolekcję bestsell...


Wielkim fanem Harrego Pottera nie jestem - ale e-booki uwielbiam. Tym bardziej cieszy mnie, że J.K.Rowling w końcu udostępniła swoją kolekcję bestsellerów w formie elektronicznej w ramach opisywanego już przez nas serwisu Pottermore. I choć ceny są przystępne, to szybko zadaję dwa pytania. Po pierwsze, dlaczego tak późno? A po drugie, dlaczego nikt nie chce (łatwo dostać) moich pieniędzy? Polacy jak zwykle trafiają na pole z tabliczką “czekać & kombinować”...

Reklama

Sklepik wygląda ładnie i, w przeciwieństwie do zamkniętego w fazie beta Pottermore, już działa, już można robić zakupy. Około 8 dolarów za kopię w formacie EPUB bądź na Kindle’a to nie są wielkie pieniądzie i każdy może sobie pozwolić na kupno. Także i Polacy. Choć tu w kraju nad Wisłą znowu musimy trochę się naklikać.

Lubię się czepiać w sytuacji, kiedy chcę kupić u Amerykanów, a na targu stoją sami Brytyjczycy... Którzy przyjmują dolary, nie funty. Dobrze, że sprzedają e-booki, a nie rosyjskie kałasznikowy... Na amerykańskim Amazonie Pottera nie kupimy, ni hu hu, zapomnij! Trzeba udać się na Wyspy i tam dowiedzieć się, że brytyjski Amazon ma umowę z Pottermore, na mocy której przekierowuje do sklepu pani Rowling. I tam dopiero kupimy brytyjską edycję Pottera. Oczywiście, na Pottermore nie mamy szans kupić amerykańskiego wydania, z bliżej niezrozumiałych dla mnie względów - a jak nie wiadomo, o co chodzi, to zapewne chodzi o kasę. Pewnie tę podatkową...



No ale jest sukces! Polacy ze znajomością języka brytyjskiego (bo amerykański a brytyjski angielski to jednak pewna różnica) stoją na lepszej pozycji, niźli Polacy mówiący we wszystkich językach pod warunkiem, że nie będzie to język angielski. Póki co, Harry Potter cyfrowy dostępny jest po angielsku (w wersjach US i UK), a wkrótce pojawią się kolejne wersje językowe. Oczywiście, bez naszej, ojczystej. Jeśli czyta ten tekst jakiś tłumacz to niech szybko walki drzwiami i oknami do pani Rowling i robi własne tłumaczenie, bo jak znam polskie wydawnictwa, to e-bookowej edycji w Polsce (tej oficjalnej) nie doczekamy się przez kolejne 10 lat. Hmm, dlaczego nie chcecie moich pieniędzy?! :)

Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - dlaczego tak późno? Harry Potter to dziecięco-młodzieżowy hit ostatnich 10 lat, a amerykański rynek e-booków rozkręca się na poważnie od 3 lat. I dopiero teraz pojawia się e-bookowy Harry Potter? Jak dla mnie to mały poślizg. Choć mogę się domyślić, że Rowling przez te 3 lata ostro negocjowała ze swoimi wydawnictwami i właścicielami różnych dziwnych praw do Pottera - tak to zazwyczaj bywa, gdy oddaje się część praw wielkim korporacjom.

A to mnie prowadzi do podkreślenia tego, co już Jan wspomniał kilka miesięcy temu - Rowling i Pottermore to świetny przykład omijania wydawców i pośredników, wręcz znak czasów (i rozwijającej się internetowej gospodarki). I szczerze powiem, póki co nie jest źle - w kwestiach e-sklepu, rzecz jasna. E-booki są tanie, bez DRMów z tego co mi wiadomo, we właściwych formatach i dostępne w Europie - żyć, nie umierać. I jeszcze jedna kwestia - edycja polska na pewno się pojawi i to bezpośrednio przez Pottermore - tego jestem pewien, choć jeszcze się o tym nie słyszy. I być może dopiero wtedy polskie wydawnictwa zobaczą, że trzeba ruszyć się do roboty z “e-bookowaniem” swoich publikacji, bo jak się za długo będzie czekać, to ktoś inny skorzysta.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama