Nuda. Wszechobecna nuda. W świecie smartfonów możemy narzekać, że najwięcej nie dzieje się w segmencie flagowców, gdzie powinny pojawiać się jakieś innowacje, a wśród tańszych urządzeń. Na szczęście ta monotonia powoli zmieniających się modeli za cztery czy pięć tysięcy złotych powinna dobiec końca. Składany smartfon od Samsunga ma szansę dokonać przełomu.
Składany smartfon – stąpanie po cienkim lodzie
Bycie pionierem nie jest łatwe. Wymaga to przede wszystkim wyczucia rynku, odpowiedniego wypromowania swojego produktu oraz wyróżnienia go w wymiernie liczący się sposób. Po prostu klienci muszą wiedzieć, że wybierając dany sprzęt coś zyskują. Nie, nie wystarczy im powiedzieć, że ma szybszy procesor, który spowoduje uśmiech na ich twarzach, czy niewiarygodny ekran, pozwalający obserwować wszystko w formacie 19:9. Tu chodzi o coś nowego, a jednocześnie nie wywołującego zbyt dużego zaskoczenia. Tłum nie lubi zbyt rewolucyjnych nowości.
W mojej opinii kolejnym rozdziałem w dziejach telefonów będą właśnie giętkie modele. Składany smartfon brzmi przede wszystkim praktycznie, a przy odpowiednim dopracowaniu będzie miał przede wszystkim sens dla przeciętnych użytkowników. Do tego będzie pochodził od renomowanego producenta. Wbrew pozorom marka odgrywa tu niebagatelnie duże znaczenie – mały gracz nie ma tu szans na wygraną. Zresztą jedynie Apple i Samsung mają faktyczne prawa do wprowadzenia innowacji w urządzeniach mobilnych – tylko ten duet tworzy kanon smartfonów. Reszta jedynie może im tego pozazdrościć, podobnie jak zysków.
Na razie wszyscy przymierzają się do stworzenia własnego telefonu, który będzie się dało łatwo skompresować. Pojawiają się kolejne patenty, grafiki na podstawie wiadomości oraz wiadomości na temat ich potencjalnej specyfikacji technicznej. Do teraz jedynie z takich produktów zadebiutował ZTE Axon M. Chińczycy chcieli być pierwsi i… Byli pierwsi, ale słuch o ich tworze szybko zaginął, a sam telefon należy zaliczyć do kiepskich. Dwa ekrany, rozkładane jakby sam smartfon był laptopem konwertowalnym, nie są do końca tym, co chcielibyśmy zobaczyć.
Samsung Galaxy X musi zaskoczyć
Osobiście najbardziej liczę na Koreańczyków. Podobno dysponują już prawie gotowymi technologiami z zakresu elastycznych wyświetlaczy Super AMOLED oraz baterii, czyli dwóch, najbardziej newralgicznych komponentów w takim urządzeniu. Warto jednak wspomnieć, że wciąż nie do końca wiadomo, jak będzie wyglądał. Mówi się teraz o trzech potencjalnych ścieżkach rozwoju i zdecydowanie każda z nich zasługuje na uwagę.
Pierwsza zakłada model składany na trzy części, jednak wydaje się to być mało realne z racji na potencjalny poziom skomplikowania konstrukcji. Drugi brzmi za to już bardziej prawdopodobnie. Dotyczy on Galaxy X z 7,3-calowym ekranem, który będzie się dało złożyć w taki sposób, aby zostało jeszcze 4,5 cala powierzchni roboczej.
Trzeci natomiast przedstawia wizję składanego modelu z dostępną 1/3 panelu po zgięciu całości. To również prezentuje się normalnie i nie jak rodem z science fiction, choć w tym przypadku obawiam się, czy to nie byłby zbyt mały fragment ekranu. Mimo wszystko na co dzień potrzebne jest trochę ponad 4 cale, aby sprawdzić internet, odpisać na wiadomości czy używać aparatu. Natomiast w innych sytuacjach będziemy mogli sprzęt rozłożyć i cieszyć się jego wielkością. Mnie taki pomysł przekonuje, szczególnie że producent wciąż powiększają smartfony.
Potencjalna data premiery wciąż nie jest znana. Wszystko wskazuje na prezentację na styczniowych targach CES 2019 w Las Vegas, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby najpierw pokazano go za zamkniętymi drzwiami garstce wybranych. Samsung nie będzie ryzykował tu porażki. Najpierw sprawdzi reakcje wąskiego grona, potem całej publiczności na kolejnej większej imprezie i wtedy ktoś na górze zdecyduje, czy Galaxy X stanie się czymś na masową skalę, czy też nie. Na pewno taki model jest potrzebny. Po prostu rynek wymaga już odświeżenia, a składany smartfon stanowiłby idealny katalizator do tego procesu. Można narzekać, że będzie trudny w naprawach, drogi, ale każda technologia na start wydaje się być nieprzyjazna, aby potem trafiła do kolejnych produktów. Myślę, że tak też będzie z elastycznymi podzespołami. To kwestia czasu, zanim rynek mobilny podąży w tą stronę. Pytanie tylko, czy Samsung czy Apple tym pokierują.
źródło: Android Authority
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu