Jeżeli kiedykolwiek interesowaliście się kwestią bezpieczeństwa internetowych komunikatorów, to prawdopodobnie Signal nie będzie dla was obcą nazwą. Platforma od lat cieszy się ogromną popularnością wśród, jak zwykło się uważać, maniaków prywatności. I choć ci nie wydają mi się być wyjątkiem (bo przecież nie trzeba rozmawiać o kluczach atomowych, by po prostu kliknąć w inną ikonkę w smartfonie i nie dzielić się całą historią rozmowy z botami odpowiedzialnymi za reklamy na Facebooku), to dotychczas faktycznie było to rozwiązanie dość niszowe. Ale idzie nowe — twórcy komunikatora nareszcie obrali sobie za cel trafienie do mainstreamu. A historia którą opowiedział Moxie Marlinspike, twórca komunikatora, może i brzmi śmiesznie, ale skłania do refleksji.
Najbezpieczniejszy komunikator z aspiracjami trafienia do mainstreamu. Bardzo mu w tym kibicuję
Bezpieczna komunikacja to rzecz nie tylko dla przewrażliwionych
Kilka tygodni temu twórca Signala został poproszony w samolocie przez wyglądającego na około 60 lat mężczyznę o pomoc w aktywowaniu trybu samolotowego w jego smartfonie. Ze względu na obecność ikonki Signala na ekranie urządzenia zastanawiał się, czy to przypadkiem nie trolling. Okazało się że nie, ale to właśnie takie momenty stara się wspominać Marlinspike myśląc o tworzonej przez siebie platformie. To uświadamia, że bezpieczne komunikatory to nie jest nisza, do której sięgają wyłącznie największe geeki, ale także zwyczajni użytkownicy którzy mają problemy z... włączeniem trybu samolotowego w używanym przez siebie sprzęcie. I choć twórcy Signala od lat mówili że ich celem jest stworzenie bezpiecznego komunikatora DLA KAŻDEGO, to dopiero teraz udaje im się spełniać swoje aspiracje. Wszystko to dzięki porządnemu zastrzykowi gotówki.
Dwa lata temu w komunikator zainwestował sam Brian Acton, współtwórca niezwykle popularnego i należącego od kilku lat do Facebooka WhatsAppa. Nie tylko zasilił ich konto o 50 milionów dolarów pozwalając na sprawniejszy rozwój, ale też dołączył do zarządu Signal Foundation. I ostatnie miesiące pokazują, że Signal potrafi zmieniać się w mgnieniu oka. Doczekał się wsparcia na nowych urządzenia, znikających po obejrzeniu multimediów, a także uwielbianych naklejek i reakcji w formie emoji. Niby kosmetyka, ale to właśnie ona przyciąga do siebie użytkowników — chętnych często zapłacić niemałe pieniądze za takie dodatki w swoich konwersacjach. Po drodze zapowiedziano też nową formę szyfrowania wiadomości dla rozmów grupowych.
Przyjemne z pożytecznym
Komunikator z każdą aktualizacją staje się coraz bardziej rozbudowany i przystępny. Tym samym staje się coraz bardziej atrakcyjnym dla wszystkich, nie tylko geeków. To proces który będzie trwał — i prawdopodobnie nigdy nie uda im się pobić popularności chociażby Messengera. Mimo wszystko sprawniejszy rozwój i środki na reklamę dają mu dużo większą szansę. A w połączeniu z doskonałymi recenzjami i zapewnieniem o bezpieczeństwie platformy napływającej zewsząd — ma szansę przyciągnąć uwagę i trafić do świadomości użytkowników. A opowiadanie jak muszą kombinować by zaimplementować nawet takie niepozorne dodatki jak naklejki (do tego celu zbudowali specjalny system, gdzie każdy zestaw obrazków jest zaszyfrowany osobnym kluczem) dodaje im jeszcze więcej wiarygodności. Trzymam mocno kciuki — za dalszy rozwój i coraz większą popularność. Bo skoro można naprawdę wymieniać wiadomości za darmo, bez oddawania w zamian swoich danych, to czemu nie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu